Jedną z najbardziej kuriozalnych historii tegorocznego offseasonu była saga transferowa z udziałem Jonasa Valanciunasa. Denver Nuggets sprowadzili do siebie doświadczone podkoszowego, ale wkrótce pojawiły się wątpliwości, czy on w ogóle i nich zagra. Litwin ewidentnie chciał wrócić na Stary Kontynent i prowadził rozmowy z Panathinaikosem, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło i pozostanie w NBA jako zmiennik Nikoli Jokicia. Tymczasem w Grecji mają już plan B.
Jak poinformował w niedzielę europejski portal Telesport, zaawansowane rozmowy z Panathinaikosem prowadzi grający ostatnio w Indiana Pacers środkowy, Thomas Bryant. 27-latek, na którego „Wszechateńskie Koniczynki” zagięły parol po fiasku rozmów z Jonasem Valanciunasem jest obecnie wolnym agentem i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mógł podpisać w Grecji kontrakt opiewający na 3 miliony dolarów rocznie.
Były zawodnik Uniwersytetu Indiana to weteran, który ma na koncie osiem sezonów gry w najlepszej lidze świata. Swoją karierę na parkietach NBA rozpoczął od sezonu 2017-18, gdy został wymieniony przez Utah Jazz do Los Angeles Lakers w ramach rozliczenia za Tony’ego Bradleya. Zresztą później obaj panowie spotkali się już w Indianapolis.
W Mieście Aniołów Bryant nie nawiązał do innego gracza o tym samym nazwisku i nie rozwinął skrzydeł. Po sezonie związał się z Washington Wizards, podpisując trzyletnią umowę o wartości 25 milionów dolarów. Problem w tym, że choć spisywał się przyzwoicie, przynajmniej pod względem liczb, to jednak już niewiele ponad pół roku później portal Bleacher Report uznał go za najgorszego defensywnego centra w NBA. Mało? 10 stycznia 2021 roku ogłoszono, że podczas przegranego 124:128 meczu z Miami Heat podkoszowy częściowo zerwał więzadło krzyżowe przednie w lewym kolanie. Z tego tytułu w sezonie 2020-21 , w którym grając średnio po 27,1 minuty notował 14,3 punktu na mecz (rekordy kariery), Thomas zdołał rozegrać tylko 10 spotkań.
Po kolejnym sezonie w Waszyngtonie wrócił do Lakers, lecz szybko został oddany do Denver Nuggets, z którymi wywalczył jedyne w karierze mistrzostwo. Inna sprawa, że trudno przyznać mu jakiekolwiek zasługi za sukces Nikoli Jokicia i spółki, skoro w całych play-offach na parkiecie spędził łącznie… pół minuty w jednym meczu.
Po rocznym pobycie w Heat Bryant wreszcie trafił do Pacers, z którymi – jak się okazało – właściwie do końca bił się o mistrzowski tytuł. Chociaż zazwyczaj pełnił rolę zmiennika Mylesa Turnera, to wystąpił w aż 20 z 23 meczów fazy play-off. Mimo tego, że na parkiecie spędzał średnio zaledwie 15,1 minuty, notował 6,9 punktu oraz 3,9 zbiórki przy znakomitej jak na wysokiego zawodnika skuteczności rzutowej – 51,5% z gry i 32,1% z dystansu.
Wydawało się, że po odejściu Turnera do Milwaukee Bucks to właśnie Thomas może dostać więcej szans na grę. Wszystko wskazuje jednak na to, że w Indianie nie są w ogóle zainteresowani dalszą współpracą z 27-latkiem, z czego skwapliwie chce skorzystać Panathinaikos.
O ile potencjalny transfer Bryanta do euroligowego giganta wydaje się dość zaskakujący, to jednak niewykluczone, że to dla niego świetna okazja, by coś jeszcze wycisnąć ze swojej kariery i zapewnić sobie stabilne miejsce w drużynie, zamiast być wiecznie przyspawanym do ławki rezerwowych. A że w stolicy Grecji wiedzą, jak sobie radzić z graczami z przeszłością w NBA, mógłby powiedzieć na przykład Kendrick Nunn.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!