Trudne są relacje Steve’a Kerra, szkoleniowca Golden State Warriors, z Jonathanem Kumingą, który dopiero co przedłużył z Golden State Warriors kontrakt. Mimo tego, że strony ostatecznie dogadały się w sprawie nowej umowy 23-letniego skrzydłowego, ten już w styczniu może być kandydatem do transferu. Jego ostatnie wypowiedzi mogą być dla sztabu niepokojące.
Jonathan Kuminga brzmi jak człowiek zmęczony czekaniem na odpowiedzi. W rozmowie z dziennikarzami skrzydłowy Golden State Warriors przyznał, że przestał pytać trenera Steve’a Kerra o swoją rolę w zespole, bo doskonale wie, co usłyszałby w odpowiedzi i nie chce tracić na to energii. – Nie pytam [Kerra] o rolę, bo wiem, co mi powie. […] Nie marnuję swojej energii. Wolę nie pytać, bo i tak nikt mi nic nie powie. Jest jak jest. Trzeba po prostu znaleźć sposoby, żeby coś zrobić, kiedy wchodzisz na parkiet. Kreować akcje, bronić. Nie mam stałej roli. Gram tak, żeby bronić i biegać po parkiecie – dodał.
Kuminga od miesięcy ma napięte relacje z trenerem Stevem Kerrem. Wszystko eskalowało latem, podczas przedłużających się negocjacji kontraktowych. Oprócz wynagrodzenia, zawodnik starał się wywalczyć długoterminową umowę z opcją gracza na ostatni rok. Ostatecznie musiał zaakceptować dwuletni kontrakt o wartości 46,8 miliona dolarów z opcją zespołu na sezon 2026/27. – Niewiele negocjacji dochodzi do takiego etapu – przyznał Kuminga. – Kiedy już się w to zagłębiłem i więcej dowiedziałem o biznesowej stronie ligi, pomogło mi to spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, bardziej pozytywnej. Nauczyłem się bardzo dużo o tym, jak to działa. Trzeba być cierpliwym – dodaje.
Sytuacja Kumingi była jednym z głównych tematów lata. Rozmowy na temat jego nowej umowy przeciągnęły się aż do października. Obóz Kumingi domagał się większej kontroli nad przyszłością zawodnika, trzymając klub w zawieszeniu przez całe lato. Po powrocie do zespołu Kuminga stara się zachowywać profesjonalnie i skupia się na pomocy Warriors w odnoszeniu zwycięstw. Kuminga wydaje się jednak obojętny, zwłaszcza na kwestię jego roli u Steve’a Kerra. W zeszłym sezonie jego miejsce w rotacji zmieniało się w zależności od decyzji trenera, a Kuminga miał wrażenie, że cokolwiek by nie zrobił, i tak nie zyska pełnego zaufania.
Frustracja rosła, bo wychodził z założenia, że zespół, który go wybrał w drafcie, jednocześnie hamuje jego rozwój. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, a on byłby niezastrzeżonym wolnym graczem, dziś zapewne byłby zawodnikiem Sacramento Kings, z czystą kartą i szansą na nowy start. Na razie Kuminga chce pomóc, ale jeśli jego minuty i rola się nie poprawią, kto wie, jak zacznie się zachowywać. Warriors prędzej czy później będą musieli zdecydować, czy stanowi część ich długofalowych planów, czy jest tylko kolejnym elementem, który czeka na wymianę.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET