W ostatnich dniach NBA zelektryzowała informacja dotycząca przyszłości rozgrywającego Charlotte Hornets, LaMelo Balla. Plotki, sugerujące rosnącą frustrację zawodnika organizacją i jego otwartość na potencjalną wymianę wymianę, zostały jednak szybko i stanowczo zdementowane przez samego zainteresowanego. Na konferencji prasowej po treningu zespołu 24-latek nie tylko odrzucił doniesienia, ale także wyraził swoje bezwzględne przywiązanie do zespołu.
Charlotte Hornets liczyli na to, że w tym roku powalczą o miejsce w fazie play-off. Po dodaniu do składu wybranego w czołówce naboru Kona Knueppela oraz kilku innych wolnych agentów, mieli nadzieję w końcu wejść na właściwe tory. Tymczasem wyszło jak za trenera Smudy na piłkarskim Euro 2012 – bez zmian.
W nocy z środy na czwartek polskiego czasu Szerszenie zaliczyły już czwartą porażkę z rzędu, ulegając jednej z najsłabszych ekip w stawce, Indiana Pacers. Przegrana sprawiła, że podopieczni Charlesa Lee z bilansem 4-11 zajmują obecnie dopiero dwunastą pozycję w tabeli Konferencji Wschodniej. Powiedzieć, że nie na to liczono w Karolinie Północnej, to nic nie powiedzieć.
W kiepskich wynikach Hornets nie pomogły kolejne problemy zdrowotne wciąż uważanego za największą gwiazdę drużyny LaMelo Balla. Dość powiedzieć, że rozgrywający jak do tej pory w tym sezonie wystąpił tylko w dziewięciu meczach, notując średnio 21,6 punktu, 6,9 zbiórki, 9,6 asysty i 1,4 przechwytu na mecz. Jeśli dodać do tego niezbyt imponującą formę zespołu, można zrozumieć, dlaczego w raporcie Kelly’ego Iko z Yahoo Sports pojawiła się informacja, jakoby „coraz bardziej sfrustrowany” lider miał być „otwarty na wymianę”.
Inna sprawa, że w powyższych doniesieniach trudno doszukiwać się prawdy, zwłaszcza sądząc po reakcjach samego koszykarza. Pierwszy raz z jego oficjalnym stanowiskiem można się było zetknąć na X, gdzie w odpowiedzi na post Iko 24-latek zamieścił jedynie wiele mówiącą emotkę klauna. Jednak w miarę narastania szumu medialnego, gwiazdor postanowił zabrać głos osobiście, aby powstrzymać spekulacje.
– Szczerze mówiąc, naprawdę nie przepadam za komentowaniem takich rzeczy, ale kiedy cała sprawa zaczyna się zbytnio rozrastać, wiesz… trzeba w końcu zareagować. Nigdy nie słyszałem, żeby to wyszło ode mnie, więc na pewno nie pochodzi to z mojego otoczenia. To po prostu fałszywa informacja – powiedział najmłodszy z braci Ball na potreningowej konferencji.
Podczas gdy plotki sugerowały ewidentne niezadowolenie, LaMelo zapewnił, że jest całkowicie usatysfakcjonowany swoją obecną pozycją w Karolinie Północnej. Zapytany o to wprost, odparł: – Tak, uwielbiam tu być. Nic takiego nie mówiłem – po prostu chcę wygrywać, to wszystko. I dalej będziemy do tego dążyć.
Nawet on jednak nie mógł nie zauważyć, że jego zespół przechodzi obecnie „trudniejszy moment”. Mimo to 24-latek wyraźnie starał się dać do zrozumienia, że z optymizmem patrzy w przyszłość i wierzy w swoich kolegów. Jak powiedział: – To normalka, że są wzloty i upadki. Teraz jesteśmy w dołku, ale na pewno wzbijemy się w górę. Nadal ufam całej tej grupie i każdemu tutaj, więc trzymam się tego.
Słowa swojego podopiecznego z zadowoleniem przyjął trener Lee, który, cytowany przez Roda Boone’a z „The Charlotte Observer”, stwierdził: – Cieszę się, że to powiedział, bo sam mógłbym powtórzyć wiele z tych słów. Nasza relacja i komunikacja – między mną, Melo i prezesem ds. operacji koszykarskich, Jeffem Petersonem – naprawdę świetnie działa. On zawsze jasno nam przekazywał, że chce budować to wszystko razem z nami. Rozumie, czego potrzeba, żeby wygrywać, i kogo potrzebujemy w klubie. Myślę więc, że jest po prostu oddany Charlotte. Często mówi o tym, jak bardzo kocha to miasto i kibiców – i tylko to od niego słyszę.
Pytanie tylko, czy ewentualny transfer w ogóle mógłby wchodzić w grę. Raz, że przez lata Ball zyskał łatkę zawodnika wybitnie podatnego na kontuzje. Dość powiedzieć, że tylko w jednym z dotychczas rozegranych w NBA pięciu pełnych sezonów zaliczył więcej niż 51 występów (konkretnie – 75 w rozgrywkach 2021-22). Również w obecnych rozgrywkach stracił już 40% meczów, co jest jedną z przyczyn kiepskiej formy Szerszeni.
Po drugie, na przeszkodzie może stanąć sowity kontrakt 24-latka. W 2023 roku podpisał pięcioletnią umowę o wartości w sumie 204 milionów dolarów, do końca której zostały mu jeszcze cztery lata. Za samą obecną kampanię LaMelo zainkasuje blisko 38 milionów dolarów. W tej sytuacji nie można wykluczyć, że chętnych na przejęcie jego apanaży trzeba by było szukać nie tyle ze świecą, co wręcz… z kandelabrem.
Jest jeszcze jeden szkopuł – w sportach drużynowych przypadki zawodników lub trenerów mówiących, że nigdzie się nie ruszają, by prędzej lub później jednak zmienić otoczenie, to nic niespotykanego. Przyjmijmy jednak, że słowa Balla nie są tylko kurtuazją skierowaną w stronę tego, co władze, trenerzy, zawodnicy i kibice Hornets chcieliby usłyszeć – jego oświadczenie zdaje się podkreślać silne przywiązanie do organizacji i determinację, by odwrócić złą passę. Wygląda na to, że przynajmniej na razie, emocje związane z ewentualną wymianą muszą opaść, ponieważ według samego zainteresowanego, to, co dzieje się za kulisami, jest dużo ważniejsze niż to, co trafia na nagłówki gazet.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!










