Po dość burzliwym miesiącu, związanym z aferą dotyczącą drużyny, jej gwiazdora, Kawhia Leonarda, oraz właściciela, Steve’a Ballmera, Los Angeles Clippers rozpoczynają okres przedsezonowego obozu treningowego. Mimo wszystko jest całkowicie jasne, że w organizacji liczą na sezon pełen sukcesów, o co zadbał sztab trenerski, w dość specyficzny sposób motywując swoich zawodników.
We wtorek, w Kaiser Permanente Training Center, znajdującym się na terenie kampusu Intuit Dome, Los Angeles Clippers rozpoczęli pierwszy dzień obozu treningowego. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zwróciły uwagę dziennikarzy, były noszone przez członków sztabu szkoleniowego koszulki z dość specyficznym nadrukiem.
Na pierwszy rzut oka widniał na nich napis „GET THE F—K BACK” (w luźnym tłumaczeniu – „NATYCHMIAST WRACAJCIE”), jednak przy bliższym przyjrzeniu się można było zauważyć, że rzeczony wulgaryzm w rzeczywistości był skrótem:
„F” – Floor Balance (Utrzymanie równowagi na boisku)
„U” – Urgency (Pilność w działaniu)
„C” – Consistent Communication & Concentration (Ciągła komunikacja i skupienie)
„K” – Know We Lost To Denver Because Of Transition (Świadomość, że przegraliśmy z Denver z powodu szybkich kontrataków)
– Obrona przy kontratakach. Natychmiast wracajcie. To właśnie jest tam napisane – stwierdził w potreningowej rozmowie z mediami trener Clippers, Tyronn Lue. Jednocześnie jednak szkoleniowiec przypisał pomysł z koszulkami jednemu ze swoich najbardziej zaufanych współpracowników, Jeffowi Van Gundy’emu.
63-latek to stary wyjadacz, mający za sobą pracę jako główny trener New York Knicks i Houston Rockets. W 2024 roku był doradcą sztabu szkoleniowego Boston Celtics, którzy zdobyli wówczas mistrzostwo. W czerwcu tego samego roku dołączył do Clippers w roli pierwszego asystenta trenera Lue, wracając na oficjalną posadę w NBA po raz pierwszy od 2007 roku.
Właściwie to nie pierwszy tak perwersyjny pomysł w karierze JVG. Już wcześniej miało mu się zdarzać korzystać z koszulek z wulgarnymi, prowokacyjnymi hasłami, a i to dopiero początek. Krążą niepotwierdzone anegdoty, że na przykład na jednym z jego treningów zawodnicy musieli bronić… kolegów trzymających piłki jak „żywe tarcze”. Chaotyczne ćwiczenie miało przynieść dużo śmiechu, ale też nauczyć graczy błyskawicznej reakcji i komunikacji.
Van Gundy potrafił również wymuszać agresywną obronę całego boiska w najmniej spodziewanych momentach, a zdarzało mu się nawet losowo zmieniać swoim podopiecznym pozycję, na przykład ustawiając niskiego skrzydłowego w roli centra. Nietypowe ustawienia po obu stronach parkietu zmuszały drużynę do szybkiego myślenia i adaptacji. Zresztą jego kuriozalne pomysły, komentarze i zachowania można by dalej wymieniać, a i on sam w razie konieczności nie unikał fizycznych starć z większymi od siebie. No i nie można zapomnieć o specyficznych komentarzach, których nie bał się używać podczas pracy jako komentator. Jak sam zresztą mawiał: – Moja zaciętość jest moją największą mocą — i jednocześnie moją największą słabością
Być może jednak w tym szaleństwie jest metoda? Nacisk na defensywę może być tym, czego Clippers brakowało w ubiegłym sezonie, na przykład we wspomnianej potyczce z Denver Nuggets. Wchodząc do fazy play-off, ekipa z Miasta Aniołów legitymowała się piątą najlepszą defensywą w lidze, jednak przeciwko rywalom z Kolorado poszło niemalże na noże. W wyczerpującej, siedmiomeczowej serii pierwszej rundy, w której obaj rywale wymieniali się ciosami, kilka kluczowych zagrań w tę lub w tamtą stronę mogło zadecydować o awansie do półfinałów Zachodu, który ostatecznie stał się udziałem Nikoli Jokicia i spółki.
Odpadnięcie na tak wczesnym etapie w organizacji, która liczyła na walkę o najwyższe cele, zostało odebrane jako sporego kalibru rozczarowanie. W tym kontekście nadchodzący sezon może być szansą, na którą Clippers czekali. Posiadając jeden z najgłębszych składów w lidze, napędzani doświadczeniem i przywództwem weteranów w rodzaju Bradleya Beala, Jamesa Hardena czy Brooka Lopeza, podopieczni trenera Lue wydają się mieć wystarczające argumenty, by podjąć przekonującą walkę o tytuł, chyba że…
No właśnie – najbliższe miesiące mogą przynieść zupełnie inne wyzwania niż te, z którymi trzeba się mierzyć na koszykarskim parkiecie. W obliczu oskarżeń o próby obejścia limitu płacowego, w którą zamieszani mają być przede wszystkim Kawhi Leonard i właściciel, Steve Ballmer, niewykluczone, że organizację mogą czekać poważne kary. W zależności od tego, jak surowe się okażą, w LA mogą stracić cały zyskany latem impet i skończy się jak zwykle. W związku z powyższym, zadaniem sztabu szkoleniowego jest dopilnować, by zawodnicy byli skoncentrowani wyłącznie na grze – wszelkimi możliwymi sposobami, łącznie z projektowaniem kiczowatych, mających w zamierzeniu nieść pozytywny przekaz koszulek.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!