Fani Memphis Grizzlies mogą tylko załamać ręce i głęboko westchnąć. Fatum nadal ciąży nad organizacją i tym razem dopadło Mike Conleya, który w meczu przeciwko Charlotte Hornets nabawił się poważnego urazu kręgosłupa. To nie oznacza dla Conleya końca sezonu, ale zawodnik odpocznie około sześciu/ośmiu tygodni.
Lekarze zdiagnozowali złamany kręg w dolnym odcinku kręgosłupa po tym, jak Mike Conley w przegranym przez Memphis Grizzlies starciu z Charlotte Hornets chciał zatrzymać rozpędzonego Michaela Kidda-Gilchrista. Zawodnik Niedźwiedzi próbował wymusić faul ofensywy, w efekcie mocno upadł na parkiet. Ostatecznie okazało się, że uszkodził kręgosłup i najwcześniej do gry wróci w styczniu przyszłego roku.
Rozgrywający latem podpisał z zespołem 5-letnią umowę za 153 miliony dolarów. Trener David Fizdale był zadowolony z tego, co Conley gwarantował jego systemowi. Mike w przekroju ostatnich miesięcy nasłuchał się mnóstwo opinii o tym, że jest przepłacony. Niemniej m.in. dzięki grze Conleya zespół z Tennessee wszedł w sezon z bilansem 11-7. Sam gracz po 17 meczach rozgrywek notował średnio 19,2 punktu, 5,7 asysty, 3,6 zbiórki, 1,4 przechwytu, 44% z gry i bardzo przyzwoite 46,7 3PT%. To najlepsze liczby w jego karierze.
Priorytetem będzie przywrócenie Conleya do pełni zdrowia. Szczęśliwie Grizzlies mają jeszcze sporo czasu i choć bez Conleya będzie trudno utrzymać się w czołowej ósemce, to nadal posiadają w rotacji zawodników, którzy są w stanie pociągnąć grę. Niewykluczone, że wkrótce także zakontraktują tymczasowego zastępce na pozycję numer jeden. Fala pogłosek uderzyła w nas zaraz po informacji na temat Conleya. Mówi się m.in. o sprowadzeniu do Memphis Norrisa Cole’a, który latem wybrał Chiny.
Szybko jednak wyszło na jaw, że Cole także jest kontuzjowany. Na horyzoncie pojawił się również wątek Mario Chalmersa, który grał dla drużyny w poprzednim sezonie. Jednak Rio również ciągle rehabiltuje ściegno Achillesa. Rzekomo fizycznie nie jest gotowy, by wziąć na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie w pierwszej piątce Grizz. W obiegu krążą jeszcze nazwiska ludzi, którzy pojawiają się i znikają, m.in. Kendall Marshall, Toney Douglas, Will Bynum.
W takich okolicznościach ekipa z Memphis może poprosić ligę o zgodę na rozszerzenie składu do szesnastu graczy. Zanim zespół znajdzie pomoc, piłka powędruje w ręce pierwszoroczniaków – Andrew Harrisona, Wade’a Baldwina. Na pewno część zadań otrzyma również Chandler Parsons, gdy tylko upora się ze swoimi problemami.
fot. Mark Runyon | http://basketballschedule.net/
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET