Trudno wyobrazić sobie lepszy początek nowego sezonu. Choć Oklahoma City Thudner musieli radzić sobie bez Jalena Williamsa, to ich starcie z Houston Rockets zapowiadało się kapitalnie i ostatecznie dostarczyło niesamowitą dawkę emocji. Ostatecznie pomimo fantastycznego występu Alperena Senguna na wysokości zadania stanął Shai Gilgeous-Alexander, który poprowadził poprowadził obrońców tytułu do zwycięstwa po dwóch dogrywkach. Emocji nie zabrakło również w drugim meczu. Jeszcze na początku czwartej kwarty Los Angeles Lakers przegrywali różnicą 16 punktów, ale zdołali nawiązać kontakt z rywalem i niemal do samego końca walczyli o pozytywny rezultat. Ostatecznie się nie udało, choć świetny mecz, zwieńczony dorobkiem 43 punktów, 12 zbiórek i 9 asyst, rozegrał Luka Doncić.



Oklahoma City Thunder – Houston Rockets 125:124 (po dwóch dogrywkach)

Statystyki

  • Do istotnego wydarzenia doszło jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji. Zgodnie z tradycją zawodnicy Oklahoma City Thunder odebrali tej nocy swoje mistrzowskie pierścienie, a to wszystko na oczach Kevina Duranta, który nie był w stanie osiągnąć tego przez dziewięć lat gry dla organizacji, z czego osiem właśnie w OKC.
  • Gospodarze rozpoczęli ten mecz od akcji 2+1 Cheta Holmgrena, który fantastycznie wszedł w to spotkanie.  Środkowy Grzmotów był wyjątkowo aktywny po atakowanej stronie parkietu i odpowiadał za 13 z pierwszych 15 punktów swojego zespołu, ale po drugiej stronie raz za razem trafiali Amen Thompson czy KD (17:21).
  • Houston Rockets nie zdołali odskoczyć jednak z wynikiem. Po przerwie na żądanie najpierw z osobistych, a chwilę później z gry trafiał Luguentz Dort, swoje dorzucił Shai Gilgeous-Alexander, a wynik cały czas oscylował w granicach remisu (27:30).
  • Nieco groźniej zaczęło robić się w drugiej odsłonie, kiedy to goście z Teksasu powiększyli swoje prowadzenie do różnicy kilku posiadań (47:55). Ostatecznie dzięki skutecznej akcji 2+1 Ajaya Mitchella Rockets schodzili na przerwę z zaliczką sześciu „oczek” (51:57).
  • Trzecią ćwiartkę zdecydowanie lepiej zaczęli gracze Houston, którzy po serii Jabariego Smitha Jr’a, Duranta i Thompsona objęli dwucyfrowe prowadzenie (51:63). W porę odpowiedział SGA, a kiedy trójkę dorzucił jeszcze Cason Walace, Thunder znów znaleźli się w zasięgu rywala (60:65). W pewnym momencie tej części OKC byli w stanie doprowadzić do remisu po trafieniu zza łuku Alexa Caruso, ale nie objęli jeszcze prowadzenia (75:79).
  • Wszystko miało więc rozstrzygnąć się w ostatniej części, którą w lepszej pozycji rozpoczęli Rockets. Utrzymywali oni skromną przewagę, ale na 2:01 przed ostatnią syreną zza łuku raz jeszcze trafił Wallace, a po trafieniu Shaia Gilgeous-Alexandra to Thunder wreszcie objęli prowadzenie (102:101). Szybko wyszarpał je jednak z powrotem Alperen Sengun, a następnie podwyższył Kevin Durant, który wykorzystał tylko jeden z dwóch rzutów wolnych przy 9,5 sekundy na zegarze (102:104).
  • Była to kluczowa wpadka, bo ostatecznie kosztowała Rakiety zwycięstwo. Thunder mieli  tylko kilka sekund na rozegranie ostatniego ataku, ale piłka trafiła w ręce MVP. Ten zaatakował Amena Thompsona, ale w pewnym momencie zrezygnował z wjazdu pod kosz i postawił na rzut z odskoku, który odnalazł drogę do kosza i tym samym doprowadził do remisu (104:104). Ostatni rzut z 3,5 metra oddał jeszcze Sengun, ale spudłował.
  • O wszystkim miała przesądzić więc dogrywka, ale ostatecznie i ta nie wyłoniła zwycięzcy, choć w pewnym momencie Thunder prowadzili już 112:106. W kluczowym momencie dwa rzuty osobiste trafił Josh Okogie, czym zmniejszył stratę swojego zespołu do dwóch „oczek”, a następnie piłkę do kosza po własnym pudle i ofensywnej zbiórce zapakował Sengun (115:115).
  • Nie obyło się bez kontrowersji. Kiedy Tari Eason skutecznie zablokował próbę zwycięskiego rzutu Shaia, piłkę zebrał Kevin Durant, który zasugerował następnie, że prosi o przerwę na żądanie. W międzyczasie rozbrzmiała syrena kończąca pierwszą dogrywkę, ale problem w tym, że Rockets takowych przerw już nie mieli. Gracze OKC domagali się rzutu osobistego, który przesądziłby o losach rywalizacji, ale ostatecznie go nie otrzymali.
  • To czego nie udało im się zrobić w pierwszej, osiągnęli w drugiej dogrywce. Gracze Thunder znów musieli liczyć na geniusz Gilgeous-Alexandra, który najpierw doprowadził do remisu 120:120, a potem musiał ratować swój zespół, gdy ten przegrywał 123:124 przy zaledwie 11 sekundach na zegarze. Kryty w ostatniej akcji przez Kevina Duranta rozgrywający zaczął kręcić się na jednej nodze i pozwolił się sfaulować. Stanął następnie na linii i pewnie wykorzystał obie próby z linii rzutów wolnych. Goście mieli jeszcze 2,3 sekundy na rozegranie ostatniego ataku, ale nie wykorzystał go Jabari Smith Jr.
  • Świetny mecz rozegrał Shai Gilgeous-Alexander, autor 35 punktów, pięciu asyst, pięciu zbiórek, dwóch przechwytów i dwóch bloków, choć z pewnością musi popracować on nad skutecznością zza łuku (1/9). Chet Holmgren dorzucił 28 „oczek” i zebrał siedem zbiórek. Kluczowe 16 punktów z ławki dorzucił Ajay Mitchell.
  • Pomimo porażki kapitalnym występem popisał się Alperen Sengun, zdobywca double-double w postaci 39 punktów i 11 zbiórek (do tego 7 asyst). O podwójną zdobycz otarł się Kevin Durant, zdobyca 23 punktów i dziewięciu zebranych piłek. Amen Thompson zapisał z kolei na swoim koncie 18 „oczek”, pięć asysty i cztery zbiórki.

