Wszystko wskazuje na to, że Lonzo Ball problemy zdrowotne ma już za sobą. Znany z doskonałej wizji gry i coraz lepszej defensywy rozgrywający rozpoczął nowy etap kariery w barwach Cleveland Cavaliers, a już jego pierwszy dzień medialny w nowym otoczeniu okazał się interesujący.



Lonzo Ball otwarcie skomentował swoje pierwsze wrażenia z nowego miejsca, przyznając, że jest nim pozytywnie zaskoczony. Pochwalił jedzenie, ludzi, a nawet pogodę, chociaż w tym ostatnim przypadku żartobliwie zaznaczył, że piękna aura raczej już nie potrwa długo.
Największe poruszenie wywołał jednak pewien konkretny cytat, który zdążył już obiec media społecznościowe wzdłuż i wszerz. Pytany o swoje spostrzeżenia na temat Cleveland, najstarszy z braci Ball ujawnił swoją zaskakującą niewiedzę geograficzną, a jego wypowiedź stała się prawdziwym hitem.

Lubię Cleveland. Żartuję sobie z chłopakami, że nie wiedziałem nawet, że Cleveland ma wodę – palnął Lonzo w rozmowie z mediami, który być może nie wiedział – albo przynajmniej zdarzyło mi się zapomnieć – że Cleveland leży na południowym brzegu jeziora Erie i jest największym miastem położonym nad tym zbiornikiem wodnym. Tak czy inaczej, być może ze względu na szum, jaki wywołał, w jednym z późniejszych wywiadów koszykarz próbował się wytłumaczyć.

– Nie wiedziałem. Grywam tu już od ośmiu lat, więc to moja wina. Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżam, wszystko jest białe, jakby zawsze padał śnieg – stwierdził 27-latek. Sam pochodzi ze słonecznej Kalifornii, więc być może po prostu wciąż musi zaznajomić się z nowym otoczeniem, jako świeżo upieczony zawodnik Cleveland Cavaliers.

Przechodząc jednak do kwestii stricte sportowych, Lonzo odniósł się do ogromnych oczekiwań związanych z jego transferem do drużyny, której nie brak mistrzowskich ambicji. Dziennikarze starali się zasugerować, że po dołączeniu do Cavs może być „brakującym ogniwem” w drodze po ligowe trofeum, jednak sam zainteresowany skromnie odrzucił tę etykietę, podkreślając, że jego celem jest wniesienie wkładu w zwycięstwa i bycie dobrym kolegą z drużyny.

Warto jednak zwrócić uwagę, że jego odejście z Chicago Bulls odbyło się w chyba nie do końca przyjaznej atmosferze. Można to próbować zrzucić na karb naznaczonej zdrowotnymi perypetiami historii zawodnika, który w ubiegłym sezonie wrócił na parkiet po… blisko trzyletniej przerwie spowodowanej przewlekłymi problemami z kolanem i przebytą ryzykowną operacją.

W międzyczasie Ball niejednokrotnie wspominał w wywiadach o tym, że jest zwyczajnie sfrustrowany. Rehabilitacja nie szła zgodnie z planem i, pomimo starań, ciągle coś nie działało. Gdy ostatecznie wrócił na parkiet, zdołał wystąpić w 35 meczach, w których notował 7,6 punktu, 3,4 zbiórki, 3,3 asysty i 1,3 przechwytu na mecz, co po tak długiej absencji jest co najmniej przyzwoitym wynikiem. W Wietrznym Mieście zdawali się myśleć podobnie, w lutym bieżącego roku podpisując z rozgrywającym warte 20 milionów dolarów dwuletnie przedłużenie kontraktu. Wszystko po to, by już w lipcu oddać go do Cavs w zamian za Isaaca Okoro.

O ile tę wymianę można traktować bardziej w kategoriach oceny ryzyka niż standardowego ruchu sportowego, można się spodziewać, że Lonzo nie był zachwycony tym, jak wszystko się skończyło, nawet jeśli oficjalnie stwierdził, że nie żywi do nikogo urazy. Wydaje się jednak, że jego zdaniem Ohio może być odpowiednią trampoliną do wprowadzenia dobrze się zapowiadającej przed kontuzją kariery z powrotem na właściwe tory.

