To ostatnia wiadomość, którą sympatycy Golden State Warriors chcieliby usłyszeć. Minionej nocy ich ulubieńcy przegrali z Houston Rockets i oficjalnie zakończyli grupowy etap rozgrywek NBA Cup na ostatnim miejscu, ale oprócz tego urazu nabawił się Stephen Curry.
Minionej nocy Golden State Warriors zakończyli już swoją przygodę z NBA Cup. Podopieczni Steve’a Kerra przegrali trzy z czterech spotkań, przez co uplasowali się na ostatnim miejscu w zachodniej grupie C. W grze o awans do ćwierćfinału z pierwszej pozycji pozostają już tylko Denver Nuggets i San Antonio Spurs, których czeka w piątek bezpośrednie starcie.
Przegrana z Houston Rockets była czwartą porażką Wojowników w pięciu ostatnich spotkaniach, ale nie jest to jedyny problem, z którym musi borykać się obecnie zespół. Stephen Curry, który rozegrał przeciętne zawody (14 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst, 7 strat; 4/13 z gry, 2/9 za trzy), opuścił parkiet z kontuzją.
Na nieco ponad trzy minuty przed końcem spotkania w lidera GSW wpadł atakujący strefę podkoszową Amen Thompson. Sędziowie początkowo dopatrzyli się ofensywnego przewinienia, ale po analizie wideo zmienili swoją decyzję i odgwizdali faul Stepha.
Dwa posiadania później Curry sam atakował kosz rywala i tym razem to jemu odgwizdano faul w ataku. Zespół ponownie przyjrzał się powtórkom, ale tym razem decyzja ta została podtrzymana.
Od tamtego momentu 37-latek wyraźnie jednak cierpiał i kiedy na 35,2 sekundy przed ostatnią syreną losy spotkania były już niemal rozstrzygnięte, Steph, utykając z uwagi na doskwierający mu ból prawego mięśnia czworogłowego, udał się do szatni.
— Kiedy usłyszałem, że to mięsień czworogłowy, poczułem tak naprawdę ulgę. To lepsze niż kostka albo kolano — przyznał po meczu trener Steve Kerr.
Za kilka godzin Curry przejdzie kompleksowe badania, w tym oczywiście MRI, który wykaże, jak poważny jest uraz rozgrywającego. Jego obecność będzie bowiem kluczowa w obliczu problemów, z jakimi w ostatnim czasie borykają się Wojownicy. Ich obecny bilans 10-10 plasuje ich już na 8. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej. Zespoły za ich plecami nie radzą sobie co prawda najlepiej i są na znacznym minusie, ale po meczu z New Orlenas Pelicans Wojowników. Czeka seria wyzwań w postaci starć z Oklahoma City Thunder, Philadelphia 76ers, Cleveland Cavaliers oraz Chicago Bulls.










