W drugim meczu back-to-back, Washington Wizards przetrwali 47-punktową czwartą kwartę rywala i pokonali na własnym parkiecie New York Knicks 119:112, w zdecydowanie jednym z najciekawszych pojedynków poprzedniej nocy. To dopiero trzecia wygrana podopiecznych Scotta Brooksa w sezonie, trzecia na własnym parkiecie. W międzyczasie do gry dla Czarodziei wrócił rzucający obrońca – Bradley Beal.
NEW YORK KNICKS – WASHINGTON WIZARDS 112:119
Powrót Bradleya Beala dodał Washington Wizards skrzydeł, gdy przed własną publicznością mierzyli się z New York Knicks, którzy noc wcześniej pokonali Detroit Pistons. Tym razem podopieczni Scotta Brooksa dostarczyli mu energię, jakiej od początku oczekiwał i dzięki temu obronili parkiet Verizon Center. John Wall po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił w obu meczach back-to-back. Był zdecydowanie najlepszym graczem swojej drużyny.
W DC do eksploatacji Walla podchodzą bardzo ostrożnie. Zawodnik ma za sobą długi okres rehabilitacji i forsowanie go na starcie rozgrywek mogłoby źle wpłynąć na energię rozgrywającego w ewentualnych play-offach. Przeciwko Knicks John zanotował na swoje konto 23 punkty (7/14 FG, 3/5 3PT, 6/6 FT) rozdał 11 asyst i raz przechwycił piłkę. – Czasami będzie musiał zagrać w back-to-back – mówił po meczu Brooks. – W przekroju ostatnich czterech/pięciu tygodni zrobił duże postępy i dzisiaj daliśmy mu szansę – dodał szkoleniowiec.
Wizards grali tak dobrze i tak skutecznie zdominowali NYK, że pod koniec trzeciej kwarty otworzyli aż 27 punktowe prowadzenie! Jednak w finałowej odsłonie obrona gospodarzy pozwoliła Knicks zdobyć 47 punktów, na co Brooks zareagował powrotem do gry Walla. Rozgrywający, mimo niezwykłego pościgu Knicks, dwoma trafieniami z gry i czterema rzutami wolnymi przypieczętował wygraną stołecznej drużyny. Liderem punktowym gości był Derrick Rose kończąc z dorobkiem 27 punktów (8/18 FG, 3/5 3PT), 4 asyst, 2 zbiórek i przechwytem.
W czwartej kwarcie 15 ze swoich 17 oczek zanotował Brandon Jennings. Rezerwowy rozgrywający rozdał także 10 asyst. Poza swoim naturalnym rytmem była dwójka Carmelo Anthony-Kristaps Porzingis. Ten pierwszy trafił tylko 1/8 z dystansu i skończył mając na koncie 19 punktów. Łotysz dołożył zaledwie 16 oczek (7/16 FG, 2/5 3PT) po nocy, w której zanotował 35. Po raz kolejny jednak zawiodła obrona drużyny z Nowego Jorku. Pozwolili Wiz rzucać na 54% skuteczności z gry i 60% za trzy (15/25 3PT).
Jeszcze jeden solidny mecz rozegrał Marcin Gortat. Polak do 16 punktów (7/12 FG) dołożył 8 zbiórek, asystę i blok. Kolejnych 21 oczek (8/14 FG, 4/5 3PT), 8 zbiórek, asystę, blok i 2 przechwyty zapisał mający świetny początek sezonu Otto Porter Jr. 18 punktów (5/11 FG, 3/6 3PT) i 5 asyst w powrocie zanotował Beal. Wizards zostają u siebie, zagrają z Miami Heat. Knicks wracają do Madison Square Garden, gdzie podejmą Atlantę Hawks.
fot. Keith Allison, Creative Commons
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET