Devin Booker spędził już 10 lat w Phoenix Suns i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miał rozważyć w ogóle zmianę klubowych barw. Obrońca otwarcie sugeruje, że chce podążyć ścieżką, jaką wytoczyły przed nim jedne z największych ligowych legend. Oznacza to reprezentowanie jednego zespołu przez całą swoją karierę.
Devin Booker został wybrany z 13. numerem Draftu 2015 i już od 10 lat nieustannie reprezentuje barwy Phoenix Suns. Kilka pierwszych sezonów spędzonych przez niego w Arizonie stało pod znakiem próby odbudowania zespołu, czego efektem był m.in. bilans 19-63 w rozgrywkach 2018/19.
Sytuacja zmieniła się, kiedy do klubu trafili Deandre Ayton i Chris Paul, a za sterami stanął trener Monty Williams. W 2021 roku Suns zdołali awansować do wielkiego finału, gdzie pomimo prowadzenia 2-0 musieli ostatecznie uznać wyższość Milwaukee Bucks.
Los był więc dla Bookera przewrotny, ale ten cały czas pozostaje wierny Phoenix i nic nie wskazuje na to, by miał w niedalekiej przyszłości poprosić o transfer. Przy okazji starcia z Golden State Warriors w San Francisco 29-letni obrońca podzielił się swoimi przemyśleniami na temat gry w barwach wyłącznie jednego zespołu, czyli czegoś, czym może pochwalić się również m.in. Stephen Curry.
— Wiesz to, bo takich ludzi nie ma zbyt wielu. Wiem, że ma on miejsce w sercu każdej osoby w Bay Area. Czuję się podobnie w Phoenix. To coś wyjątkowego. Trudno to wytłumaczyć, ale jest to inny rodzaj miłości i nie chciałbym czegokolwiek innego — skomentował Booker.
O Bookerze nie bywało raczej szczególnie głośno, kiedy media rozpoczynały coroczne spekulacje transferowe. Były to raczej hipotetyczne scenariusze, które sam zawodnik obalił, podpisując tego lata dwuletnie przedłużenie o wartości 145 milionów dolarów.
— Wiąże się z tym sporo dumy. To też wielka odpowiedzialność i coś, co próbuję przekazać młodszym zawodnikom. Zaliczenie kilku dłuższych występów w play-offach i sprawienie, że całe miasto jest naelektryzowane, to coś, co próbuję osiągnąć i do czego chcę wrócić — kontynuował zawodnik.
W poprzednim sezonie pomimo obecności Kevina Duranta i Bradleya Beala Suns nie zdołali awansować nawet do turnieju play-in, kończąc rozgrywki dopiero na 11. miejscu w Konferencji Zachodniej. Rok wcześniej Minnesota Timberwolevs odesłali ich do domu już w pierwszej rundzie.
Przykre doświadczenia i rozczarowania ostatnich lat nie zniechęciły Bookera do dalszej walki o sukces ekipy z Arizony. Docenia on fakt, że to właśnie Suns ukształtowali to, jakim jest dzisiaj człowiekiem, zarówno na, jak i poza parkietem.
— Zostałem tutaj przygarnięty jako 18-latek. Opiekowano się mną w trudnych czasach aż do udziału w finałach. To miasto oglądało, jak dorastam, a ja cieszyłem się, że dorastałem tutaj. Myślę, że Steph może powiedzieć wiele podobnych rzeczy o [Bay Area] — podkreślił Devin.
Booker zapowiada, że wzorem doskonale znanych nam legend koszykówki planuje spędzić całą swoją karierę w barwach jednego zespołu. Suns nie są co prawda w najlepszym położeniu, a skompletowanie rotacji, która pozwoli na nawiązanie walki z czołówką, z pewnością zajmie im trochę czasu, ale 29-latek nie wyobraża sobie obecnie gry dla innej organizacji.
— Wymieniając pierwszych z brzegu, Tim Duncan, Dirk [Nowitzki], Kobe [Bryant]. Miałem okazję grać przeciwko każdemu z nich, zamknąć ich ostatnie sezony w lidze i widziałem, jaką miłość wtedy otrzymywali, nie tylko od swoich miast. Myślę, że wszystkie miasta w NBA pokazały miłość dla takiej lojalności — podsumował.










