James Harden rzucił 55 punktów, prowadząc Los Angeles Clippers do wygranej nad Charlotte Hornets. 37 punktów Franza Wagnera wydatnie pomogło Orlando Magic w wygraniu szóstego z ostatnich siedmiu spotkań, tym razem z New York Knicks. Dobrą grę kontynuują Atlanta Hawks, którzy poradzili sobie z New Orleans Pelicans, a 30 punktów rzucił Kristaps Porzingis. Nikola Vucević zanotował 28 punktów, ale to dwa rzuty wolne Tre Jonesa zapewniły Chicago Bulls wygraną nad Washington Wizards. Cade Cunningham miał 29 punktów i 10 asyst, a jego Detroit Pistons wygrali po raz 12. z rzędu. Memphis Grizzlies ograli Dallas Mavericks. Na koniec sporą niespodziankę sprawili Sacramento Kings, którzy zwyciężyli z Denver Nuggets mimo 44 punktów Nikoli Jokicia.
Charlotte Hornets — Los Angeles Clippers 116:131
- James Harden trafił 10 razy za trzy w drodze do 55 punktów. Ustanowił tym samym rekord Clippers pod względem punktów zdobytych przez jednego zawodnika w meczu. Oprócz tego Harden miał siedem asyst i trzy zbiórki. To 25. występ Hardena z przynajmniej 50 punktami w karierze. Ivica Zubac dołożył 18 punktów, dziewięć zbiórek i sześć asyst. Clippers przerwali serię trzech porażek.
- Harden już w pierwszej kwarcie rzucił 27 punktów, dzięki czemu goście prowadzili do przerwy już różnicą 14 punktów. Hornets byli w stanie w trzeciej kwarcie odrobić straty i zmniejszyć je do dwóch punktów. Wtedy jednak Clippers ponownie uciekli z wynikiem.
- Do składu Hornets po 13-meczowej absencji powrócił Brandon Miller, który rzucił 21 punktów. Kon Knueppel dołożył 26 punktów. Miles Bridges miał 19 punktów, a LaMelo Ball 18 punktów, siedem asyst i trzy zbiórki. Ryan Kalbrenner opuścił mecz z kontuzją.
Orlando Magic — New York Knicks 133:121
- Mecz lepiej rozpoczęli zawodnicy New York Knicks, którzy prowadzeni przez Jalena Brunsona, po zaledwie czterech minutach gry prowadzili 15:5. Trener gospodarzy nie poprosił o czas na żądanie i pozwolił swojej drużynie złapać rytm, co Orlando Magic uczynili. Pod wodzą Franza Wagnera zdobyli 14 punktów z rzędu, nie pozostawiając śladu po przewadze rywali. Wobec tego pierwsza kwarta zakończyła się nieznacznym prowadzeniem podopiecznych Jamala Mosleya (31:29).
- Po wznowieniu gry Magic przeważali i próbowali powiększyć przewagę, co konsekwentnie utrudniał im Jordan Clarkson. Gdy na parkiet wróciły gwiazdy, ponownie przejęły stery: Brunson w zespole przyjezdnych kreował niemalże całą ofensywę, podobnie jak Wagner w ekipie z Orlando. Żadna drużyna nie przeważała i, mimo że nieco skuteczniejsi okazali się zawodnicy Knicks, to na przerwę schodzili z minimalnym prowadzeniem (66:64).
- Trzecia odsłona stała się w związku z tym próbą sił, do momentu aż któremuś zespołowi zabraknie amunicji. W drużynie z Nowego Jorku dobry zaliczył wtedy Karl-Anthony Towns, jednak to Magic wyszli ze wspomnianego boju zwycięsko (98:93), przyczynił się do tego chociażby Wendell Carter Jr. czy Desmond Bane.
- Przez kilka pierwszych minut ostatnia odsłona również przypominała wymianę ciosów, w której żadna ekipa nie przeważała, zmieniło się to przy stanie 109:104, kiedy Magic zdobyli 13 punktów z rzędu, w tym siedem rzucił Wagner. W praktyce ta seria przypieczętowała zwycięstwo gospodarzy, dla których 133 rzucone punkty to najwyższy wynik w sezonie. Warto dodać, że wygrali sześć, z ostatnich siedmiu spotkań, zatem powoli wdrapują się do czołówki Wschodu.
- Bezapelacyjnie liderem Magic był w dzisiejszym meczu Franz Wagner, niemiecki skrzydłowy zakończył spotkanie z 37 punktami (13/19 z gry), sześcioma zbiórkami i siedmioma asystami. W swoich wysiłkach nie był jednak osamotniony: Desmond Bane uzbierał 27 “oczek” i rozdał pięć asyst, a Jalen Suggs odnotował 26 punktów. Po raz kolejny ważnym ogniwem gospodarzy był Anthony Black, którego 11 zdobytych “oczek” nie oddaje wpływu na przebieg meczu (+21).