Los Angeles Lakers – Golden State Warriors 109:119

Statystyki

  • Zgodnie z zapowiedziami Los Angeles Lakers musieli radzić sobie tej nocy bez LeBrona Jamesa. Jego miejsce w wyjściowej piątce gospodarzy nie zajął ostatecznie ani Marcus Smart, ani Jake LaRavia. Obok Luki Doncicia, Austina Reavesa, Deandre Aytona i Ruiego Hachimury na parkiecie pojawił się Gabe Vincent. Po stronie Golden State Warriors z ławki zaczynał z kolei Al Horford, a w pierwszym składzie Steve Kerr postawił na m.in. Jonathana Kumingę i Brandina Podziemskiego.
  • W pierwszych minutach rywalizacji żadna ze stron nie była w stanie przejąć inicjatywy. Najaktywniejszy po stronie Jeziorowców był oczywiście Doncić i to właśnie on musiał zareagować, gdy po punktach Buddy’ego Hielda oraz Jimmy’ego Butlera III przyjezdni zaczęli odskakiwać z wynikiem (14:22). Przebudził się też chwilowo Austin Reaves, który zastąpił Słoweńca na parkiecie, ale Jeziorowcy i tak musieli już gonić wynik (22:28).
  • Drugą odsłonę Lakers zaczęli od trafienia zza łuku Vincenta, ale trzeba zaznaczyć, że do przerwy nie była to ich mocna strona (29,4%, 5/17). Po chwili dobry fragment zaliczył jednak Butler, który do przerwy miał na swoim koncie 17 „oczek”, z czego aż 10 po rzutach wolnych.
  • Kiedy skrzydłowy spuścił nieco z tonu, w końcu przebudził się Stephen Curry, który po serii osobistych zaczął również trafiać z gry  i to przede wszystkim dzięki niemu przyjezdni utrzymywali przewagę na poziomie kilku posiadań (41:49). Sprawy w swoje ręce raz jeszcze wziął jednak Doncić (do przerwy 22 punkty, 7 zbiórek). Słoweniec  w pojedynkę dźwignął zespół, który do szatni schodził ostatecznie ze stratą tylko jednego punktu (54:55).
  • Po powrocie na parkiet Doncić szybko o sobie przypomniał, egzekwując skutecznie dwa kolejne ataki. Szybko stało się jednak jasne, że nie będzie w stanie wygrać tego spotkania w pojedynkę. Najpierw zza łuku trafił Kuminga, następnie punkty dorzucił Jimmy Butler, a po skutecznych osobistych i wykończeniu spod kosza Curry’ego przewaga Warriors momentalnie wzrosła do 15 punktów (58:73).
  • Losy spotkania nie były jeszcze przesądzone. Za odrabianie strat wzięli się Marcus Smart, Deandre Ayton i Austin Reaves, ale w trzeciej kwarcie Lakers byli jedynie w stanie zbliżyć się na 10 „oczek” i to właśnie na takim pułapie przez kilka kolejnych minut oscylowała przewaga przyjezdnych (79:90).
  • W pewnym momencie czwartej kwarty wydawało się, że przegrywający 16 punktami Lakers nie odwrócą już losów pojedynku. Przewaga Warriors zaczęła stopniowo jednak topnieć. Kiedy zza łuku trafił Hachimura, a następnie w obliczu bezradności ofensywy GSW serią trafień popisali się Doncić, Ayton oraz Reaves, goście znaleźli się w zasięgu dwóch posiadań (99:105). Zapały kibiców w Crypto.com Arena ostudził jednak Draymond Green, który po przerwie na żądanie odpowiedział trójką.
  • Jeziorowcom zabrakło jednak bodźca czy impulsu, co natychmiast wykorzystał Jimmy Butler, najpierw trafiając z gry, a następnie wykorzystując dwa rzuty osobiste (102:112). Gdy trójkę trafił następnie Reaves, szybko spod kosza odpowiedział Gary Payton II. Kolejna szansa pojawiła się, gdy po celnym floaterze Doncicia spudłował Butler, ale Kuminga zaliczył wówczas ofensywną zbiórkę, po czym zza łuku sypnął Curry (107:117). To w dużej mierze przesądziło już o losach pojedynku.
  • Bezbłędny z linii rzutów wolnych (16/16) był tej nocy Jimmy Butler, autor31 punktów, pięciu zbiórek i czterech asyst. Stephen Curry odnotował 23 „oczka”, z kolei po kiepskim początku Jonathan Kuminga zdobył ostatecznie 17 punktów, dziewięć zbiórek i sześć asyst.
  • Dwoił się i troił Luka Doncić, któremu zabrakło naprawdę niewiele do triple-double (43 punkty, 12 zbiórek, 9 asyst (17/27 z gry, 2/10 z gry). Wspierał go przede wszystkim Austin Reaves, który na swoim koncie zapisał 26 punktów i dziewięć asyst. Deandre Ayton zdobył z kolei 10 „oczek” i zebrał sześć piłek.

Zapowiedź sezonu NBA

10 najważniejszych tematów, które trzeba wiedzieć przed nowym sezonem NBA 2025/26. A także to jak zmienił się układ się w NBA i kto postawi się Thunder na Zachodzie oraz kto przejmie Wschód?

Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.


  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    18 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments