Pierwszy mecz dzisiejszych zmagań w NBA już za nami. W ciekawie zapowiadającym się starciu dwóch czołowych ekip Konferencji Wschodniej Miami Heat ograli Philadelphia 76ers i przedłużyli tym samym swoją serię zwycięstw przeciwko solidnym ekipom do czterech. Przed nami siedem kolejnych spotkań, w tym m.in. rywalizacja San Antonio Spurs z Jeremym Sochanem w składzie.
Philadelphia 76ers – Miami Heat 117:127
- Pierwsze minuty w wykonaniu Philadelphia 76ers nie należały do najbardziej udanych. Rzuty oddawali początkowo wyłącznie Tyrese Maxey i Paul George, ale nie grzeszyli oni skutecznością (łącznie 4/13 z gry, 1/7 za trzy). Miami Heat, choć skuteczniejsi, nie byli jednak w stanie zbudować wyraźnej przewagi.
- Dla Sixers cenne punkty z ławki zaczął zdobywać Trendon Watford, ale po drugiej stronie parkietu błyszczeli Norman Powell, Kel’el Ware czy Jaime Jacquez Jr., dzięki którym przyjezdni zamknęli pierwszą odsłonę z dwucyfrową zaliczką (27:37).
- W drugiej odsłonie obręcz nie sprzyjała już aż tak podopiecznym Erika Spoelstry. Po ponad sześciu minutach gry udało im się zdobyć jedynie 12 punktów, ale w porę wybudzili się z marazmu. Szóstki mimo wszystko zdołały zmniejszyć jednak swoją stratę przed drugą połową zmagań (67:71).
- Wszystko, co Sixers zdołali odrobić przed zejściem do szatni, stracili na początku trzeciej odsłony. Heat rozpoczęli ją z wysokiego „C”, zaliczając serię 14:4 autorstwa przede wszystkim Powella i Bama Adebayo. Ich przewaga wzrosła do 14 „oczek”, ale tylko tymczasowo, bo zaledwie kilka minut później gospodarze znów tracili do rywala zaledwie trzy punkty (83:86).
- Przez znaczną część czwartej kwarty gracze Miami utrzymywali skromne prowadzenie różnicą ok. dwóch posiadań. Kluczowy okazał się fragment, w którym gracze Nicka Nurse’a nie wykorzystali kilku kolejnych prób, dzięki czemu Heat powiększyli swoją przewagę do aż do 13 punktów. Philly pozostało wówczas jedynie dwie minuty gry, co nie wystarczyło, by ponownie zniwelować tej nocy straty.
- Świetne zawody rozegrał Norman Powell, autor 32 punktów (11/18 z gry, 4/7 za trzy). Wchodzący z ławki Jaime Jacquez Jr. dorzucił 22 „oczka” i siedem asyst. Po solidnym double-double zaliczyli Bam Adebayo (18 punktów, 13 zbiórek) oraz Kel’el Ware (20 punktów, 16 zbiórek).
- Po stronie Sixers dwoił się i troił Tyrese Maxey, zdobywca 27 punktów i sześciu asyst. Szalony mecz rozegrał Andre Drummond, który do 14 punktów dorzucił aż 23 zbiórki, z czego osiem ofensywnych. Kiepsko wypadł Paul George, który odnotował 10 punktów (3/10 z gry, 0/5 za trzy), choć rozdał pięć asyst.
Kolejne mecze tej nocy:










