Minęło trochę czasu, zanim LeBron James mógł rozpocząć sezon, stając się pierwszym graczem w historii, który wszedł w swój już 23. rok w NBA. Tej nocy, w swoim pierwszym występie od momentu powrotu po kontuzji, zaprezentował się znakomicie, notując 11 punktów i 12 asyst. Same statystyki to jeszcze nic – skądinąd historyczny wyczyn został zestawiony z szokującym dowodem na długowieczność jego kariery: Gdy dowiedział się, że siedmiu graczy Utah Jazz nie było jeszcze na świecie, kiedy debiutował w lidze, gwiazdor Los Angeles Lakers zareagował w dość charakterystyczny sposób.



Sympatycy ekipy z Miasta Aniołów musieli czekać aż do drugiej połowy listopada, by zobaczyć w akcji największą – zwłaszcza pod względem renomy i ligowego stażu – gwiazdę swojego zespołu. Inna sprawa, że powrót weterana przeprowadzany jest na spokojnie. W starciu z Utah Jazz blisko 41-letni LeBron James spędził na parkiecie 30 minut, oddając w tym czasie zaledwie siedem rzutów, co zaowocowało zdobyciem 11 punktów, 12 asyst i trzech zbiórek. Bardziej dokładny opis debiutu skrzydłowego Los Angeles Lakers w kampanii 2025-26 to jednak temat na inną opowieść.

James, chociaż powoli angażuje się w swój być może ostatni sezon w karierze, został poproszony przez dziennikarzy o chwilę zastanowienia nad historycznym znaczeniem możliwości gry przeciwko zawodnikom, którzy jeszcze się nie urodzili, gdy on rozpoczynał swoją podróż. Zapytany, czy jest w stanie usiąść i docenić ten jedyny w swoim rodzaju moment, LBJ przyznał, że konieczność skupienia się na grze uniemożliwia mu głęboką refleksję.

– Nie, raczej nie – przez całą moją karierę nie byłem w stanie tego robić. Myślę, że to jest coś, z czego naprawdę będę się cieszył dopiero wtedy, gdy skończę grać: możliwość spojrzenia wstecz na to, co osiągnąłem, na wspaniałych ludzi, z którymi grałem, i sztaby trenerskie, z którymi współpracowałem – stwierdził legendarny koszykarz.

Chociaż James nie uważał, że jest to właściwy moment na podziwianie swojej kariery, mina, jaką zrobił w reakcji na informację, że w momencie jego debiutu siedmiu graczy rywala nie było jeszcze na świecie, mówiła wszystko. Ponadto gwiazdor Lakers żartobliwie odniósł się do upływu czasu, gdy pomyślał o różnicy wieku między nim a zawodnikami Jazz.

Mogę się zastanowić nad tym, co właśnie powiedziałaś, że jest siedmiu gości, którzy nie byli jeszcze na świecie, kiedy zaczynałem tę drogę – i… tak, na samą myśl coś mnie strzeliło w krzyżu. Na szczęście mamy kilka dni przerwy przed kolejnym meczem, więc wszystko będzie w porządku – zażartował LeBron.

Król James dokonał czegoś, co długo wydawało się niemożliwe – gdy 29 października 2003 roku debiutował w NBA jako zawodnik Cleveland Cavaliers, nie było jeszcze Twittera czy Instagrama, a Polska, której prezydentem był Aleksander Kwaśniewski wciąż czekała na akces do Unii Europejskiej. No i – rzecz jasna – na świat nie przyszli jeszcze tacy zawodnicy, jak Cody Williams, Brice Sensabaugh (on akurat urodził się dzień później), Taylor Hendricks, Keyonte George, Isaiah Collier, Kyle Filipowski czy wreszcie Ace Bailey.

Tymczasem James, który w grudniu skończy już 41 lat wciąż jest w lidze. Co więcej, zanim przyszedł na świat ostatni, zresztą najmłodszy z wymienionych, LBJ miał już na koncie 238 rozegranych meczów sezonu regularnego w najlepszej lidze świata. I nawet jeśli nie będzie w stanie wiecznie oszukiwać czasu, jego długowieczność jest wprost zdumiewająca.

W kontekście ciągłego rozwoju i zmian w lidze, LeBron podzielił się również spostrzeżeniami na temat rozwoju jednego z młodszych zawodników – a przy okazji swojego syna – Bronny’ego Jamesa. Nie zamierzał ukrywać, że z satysfakcją obserwuje, jak jego 21-letnia latorośl dojrzewa pod względem koszykarskim i wciąż zdobywa doświadczenie.

– Możliwość obserwacji, jak się rozwija… to była prawdziwa przyjemność. Nie jest już… no wiesz… lokatorem w moim domu. Ma własne mieszkanie, więc nie rozmawiamy już tak często – przyznał LBJ z uśmiechem, podkreślając przy tym, że Bronny robi postępy właściwie z każdym treningiem i czerpie radość z tego procesu, a przy tym staje się coraz bardziej samodzielny.

Podsumowując swój historyczny wieczór z 12 asystami i tylko jedną stratą, nieuchronnie zbliżający się do emerytury LeBron James udowadnia, że mimo upływu lat i pojawienia się całego nowego pokolenia graczy w NBA, jego wpływ na parkiecie pozostaje niezmiennie znaczący. Jak długo jednak jeszcze będziemy mogli go oglądać na ligowych parkietach? Tego nie wiedzą nawet najstarsi górale, chociaż sam zainteresowany w nowym odcinku podcastu „Mind The Game” wyraźnie dał do zrozumienia, że na pewno nie zobaczymy go na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku.

Tak czy inaczej, karierę najstarszego koszykarza w lidze można porównać do stojącej samotnie prastarej sekwoi w szybko rosnącym lesie. Choć młode drzewka (nowi gracze) czerpią siłę z tej samej gleby i wydają się rosnąć szybciej, to tylko sekwoja może opowiedzieć całą historię tego lasu, a jej korzenie sięgają epoki, której nowi mieszkańcy nie pamiętają.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments