Wszystko wskazuje na to, że życiowa forma Luki Doncicia, o której mówi się tego lata, to żaden pic na wodę, fotomontaż. Gwiazdor Los Angeles Lakers pokazuje świetną formę podczas całego EuroBasketu, o czym przekonali się także – pomimo wygranej – nasi reprezentanci. Kadra narodowa Słowenii wyszła z grupy i już w niedzielę zmierzy się z Włochami o awans do ćwierćfinału europejskiego czempionatu. Trudno odmówić szans podopiecznym Aleksandra Sekulicia, tym bardziej, że w zespole zdaje się panować dobra atmosfera.
Wiadomo, że Luka Doncić nie boi się żadnych zadań, niezależnie od tego czy wiążą się z blaskiem świateł w meczu NBA czy też ze zwykłą, swobodną sesją treningową na zgrupowaniu reprezentacji. Sporą popularność w sieci zdobyło nagranie pokazujące gwiazdora Los Angeles Lakers mierzącego się z wyzwaniem, które rzucił mu jeden z kolegów z kadry.
Gdy 26-latek przymierzał się do zakończenia treningu, został wywołany do tablicy przez doświadczonego środkowego, Alena Omicia, który zaproponował mu interesujący sprawdzian umiejętności. Otóż Luka miał trafić z dystansu, ale to nie był zwykły rzut zza łuku. Chodziło o oddanie celnej próby z miejsca będącego już poza boiskiem, niemal przy samym tunelu wyjściowym z hali. Stawka? 50 pompek.
Co na to wyzwany? Nie zawahał się ani chwili. Bez cienia wątpliwości oddał rzut, a piłka przeleciała przez całe boisko, przyjmując niewiarygodną parabolę, po czym czysto wpadła do kosza. Omić – mimo rozbawienia – nie mógł uwierzyć własnym oczom, natomiast Doncić tylko się uśmiechnął z politowaniem. Zabrakło tylko, żeby przed próbą powiedział koledze coś w rodzaju „potrzymaj mi piwo”.
To nie był zresztą jednorazowy wybryk, a już swego rodzaju tradycja. Luka często popisuje się szaleńczymi rzutami z dalekiego dystansu podczas rozgrzewek, treningów, czy imprez charytatywnych. W dodatku czyni to od niechcenia, jakby to nie był wielki wyczyn, lecz przysłowiowa bułka z masłem.
Żeby nie było – nawet taki fenomen jak gwiazdor Lakers nie zawsze wygrywa. Inne nagranie pochodzące z obozu treningowego Słoweńców pokazuje, jak to tym razem on robił pompki. Czyżby przegrał jakieś wyzwanie? Nie wiadomo, ale nie sprawiał wrażenie podłamanego. Wręcz przeciwnie – przy akompaniamencie śmiechu kolegów rzucił w stronę Omicia, że wkrótce jego kolej.
Zresztą nadzieje na coś więcej niż awans do 1/8 finału spoczywają całkowicie na jego barkach, a niedawny popis w starciu z Belgią pokazał, że jest gotowy. W trakcie jednej z przerw na żądanie w prostych, żołnierskich słowach zwymyślał swoich kolegów z drużyny, nakłaniając ich do koncentracji, co przyniosło oczekiwane, pewne zwycięstwo. Sam Doncić zaś przeszedł do historii, notując zaledwie czwarte – lub piąte, jeśli liczyć Stojko Vrankovicia, który w 1993 roku zanotował 12 punktów, 13 zbiórek i 10 bloków w starciu z Grecją, lecz tych ostatnich wówczas oficjalnie nie liczono – triple-double w rozgrywkach EuroBasketu (poprzednie notowali Toni Kukoc w 1995, Rares Mandache w 2017 i nasz Mateusz Ponitka na poprzednim turnieju przeciwko… Słowenii).
Warto jednak zauważyć jak świetny pod niemal każdym względem turniej rozgrywa obrońca ekipy z Miasta Aniołów. Jak dotąd notuje średnio 32,4 punktu, 8 zbiórek, 8,4 asysty i 3,2 przechwytu na mecz, trafiając przy tym 59,2% wszystkich rzutów z gry. Przy okazji po meczu z Islandią został najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Słowenii, w swoim zaledwie 46 meczu dobijając już do wyniku 1100 punktów (dotychczasowy lider, Goran Dragić, miał o pięć „oczek” mniej). Co ciekawe, nieco do zarzucenia można mieć jego skuteczności z dystansu, która oscyluje w okolicach… 29,4%. Nie zmienia to jednak faktu, że swoim liderem w takiej formie Słoweńcy mogą liczyć na to, że uda się ograć Włochów i awansować do ćwierćfinału turnieju.
Również w Los Angeles mogą być zadowoleni z tego, co widzą. Wprawdzie jeszcze przed rozpoczęciem turnieju krążyła pogłoska, że mogą chcieć wycofać swojego gwiazdora z gry, zwłaszcza że w jednym z meczów towarzyskich doznał – na szczęście niegroźnego – urazu, jednak ostatecznie do tego nie doszło. Jakby nie patrzeć, Doncić robi swoje, pokazując, że wszyscy w NBA muszą się mieć na baczności przed nowym sezonem. Tym bardziej, że ten gość wie, jak utrzymać zespół w gotowości – nawet jeśli w tym celu niezbędne jest zmuszenie kolegi do zrobienia 50 pompek.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!