Giannis Antetokounmpo wziął do siebie kiepski występ w półfinale i dziś upewnił się, że Grecja pokona Finlandię i uplasuje się na 3. miejscu.
Grecja – Finlandia 92:89
- W lepszych nastrojach do półfinału na pewno przystąpiła Finlandia, która dzielnie walczyła w półfinale przeciwko Niemcom. Co więcej, dla nich już sam awans do półfinału jest bardzo dużym sukcesem. Teraz jednak Finowie stoją przed szansą na historyczny sukces i pierwszy medal EuroBasketu. Poprowadzić ich do tego ma oczywiście Lauri Markkanen – jeden z najlepszych strzelców turnieju.
- Z kolei Grecja w półfinale została rozbita przez Turcję, a mocno przeciętnie wypadł Giannis Antetokonumpo, który został przez turecką defensywę świetnie powstrzymany. Dla byłego MVP ligi NBA mecz o trzecie miejsce jest okazją na pierwszy medal Mistrzostw Europy. Po raz ostatni Grecja cieszyła się z medalu w 2009 roku, kiedy to zdobyła brąz w Polsce.
- Obie ekipy potrzebowały na początku kilku minut, by rozkręcić swoją ofensywę. Problemy mieli szczególnie Finowie, którzy po nieudanym początku musieli gonić nakręcany przez Giannisa Antetokounmpo wynik (12:6). Podopieczni Lassiego Tuovi mieli jednak problemy z organizacją ataków, a przez niespełna cztery ostatniej minuty pierwszej kwarty trafili z gry tylko raz (24:15).
- Świetny początek drugiej części w wykonaniu Miro Little’a i Miikki Muurinena sprawił, że Finlandia wróciła jednak do gry (27:26) i końcowy rezultat znów był sprawą otwartą. Grecja raz jeszcze jednak odskoczyła, tym razem na dwucyfrowy pułap (36:36). Odpowiedź Lauriego Markkanena? Kilka trafień i ponowne zbliżenie z wynikiem (37:33).
- Wydawało się, że Finowie mogą zejść na przerwę w zasięgu rywala, ale Grecy wrzucili wówczas wyższy bieg. Raz za razem do protokołu meczowego wpisywali się Vasileios Toliopoulous, Giannis, a nawet jego brat Kostas. Finowie znów nie mogli odnaleźć drogi do kosza (4/17 za trzy do przerwy), przez co pierwszą odsłonę zakończyli z aż 14-punktowym deficytem (48:34).
- Finlandia potrzebowała po przerwie zrywu, by utrzymać się w grze, a takowy zapewnili jej m.in. Jacob Grandison i Mikael Jantunen. Strata znów była jednocyfrowa (53:46), Grecja raz jeszcze była w stanie w porę wybudzić się z amoku i ponownie zakończyć „ćwiartkę” z komfortową przewagą, co było odzwierciedleniem wydarzeń jeszcze sprzed przerwy (69:56).
- Scenariusz zmniejszenia różnicy pomiędzy zespołami nie powtórzył się już jednak w kluczowej, czwartej kwarcie. Finlandia była w stanie doskoczyć do Grecji na 10 „oczek”, ale to wszystko, na co było ich stać tego popołudnia. Chwilę później zza łuku trafił Toliopoulos, spod kosza punkty dorzucił Giannis, a po jednym celnym osobistym Finów kolejną trójkę dołożył Tyler Dorsey (81:64). Losy rywalizacji wydawały się już wtedy rozstrzygnięte.
- Finlandia nie powiedziała jednak ostatniego słowa. W ofensywie uaktywnił się Olivier Nkamhoua, swoje robił Markkanen, a kiedy po kilku osobistych Nkamhoua trafił zza łuku przy 54 sekundach na zegarze, przewaga Greków stopniała do czterech oczek (86:82). Po przerwie na żądanie akcją 2+1 błysnął Giannis, na co momentalnie trójką odpowiedział Markkanen (89:85).
- Piłka była w posiadaniu Grecji, ale ich zespół nie zdołał oddać nawet rzutu. Po faulu przy wcześniejszym wykorzystaniu limitu na linii rzutów wolnych stanął Little, który wykorzystał obie próby i strata Finów wynosiła już tylko dwa punkty. Co więcej, po jedynym celnym osobistym Kostasa Sloukasa Elias Valtonen był faulowany przy rzucie za trzy, więc miał okazję doprowadzić do remisu.
- Na 5,7 sekundy przed ostatnią syreną Valtonen wykorzystał jednak tylko dwie z trzech prób, po czym na linię powędrował faulowany Giannis. Gwiazdor Milwaukee Bucks nie zawiódł, wyegzekwował oba rzuty i tym samym zapewnił Grecji brąz, bo desperacja próba Finlandii z połowy boiska na równi z syreną była niecelna.
- Giannis Antetokounmpo tym razem nie zawiódł i skompletował 30 punktów, 17 zbiórek, sześć asysty i dwa bloki. Kluczową rolę odegrał też Tyler Dorsey, autor 20 oczek (5/9 za trzy). Po drugiej stronie dobrze spisali się Lauri Markkanen (19 punktów, 10 zbiórek) oraz Elias Valtonen (18 punktów, 5 zbiórek, 3 przechwyty).
Turcja – Niemcy 83:88
- Relacja z finału tutaj.