Okazuje się, że Golden State Warriors, jedna z najbardziej utytułowanych drużyn NBA ostatnich lat, kilkukrotnie podchodziła do rozmów w sprawie pozyskania LeBrona Jamesa. W ciągu ostatnich 18 miesięcy działacze z San Francisco kontaktowali się z Los Angeles Lakers, by sprawdzić czy jest możliwość transferu czterokrotnego mistrza NBA. Poznaliśmy kulisy tej historii.
Wiedzieliśmy, że Warriors kontaktowali się z Lakers półtora roku temu przed zamknięciem okienka transferowego. Natomiast słyszymy, że takich zapytań było więcej. Informacje te ujawnił Jake Fischer piszący dla The Stein Line – bloga Marca Steina, dziennikarza zajmującego się NBA od 30 lat, a więc wiarygodnego źródła.
Według doniesień Fischera Warriors mieli dzwonić do Lakers „wielokrotnie”, pytając o gotowość klubu do oddania LeBrona. Za każdym razem spotykali się jednak ze stanowczą odmową. Jeziorowcy podobno ani razu nie rozważali poważnie sprzedaży swojej największej gwiazdy, mimo że w ubiegłe wakacje w mediach pojawiały się pogłoski o napięciach między zawodnikiem a klubem.
Dlaczego Warriors chcieli Jamesa?
Kluczowym motywem miała być perspektywa wspólnej gry LeBrona Jamesa i Stephena Curry’ego. Obaj koszykarze mieli okazję wystąpić razem podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku, gdzie, jak podkreślają dziennikarze, świetnie się dogadywali zarówno na parkiecie, jak i poza nim. To właśnie ta współpraca miała rozbudzić w Warriors marzenie o stworzeniu jednego z najbardziej elektryzujących duetów w historii NBA.
Nie bez znaczenia jest także fakt, że Curry zbliża się powoli do końca swojej kariery. 36-letni rozgrywający wciąż prezentuje wysoki poziom, ale w klubie panuje przekonanie, że czas na kolejne mistrzostwo powoli się kończy. Dodanie LeBrona mogłoby być dla Warriors szansą na ostatni, wielki atak na tytuł.
Poza tym trzeba pamiętać, że sytuacja w NBA po zmianie przepisów utrudnia budowę zespołu poprzez transfery gwiazd, a wymiany, którymi Warriors teoretycznie się wzmacniają (jak przyjście Jimmy’ego Butlera) to półśrodki. Dlaczego? Bo to z jednej strony wzmocnienie (oraz obciążenie budżetu), a z drugiej strony realia są takie, że trudno się Warriors przebić obecnie do grona faworytów na Zachodzie. Konkurencja jest ogromna.
Pozyskanie LeBrona przez Warriors byłoby też znakomitym ruchem marketingowym. Nawet jeśli nie zdobyliby mistrzostwa, to znów zainteresowanie Wojownikami byłoby ogromne. Sprzedaż biletów by wzrosła (zapewne wraz z ich cenami), a cały sezon drużyna z San Francisco budziłaby największe zainteresowanie w mediach.
Warriors mogliby się odbudować wizerunkowo, finansowo i marketingowo, a po zakończeniu karier przez Jamesa i Curry’ego mogliby otworzyć nowy rozdział bez dużych obciążeń finansowych, bo dziś próby łatania dziur w drużynie mogą skończyć się tym, że Warriors o mistrzostwo wcale walczyć nie będą, a zostaną z przepłacanymi graczami, których nikt nie będzie chciał.
Rozwiązanie więc z dwójką supergwiazd dawałoby też możliwość otworzenia zupełnie nowego rozdziału za kilka lat.
Czy taki transfer w ogóle był możliwy?
Trzeba jednak pamiętać, że nawet gdyby Lakers zmienili zdanie, to transfer Jamesa do Golden State byłby niezwykle skomplikowany. Warriors mają ograniczone zasoby, to znaczy wysokie kontrakty kluczowych zawodników, jak Steph Curry, Jimmy Butler czy Draymond Green, a do tego dochodzi zamieszanie z Jonathanem Kumingą. Wojownicy mają więc „niewielką elastyczność finansową”. Wymiana byłaby po prostu trudna do zrealizowania, ale nie niemożliwa. Trzeba jednak też pamiętać, że nie same chęci Warriors, Stepha i LeBrona odgrywałyby tu kluczową rolę. Lakers musieliby zgodzić się na oddanie gracza, który wciąż jest twarzą klubu, ale też musieliby się zgodzić na proponowanych przez GSW zawodników, co mogłoby być trudne. Wydaje się, że Jeziorowcy idą podobnym tokiem myślenia, co ich rywale z San Francisco – po zakończeniu umowy LeBrona za rok będą mieli dużo miejsca w Salary Cap, czyli duże możliwości budżetowe na pozyskanie nowych graczy i budowę nowej drużyny wokół Luki Doncicia.
To nie był pierwszy telefon Warriors w sprawie LeBrona
Z ciekawostek – to nie jest pierwsza taka sytuacja, kiedy słyszymy, że Warriors starali się pozyskać Jamesa z Lakers. Już w 2018 roku, tuż po finale NBA, w którym Golden State pokonało Cleveland Cavaliers, pojawiały się plotki, że LeBron rozważa przenosiny do San Francisco. Wówczas jednak wybrał Los Angeles Lakers, gdzie podpisał czteroletni kontrakt. Szczerze? Myślę, że Lakers byli dla LeBrona priorytetem, a Warriors wtedy byli wtedy tylko plotką. To znaczy, może oni chcieli, ale LBJ chciał do Hollywood.
Od tamtej pory temat jednak wracał kilka razy. Zwykle wtedy, gdy spekulowano o niezadowoleniu czy frustracji LeBrona z gry Lakers. Dla Warriors każda taka plotka była pretekstem, by sprawdzić sytuację i upewnić się, czy ewentualny transfer jest możliwy.
Czy LeBron opuści Lakers za rok?
Na dziś wydaje się, że Warriors nie mają większych szans na sprowadzenie LeBrona Jamesa. Lakers konsekwentnie odrzucają wszelkie propozycje i traktują swoją gwiazdę jako „nietykalną”. Życie nauczyło nas jednak, a szczególnie ostatnie lata w NBA, że niczego w tej lidze niemożna być pewnym.
Musimy też pamiętać, że marzeniem LeBrona jest zagrać w NBA również ze swoim drugim synem – Brycem. Bryce James ma 18 lat i właśnie skończył szkołę średnią. Zagra teraz w NCAA w Arizona Wildcats i zapewne za rok przystąpi do draftu NBA. Zbiegnie się to z wygaśnięciem kontraktu Jamesa w Los Angeles. Wtedy LBJ może zdecydować się na podpisanie umowy z klubem, do którego trafi Bryce, ale trudno też sobie wyobrazić scenariusz, że LBJ przenosi się np. do Pelicans czy Hornets.
Bryce James nie jest w tej chwili typowany na topowy wybór w drafcie 2026. Może więc być jak w przypadku Bronny’ego – daleki numer drugiej rundy. Może się więc okazać, że znów dojdzie do „niepisanej umowy między klubami” (z niewypowiedzianą sugestią z NBA) i inne kluby nie wezmą Bryce’a, aby ten mógł trafić do Lakers. Wtedy LeBron podpisze ostatnią umowę z Jeziorowcami na jeszcze jeden sezon.
Może się jednak okazać, że to Warriors będą chcieli pozyskać Bryce’a i zaproszą LeBrona do wspólnej gry z synem oraz „ostatni taniec” ze Stephem. Jestem przekonany, że o tym scenariuszu decydować będzie sam LeBron. A Lakers, Warriors i cała NBA zrobią to, co Król będzie chciał.
Istnieje jednak „niebezpieczny” dla LeBrona scenariusz. Otóż może się okazać, że Bryce robi ogromne postępy w ciągu najbliższych 10 miesięcy i interesują się nim najsłabsze zespoły z wysokimi numerami draftu. Teoretycznie jest to trudne do zrobienia, ale trzeba pamiętać, że jeszcze kilka lat temu Bryce był niewysokim chłopcem z nadwagą, którego nikt nie traktował poważnie i nie podejrzewał go o karierę koszykarską. Tymczasem może się okazać, że geny odziedziczył po ojcu i jeszcze 3-4 lata będzie obserwować jak jego ciało będzie się zmieniać – jak urośnie i stanie się silniejszy, szybszy – po prostu dużo lepszy.
Dla tych, którzy nie słyszeli o spektakularnym „wystrzale” Bryce’a, znaleźliśmy poniższy post z mediów społecznościowych, który był dodany rok temu.
A Wy jak myślicie? Który scenariusz wobec LeBrona Jamesa i Bryce’a Jamesa jest najbardziej prawdopodobny?