Steve Nash ma za sobą godną pożałowania karierę trenerską i trudno wyobrazić sobie, by właśnie w tej roli miał ponownie pojawić się w sztabie szkoleniowym jednego z zespołów. Kanadyjczyk wraca jednak do Phoenix Suns, by wspierać zespół na nieco innym, choć również znanym już sobie poziomie.
Steve Nash ma za sobą kilka różnych epizodów, przez które przechodził po zakończeniu profesjonalnej kariery. Pełnił rolę doradcy w mistrzowskim zespole Golden State Warriors, był generalnym menadżerem, a następnie ponownie doradcą w reprezentacji Kanady, a w 2020 roku objął stery w Brooklyn Nets, gdzie miał poprowadzić Kevina Duranta, Kyrie’ego Irvinga i Jamesa Hardena do mistrzowskiego tytułu.
Nowojorski eksperyment z niedoświadczonym szkoleniowcem nie zakończył się sukcesem, choć w jego pierwszym sezonie Nets zabrakło naprawdę niewiele, by zameldować się w finale Konferencji Wschodniej. Kilka miesięcy później było już jednak zdecydowanie gorzej.
Rozgrywki 2021/22 ekipa z Wielkiego Jabłka ukończyła z przeciętnym bilansem 44-38 i choć udało im się wygrać jedyny mecz w turnieju play-in z Cleveland Cavaliers, to następnie w czterech spotkaniach przegrali z Boston Celtics. Kiedy zespół zaczął się rozpadać od środka i po niespełna dwóch tygodniach nowego sezonu miał bilans 2-6, kierownictwo Brooklynu zdecydowało się rozstać z Nashem.
Kilka miesięcy temu Nash prowadził wraz z LeBronem Jamesem podcast Mind The Game. Całkiem niedawno zostało również ogłoszone, że będzie pracował na łamach Amazon Prime przy spotkaniach NBA w nadchodzącym sezonie. Jak się okazuje, nie będzie to jednak jego jedyna rola.
Dowiadujemy się, że Steve Nash dołączy do Phoenix Suns, gdzie w 1996 roku rozpoczynał swoją profesjonalną karierę i choć po dwóch latach trafił do Dallas Mavericks, to w Arizonie zawitał ponownie na lata 2004-2012. Były rozgrywający ma w Suns odgrywać rolę starszego doradcy, w której powinien odnaleźć się zdecydowanie lepiej niż na stanowisku głównego szkoleniowca.
Nowa funkcja, którą 51-latek pełnił już w przeszłości, nie powinna wiązać się z oczekiwaniami i presją, jakie czekały na niego na Brooklynie. Wydaje się, że obie strony mogą na tym jedynie skorzystać. Nash będzie miał wgląd do codziennej pracy sztaby szkoleniowego i jeżeli stanie się to jego celem, to może wykorzystać zebrane na nowo doświadczenie, by w przyszłości raz jeszcze objąć jeden z zespołów NBA.