Dallas Mavericks zwolnili generalnego managera Nico Harrisona, autora transferu Luki Doncicia do Los Angeles Lakers, po zaledwie 11 meczach sezonu. Czy klub uległ presji niezadowolonych kibiców? A może jednak był to efekt nawarstwiających się od lat dowodów niekompetencji Harrisona?
– Kiedy rezultaty nie dorównują oczekiwaniom, moją odpowiedzialnością jest działać – napisał właściciel Dallas Mavericks, Patrick Dumont, w oświadczeniu dotyczącym zwolnienia generalnego managera zespołu, Nico Harrisona. Rezultaty zespołu są słabe, a perspektywy wątpliwe. Harrison, generalny manager Mavericks od czterech lat, stał się wrogiem publicznym kibiców w Dallas po tym, jak podjął absurdalną decyzję o oddaniu Luki Doncicia do Los Angeles Lakers. Coraz to kolejne zakulisowe doniesienia, jakie docierają do nas stopniowo po największym transferze ostatnich lat, stawiają Harrisona w coraz gorszym świetle. Z kolejnymi informacjami – już po zwolnieniu niesławnego managera – przybywa lokalny dziennikarz z Dallas, Tim Cato.
Nico Harrison nie rozumiał talentu koszykarskiego
Ostatni raport Tima Cato dla DLLS, lokalnego portalu sportowego z Dallas, ujawnia w jeszcze większym stopniu niekompetencję Nico Harrisona. Według ligowych managerów, na których powołuje się Cato, Harrison zawsze był managerem trudno osiągalnym. Z czasem większość zadań związanych z odbieraniem telefonów miała spaść na jego asystenta, Matta Riccardiego. Prawdziwym problemem była jednak ocena talentu przez Harrisona. Według jednego z klubowych źródeł, w jednym z wewnętrznych raportów Jrue Holiday miał znajdować się w tej samej kategorii potencjalnych celów transferowych, co… Nikola Jokic!
Nico Harrison przy okazji oddania Doncicia do Los Angeles Lakers mocno zaznaczał, że kluczowa dla osiągania sukcesów jest defensywa. Czy ta maksyma przyświecała mu przy ocenie talentów Jokicia i Holiday’a? Być może. Wydaje się to być jednak sprzeczne z kolejnymi doniesieniami Tima Cato. Dotyczą one Kyle’a Kuzmy, który w ostatnim trade deadline trafił z Washington Wizards do Milwaukee Bucks. Pierwotnie miał jednak trafić do Dallas Mavericks – nie stało się tak tylko dlatego, że Kuzma miał prawo veta i odmówił takiego transferu. Nico Harrison – według raportu – położył jednak na stole aż dwa pierwszorundowe picki! Dwa pierwszorundowe picki za strzelca ledwo trafiającego 30% za trzy, który – wbrew założeniom Harrisona – nie jest dobrym defensorem.
Problemem Nico Harrisona – jak możemy wnioskować z ujawnianych stopniowo doniesień – była realna ocena talentu i tworzenie realistycznych założeń w budowaniu drużyny. Wymiana ogromnej gwiazdy, jaką jest Luka Doncic, w zamian za podatnego na kontuzje starszego defensora, jakim jest Anthony Davis, to decyzja absurdalna, oczywiście. Nie była to jednak jedyna decyzja, która budzi wątpliwości.
Dallas Mavericks to źle skonstruowana drużyna
Na przestrzeni tych kilku lat było kilka ruchów, które ostatecznie się Harrisonowi udały. Sprowadzenie Kyrie Irvinga – choć jego zdrowie i mental budziły masę obiekcji – ostatecznie zaprowadziło Mavericks do finałów NBA. Oddanie Davisa Bertansa za prawo wyboru w drafcie Dericka Lively okazało się strzałem w dziesiątkę. Harrison podejmował ryzyko, które czasem się opłacało. Często jednak brakowało szerszej wizji. Pokazuje to fatalny start obecnego sezonu. Nico Harrison nie zadbał o to, by sprowadzić do zespołu kompetentnego rozgrywającego. Trener Jason Kidd w pierwszych meczach odmawiał wystawiania w pierwszej piątce D’Angelo Russella, w zamian próbując grać na jedynce Cooperem Flaggiem (ze szkodą dla zespołu i dla młodego gracza). Odmawiał też realizowania wizji Harrisona, jaką jest gra Anthonym Davisem u boku nominalnego centra. AD rozegrał w tym sezonie tylko 149 minut, z czego zaledwie 29 (19%) jako silny skrzydłowy.
Dallas Mavericks to drużyna strukturalnie źle zbudowana. Stanowią co prawda statystycznie TOP3 defensywę, jednak zaprzepaszczają to będąc 30., najgorszą ofensywą ligi, zdobywając zaledwie 104,2 punktu na 100 posiadań. To zespół, którego manager chciał grać wysokimi ustawieniami, a jest wśród trzech najgorzej zbierających w ofensywie ekip ligi (25,9%). Zespół, którego manager chciał budować fundament na silnej defensywie, którego podstawowy duet obwodowy to od zawsze zagubiony w obronie D’Angelo Russell i stary, niedojeżdżający szybkościowo Klay Thompson. Zespół, którego obwodowi są dziurą w obronie, a ich jedynym atutem jest rzut z dystansu, podczas gdy Mavericks trafiają najgorsze w lidze 29,5% prób za trzy.
Kontuzje są oczywiście usprawiedliwieniem, ale tylko częściowym. Ten skład ze zdrowym Kyrie Irvingiem i Anthonym Davisem z pewnością osiągałby lepsze wyniki.
W tym jednak rzecz: Jest to zespół oparty o dwie gwiazdy, które w przeciągu ostatnich 5 lat rozegrały kolejno 61% i 63% wszystkich możliwych meczów. To jest brak odpowiedzialności. Zbytnie przywiązanie do ryzyka, które przy okazji kilku ruchów względnie się opłaciło. Brak umiejętności realnej oceny ryzyka. Ryzyka, które w świecie setek milionów dolarów wydawanych na składy drużyn NBA jest przytłaczające.