- Knicks do sukcesu próbował poprowadzić Jalen Brunson, autor 33 punktów i 11 asyst, jednak uzyskał niewystarczające wsparcie od kolegów, by dotrzymać dziś tempa skutecznym rywalom. 24 “oczka”, lecz na niepowalającej skuteczności (6/14 z gry) zdobył Karl-Anthony Towns. Mikal Bridges dorzucił 18 punktów i osiem zbiórek, a produktywny z ławki Jordan Clarkson uzbierał 15 “oczek” i pięć asyst.
Autor: Antoni Wyrwiński
New Orleans Pelicans — Atlanta Hawks 98:115
- Biorąc pod uwagę sytuację New Orlenas Pelicans, zwycięstwo powinno być dla Atlanta Hawks formalnością. Początek nie należał jednak do najłatwiejszych, bo w pierwszej kwarcie Jastrzębie trafiały jedynie 34,8% swoich rzutów, co przełożyło się na niekorzystny wynik (25:21).
- W drugiej odsłonie na wysokości zadania stanął już duet Kristaps Porzingis – Jalen Johnson, który zdobył łącznie 26 oczek (46:56). Po przerwie wyższy bieg wrzucił natomiast Vit Krejci (12 pkt w 3Q), a przewaga przyjezdnych sięgnęła nawet 19 punktów, co przesądziło o końcowym rezultacie.
- — Nie mogliśmy ich zatrzymać. Nie byliśmy w stanie sprowokować żadnego kontaktu fizycznego po żadnej stronie parkietu. Byli bardziej agresywnym i świeższym zespołem — mówił po meczu trener gospodarzy James Borrego.
- Dla Atlanty było to pierwsze zwycięstwo po dwóch kolejnych porażkach z wyżej notowanymi rywalami. Pelicans z kolei zaliczyli dziewiątą porażkę z rzędu i są obecnie najgorszym zespołem w całej Konferencji Zachodniej.
- Świetne zawody rozegrał Kristaps Porzingis, autor 30 punktów, siedmiu zbiórek i czterech asyst (11/17 z gry). Dobrze wypadł Vit Krejci, który błysnął skutecznością zza łuku (21 punktów, 7/10 za trzy). Po drugiej stronie solidne występy zaliczyli Derik Queen (20 punktów, 9 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty) i Trey Murphy III (19 punktów, 9 zbiórek, 4 asysty).
Autor: Krzysztof Dziadek
Chicago Bulls — Washington Wizards 121:120
- Chociaż Chicago Bulls nie należą do czołowych drużyn Konferencji Wshodniej, nikt nie miał wątpliwości, że to oni są faworytem tego spotkania, jak każdy, kto mierzy się z Washington Wizards. Stołeczna drużyna przegrywa mecz za meczem, a końca serii porażek nie widać.
- Prawdopodobnie z tego właśnie powodu zawodnicy trenera Briana Keefe’a grali dziś tak zmotywowani. Od początku meczu starali się narzucić swoje warunki i tylko dzięki dobrej dyspozycji Coby’ego White’a nie odskoczyli “Bykom” z wynikiem już w otwierającej odsłonie. Tak stało się natomiast w drugiej kwarcie, gdy zanotowali serię 14 punktów z rzędu i zeszli na przerwę z prowadzeniem (70:64).
- Z trudem udawało im się utrzymać przewagę, aż do ostatnich minut, kiedy doświadczenie wzięło górę. Bulls najpierw popisali się serią 10:0, dzięki której złapali kontakt i wyszli na prowadzenie, a w ostatniej minucie meczu zimną krew zachował White i Tre Jones, w przeciwieństwie do zawodników Wizards, którzy w decydującej akcji meczu stracili piłkę, ponieważ ta wypadła im na aut. Drużyna z Waszyngtonu przegrała tym samym 14. spotkanie z rzędu i nadal będzie walczyć o drugie zwycięstwo sezonu.
- Najlepiej na parkiecie spisał się dziś Nikola Vucević, autor double-double (28 punktów i 12 zbiórek). Coby White dorzucił 20 “oczek” i sześć asyst, a Josh Giddey, w swoim stylu, zanotował kolejną potrójną zdobycz (18 punktów, 12 zbiórek, 11 asyst). Po stronie Wizards po 20 punktów uzbierał Corey Kispert i Cam Whitmore. Kyshawn George popisał się wszechstronnym występem (17 “oczek”, 12 zbiórek i siedem asyst), natomiast Alex Sarr zakończył zmagania z double-double (16 punktów, 11 zbiórek).
Autor: Antoni Wyrwiński
Milwaukee Bucks — Detroit Pistons 116:129
- Cade Cunningham miał 29 punktów, 10 asyst i osiem zbiórek, Jalen Duren dołożył 19 punktów, sześć zbiórek i pięć asyst, a Tobias Harris miał 18 punktów, pięć zbiórek i cztery asysty. Pistons szybko zbudowali dużą przewagę i wygrali 12. mecz z rzędu. Do gry wrócił Jaden Ivey, który nie grał od początku stycznia. Dzisiaj zanotował 10 punktów.
- Już w drugiej kwarcie Pistons osiągnęli dużą przewagę, a w całym meczu prowadzili nawet różnicą 29 punktów. Jeśli Pistons wygrają kolejny mecz, wyrównają najdłuższą serię zwycięstw w historii klubu. Associated Press przypomina, że Pistons wygrali 13. kolejnych spotkań w sezonach 1989/1990 i 2003/2004. W obu przypadkach świętowali później tytuł mistrzowski.
- Bucks musieli sobie dzisiaj radzić bez Giannis Antetokounmpo, który opuścił drugi kolejny mecz ze względu na uraz przywodziciela. Ryan Rollins miał 24 punkty, Bobby Portis dołożył 18. Dla gospodarzy była to czwarta porażka z rzędu.
Dallas Mavericks — Memphis Grizzlies 96:102
- Oba zespoły nie prezentują w ostatnim czasie najwybitniejszej formy, więc starcie z borykającym się z problemami rywalem uznawali za szansę na drugie z rzędu zwycięstwo. Dochodzą do tego problemy kadrowe. Dallas Mavericks ciągle muszą radzić sobie bez Anthony’ego Davisa czy Kyrie’ego Irvinga, z kolei po stronie Memphis Grizzlies zabrakło Ja Moranta, Jarena Jacksona Jr’a. czy Scotty’ego Pippena.
- Do przerwy żadna ze stron nie była w stanie odnaleźć ofensywnego rytmu, co przełożyło się na wyjątkowo niski wynik (47:43). Przyjezdni przebudzili się po przerwie, kiedy regularniej punktować zaczęli Cedric Coward i Santi Aldama. Jeżeli Memphis już prowadzili, to jednak nieznacznie, a wynik oscylował w granicach remisu.
- Na 1:10 przed końcową syreną Daniel Gafford doprowadził do remisu 106:106. Były to jednak ostatnie punkty gospodarzy tej nocy. Po trafieniu Aldamy gracze Memphis skutecznie egzekwowali część swoich rzutów osobistych (4/6), co ostatecznie zapewniło im zwycięstwo.
- Najlepszym punktującym Grizzlies był tej nocy Santi Aldama (20 punktów, 8 zbiórek). Po double-double odnotowali Zach Edey (12 punktów, 15 zbiórek) oraz Vince Williams Jr. (10 punktów, 10 zbiórek). W Dallas liderem był Klay Thompson (22 oczka; 6/12 za trzy).
Autor: Krzysztof Dziadek
Denver Nuggets — Sacramento Kings 123:128
- Nikola Jokić miał 44 punkty (19 w czwartej kwarcie), 13 zbiórek i siedem asyst, ale to nie wystarczyło, by ograć u siebie Kings. 23 punkty i dziewięć asyst dołożył Jamal Murray, a Cam Johnson 20 punktów, pięć zbiórek i cztery asysty.
- Jeszcze w połowie trzeciej kwarty Nuggets prowadzili 13 punktami. Jednak Kings bardzo szybko odpowiedzieli i jescze przed ostatnią ćwiartką wyszli na prowadzenie. Na początku czwartej kwarty wyszli na 6-punktowe prowadzenie. W końcówce Nuggets zmniejszyli straty do trzech punktów, ale akcja 3+1 DeMara DeRozana na 12 sekund przed końcem zamknęła rywalizację.
- Dla Kings 21 punktów, 11 asyst i sześć zbiórek zanotował Russell Westbrook, Dennis Schroeder miał 21 punktów, siedem asyst i trzy zbiórki, Keegan Murray dołożył 19 punktów i pieć zbiórek, DeMar DeRozan miał 17 punktów, siedem zbiórek i pięć asyst. Goście podnieśli się po fatalnej przegranej z Memphis Grizzlies (96:137) i wygrali czwarty mecz w sezonie. Kings przerwali serię ośmiu porażek.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!










