Al Horford to jeden z tych zawodników, który na podpisanie nowego kontraktu musiał czekać aż do rozwiązania kwestii niejasnej przyszłości Jonathana Kumingi. Skrzydłowy podjął już decyzję, więc 39-letni weteran mógł wreszcie oficjalnie dołączyć do zespołu i odpowiedzieć na pytania dziennikarzy.
Po swoim łącznie siódmym sezonie w trykocie Boston Celtics Al Horford po raz kolejny zmienił klubowe barwy, dołączając tym razem do Golden State Warriors. Było to co prawda bolesne lato, pełne wyczekiwania, medialnych spekulacji i nerwowości, ale ostatecznie 39-latek podpisał z ekipą z San Francisco dwuletnią umowę o wartości 11,7 miliona dolarów.
Horford opuścił Massachusetts po swoim drugim pobycie i choć w 2022 roku Celtowie przegrali finały NBA właśnie z Warriors, to w 2024 roku ponownie udało im się awansować do serii finałowej i za drugim razem pokonali już Dallas Mavericks w pięciu spotkaniach. Al był jednym z tych zawodników, który definiował tamten zespół C’s.
— To była bardzo trudna decyzja. Boston stał się moim drugim domem. Możliwość bycia częścią tak wspaniałej społeczności i tego miasta było dla mnie i dla mojej rodziny czymś wyjątkowym — podkreśla zawodnik.
Zanim Horford zdecydował się na podpisanie kontraktu od Golden State Warriors, amerykańskie media sugerowały, że jeżeli strony nie dojdą ostatecznie do porozumienia, to doświadczony środkowy może zakończyć karierę. Jeden z dziennikarzy zapytał więc, jak bardzo 39-latek brał pod uwagę emeryturę.
— W ogóle. Wiedziałem, że chcę grać dalej — odpowiedział krótko weteran.
Dlaczego jednak Horford zdecydował się na skorzystanie z propozycji Golden State i przeprowadzki na zachodnie wybrzeże? W obliczu problemów Celtics decyzja o odejściu może wydawać się racjonalna, ale 39-latek tłumaczy również, dlaczego to właśnie Warriors przykuli jego uwagę.
— To dla mnie wielka okazja, by rywalizować i wygrywać na najwyższym poziomie. Kiedy myślę o Warriors, to myśle o Stephie, Draymondzie, Steve’ie Kerrze. Dochodzi do tego Jimmy Butler i to, co robił w drugiej części poprzedniego sezonu po transferze. Jeżeli miałem już gdzieś odejść, to właśnie do takiego miejsca. Tak jak już mówiłem, nie była to łatwa decyzja, ale otrzymałem taką okazję i z niej skorzystałem — odpowiedział Horford.
Jak co roku najwięcej będzie zależeć od dyspozycji Stephena Curry’ego, który w trakcie nadchodzącego sezonu skończy 38 lat. Choć Horford sam jest weteranem, to tajniki gry GSW będą dla niego nowością, więc bliska współpraca z dwukrotnym MVP ligi będzie dla niego kluczowa.
— Jestem podekscytowany tym, że będę na parkiecie [z Currym] i nie będę musiał się za nim uganiać i utrudniać mu rzuty. To coś wyjątkowego i naprawdę spróbuję skorzystać z tej okazji i nauczyć się od niego najwięcej jak to tylko możliwe. Gra w koszykówkę w niesamowity sposób i będę polegał na nim, na Draymondzie, żeby wskazali mi drogę.
Draymond Green również będzie musiał znaleźć sposób, by porozumieć się na parkiecie z 39-latkiem. Niektóre aspekty ich gry się pokrywają, pod względem innych są całkowitymi przeciwieństwami, ale fakty są takie, że duet ten nie ma zbyt wiele czasu, by znaleźć optymalny dla siebie styl współpracy.
— Draymond to fantastyczny defensor, był najlepszym obrońcą sezonu, przez wiele lat nominowany do zespołów All-Defensive. To gość, który wie jak grać i sprawia, że gra jest dla mnie łatwiejsza. Sporo na nim polegam, uczę się od niego, zadaję pytania i próbuję zaznajomić się ze wszystkim, szczególnie po bronionej stronie parkietu. […] Gra u jego boku nie będzie dla mnie problemem — podsumował tę kwestię środkowy.
Nie zabrakło również pytania o niepewną sytuację GSW, którzy przez długie tygodnie byli jedynym zespołem bez żadnego wzmocnienia. Wszystko przez sytuację Jonathana Kumingi, która została rozwiązana dopiero kilka dni temu, dzięki czemu kierownictwo klubu mogło wykonać dalsze — zaplanowane już dużo wcześniej — ruchy kadrowe.
— Było wiele emocji, wiele pytań. Chciałem przede wszystkim upewnić się, że moja rodzina jest stabilna. Kiedy już wiedziałem, że o nas zadbano, to wszystko inne było już łatwiejsze. Mimo wszystko obyło to jednak bardzo dziwne lato, pełne wyczekiwania tego, co się stanie. Skupiłem się jednak na treningu, by upewnić się, że kiedy sezon już się zacznie, to będę gotowy — zakończył środkowy.
Okres przygotowawczy Warriors rozpoczną od meczu sparingowego z Los Angeles Lakers w nocy z najbliższej niedzieli na poniedziałek o godzinie 02:30 czasu polskiego. Sezon zasadniczy również zainaugurują starciem z Jeziorowcami, ale dopiero 22 października o 04:00.