– Moja reakcja [na transfer]? Byłem po prostu podekscytowany. Nie mam urazy do Chicago, darzę ich dużą miłością. Ale cieszę się, że teraz jestem w Cleveland, cieszę się z dołączenia do tej drużyny i zrobię, co w mojej mocy, by pomóc jej w rywalizacji o mistrzostwo – podsumował swoją motywację nowy zawodnik Cavs.

Można się jednak spodziewać, że znając wcześniejsze perypetie Balla, sztab szkoleniowy Cleveland może nie chcieć nadmiernie go eksploatować. Mówiąc wprost, trener Kenny Atkinson i jego współpracownicy będą musieli odpowiednio zarządzać obciążeniami nowego rozgrywającego, jeśli chcą mieć go do dyspozycji wtedy, gdy mecze będą miały największe znaczenie. Wygląda też na to, że sam zainteresowany spodziewał się tego, gdyż – cytując Tima Bontempsa z ESPN – wyraźnie dał do zrozumienia, że „nie oczekuje”, by już na początku sezonu miał występować w obu spotkaniach, gdy Cavs będą grali dzień po dniu. Akurat w tym konkretnym przypadku jest to w pełni zrozumiałe.

Już podczas ubiegłorocznej fazy play-off aż nazbyt widocznym było, że obrona obwodowa ekipy z Ohio może zaszkodzić ich nadziejom na zdobycie tytułu. Wprawdzie Donovan Mitchell i Darius Garland zazwyczaj robią co mogą, jednak wystawianie obok siebie dwóch niskich obrońców bywa przepisem na katastrofę i potrafi skomplikować sytuację nawet solidnej linii defensywy podkoszowej złożonej z takich specjalistów, jak Evan Mobley i Jarrett Allen. W Cleveland liczą, że Ball może pomóc rozwiązać ich problemy, ale by tak się stało, musi pozostać zdrowy, a z tym bywało różnie.

W każdym razie bez cienia wątpliwości trzeba przyznać, że jednym z najbardziej cenionych aspektów gry najstarszego z braci Ball jest jego rzadko spotykana mentalność defensywna. Gdy zapytano go o to, w jaki sposób rozwinął tę umiejętność w erze, w której większość graczy skupia się na oddawaniu rzutów, Lonzo przyznał, że kluczową rolę odegrała dynamika rodzinna i przymus gra na wielu pozycjach – od rozgrywającego po nawet centra – któremu musiał sprostać w młodości, umieszczany w drużynach przez ojca, kontrowersyjnego LaVara Balla, wraz z braćmi – LiAngelo i LaMelo. Przy okazji braciom nieco się oberwało.

Myślę, że to tylko styl gry. Odkąd byłem dzieckiem, byłem zazwyczaj jednym z większych graczy w mojej drużynie, ponieważ mój tata lubił grać z moimi braćmi i lokalnymi dzieciakami. Byłem więc rozgrywającym centrem, jak sądzę. Dorastając, kryłem wielu różnych graczy, a moich dwóch pozostałych braci [Melo i Gelo] nie robiło zbyt wiele w obronie, więc to ja musiałem wziąć na siebie ten ciężar – wyjaśnił Lonzo.

W ten sposób, dzięki wymuszonej konieczności nadrabiania braków w defensywie braci, 27-latek stał się jednym z najbardziej wszechstronnych obrońców w lidze, co z pewnością jest dobrą wiadomością dla Cavaliers w ich dążeniu do mistrzostwa.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!




Wspieraj PROBASKET

  • Sprawdź najlepsze promocje NIKE i AIR JORDAN w Lounge by Zalando
  • W oficjalnym sklepie NIKE znajdziesz najnowsze produkty NIKE i JORDAN oraz dobre promocje.
  • Oficjalny sklep marki adidas też ma dużo do zaoferowania.
  • Oglądasz NBA? Skorzystaj z aktualnej oferty - kup dostęp do NBA League Pass.
  • Lubisz buty marki New Balance? W ich oficjalnym sklepie znajdziesz coś dla siebie.

  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments