Boston Celtics od kilku tygodni są jedną z bardziej aktywnych drużyn na rynku transferowym. Brad Stevens od końcówki czerwca wykonał serię ruchów. Wszystko po to, by obciąć koszty na przyszły sezon. To na razie mu się znakomicie udaje, co potwierdzają wyliczenia, jakich dokonał Bobby Marks.
We wtorek Boston Celtics dokonali kolejnego transferu. Z klubem pożegnał się Georges Niang. Nie zdążył on rozegrać w bostońskich barwach choćby jednego spotkania. Trafił do Beantown w czerwcu w wymianie z udziałem Kristapsa Porzingisa, lecz Celtics po kilkudziesięciu dniach posłali go dalej. Dla nich oddanie jego kontraktu o wartości 8,2 mln dol. to oszczędność rzędu kilkudziesięciu milionów. Był to zresztą kolejny ruch Brada Stevensa, który na celu miał właśnie cięcie kosztów.
Jeszcze w połowie czerwca Celtics mieli skład, który w nadchodzących rozgrywkach kosztowałby ich łącznie – w kontraktach i podatku – ponad pół miliarda dolarów!
Od tego czasu wykonali następujące ruchy:
- Transfer Jrue Holidaya do Portland Trail Blazers w zamian za Anfernee Simonsa.
- Transfer Kristapsa Porzingisa do Atlanta Hawks w zamian za Georgesa Nianga.
- Transfer Georgesa Nianga do Utah Jazz w zamian za RJ Luisa Jr.
W międzyczasie z klubem pożegnał się Luke Kornet, który związał się kontraktem z San Antonio Spurs. Do składu bostońskiej drużyny nie powróci także Al Horford, co potwierdził już Stevens – podkoszowy najprawdopodobniej jest już dogadany z Golden State Warriors, ale kalifornijska ekipa na razie ma związane ręce, jeśli chodzi o ruchy kadrowe ze względu na sytuację Jonathana Kumingi.
Tym samym Celtics zmniejszyli koszty z 540 milionów do 239 milionów, jak wylicza Bobby Marks z ESPN. Na ten moment ich skład – mają 14 zawodników na standardowych kontraktach – wart jest około 200 milionów, a pozostałe 40 milionów to podatek.
Fani Celtów mogli takiego obrotu spraw się spodziewać, gdy w maju – w serii drugiej rundy play-off przeciwko New York Knicks – kontuzji Achillesa doznał Jayson Tatum. Lider zespołu najpewniej nie zagra w ogóle w przyszłym sezonie (choć Celtics oficjalnie tego nie powiedzieli), a co za tym idzie zarząd klubu postanowił zrobić duży reset finansowy. Ten i tak był już spodziewany ze względu na drugi próg apron, natomiast uraz Tatuma mógł ułatwić pewne decyzje.
Niewykluczone więc, że Celtics będą dalej ciąć koszty – tak, by całkowicie zejść nawet pod próg podatkowy. W tej chwili przekraczają ten próg już tylko o około 12 milionów. Czas na ewentualne zejście pod tzw. luxury tax mają aż do zamknięcia okienka transferowego na początku lutego. Z tego też powodu swojej przyszłości wciąż nie może być pewny m.in. Anfernee Simons, dla którego Boston może okazać się tylko przystankiem – tak jak w przypadku Nianga.