Mówi się, że biednemu zawsze wiatr w oczy. Jako że w pojedynku Turowa z Czarnymi biednych nie było (w końcu koncerny takie jak PGE i Energa) to i wiatru też nie, ale za to słońce – tak. O dodatkowym utrudnieniu w postaci aury jeszcze wspomnimy – najważniejsze, że sam mecz był bardzo emocjonujący i zakończył się zwycięstwem Turowa.
Czarni pod słońce
Zespół ze Słupska rozpoczął mecz od 4-punktowej przewagi. Jednak Turów szybko złapał odpowiedni rytm i wyszedł jeszcze w pierwszej kwarcie na prowadzenie 14:6. Po pierwszej części meczu gospodarze prowadzili siedmioma punktami. W tym miejscu warto przypomnieć godzinę rozpoczęcia meczu: 12:40. Jak na złość pogoda była dość ładna i przez szyby świeciło mocne słońce, które najwyraźniej przełożyło się na słabszą postawę Czarnych. Słupszczanie czy to grali w ataku czy w obronie musieli mrużyć oczy 😉 Lider przyjezdnych Jerell Blassingame chyba nie przywykł do tak wczesnej pory rozgrywania spotkania i się zdenerwował. Ucierpiał na tym Michał Kostrzewski, który… oberwał w brzuch. Sędziowie zauważyli tylko ostatni fragment „przestępstwa J-Blassa”, którym został odepchnięty przez zawodnika Turowa. Efekt? Dwa rzuty wolne dla złoczyńcy. Amerykanin, chyba w przypływie wyrzutów sumienia, oba osobiste spudłował.
Czarni Słupsk w drugiej części meczu ogarnęli jednak sytuację i zaczęli odrabiać straty. Dobrze w tym czasie grali zwłaszcza środkowi Czarnych – Justin Jackson i David Kravish. W pewnym momencie po rzutach wolnych Cesnauskisa był remis po 39. Ostatecznie na przerwę z prowadzeniem schodził Turów po trafieniu Twitty’ego Cartera (41:39).
Turów pod słońce
W III kwarcie meczu zespół ze Zgorzelca stracił przewagę w postaci słońca. Po trafieniach za trzy punkty przez Surmacza i Cesnauskisa to Czarni objęli prowadzenie. Mecz był bardzo wyrównany a żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż kilka oczek. Po III kwarcie dzięki akcji Michała Michalaka Turów wygrywał 3 punktami (59:56). W IV kwarcie Blasingame miał już cztery przewinienia, co bardzo ograniczyło jego poczynania. Jednak inni Słupszczanie wzięli sprawy w swoje ręce. Punkty zdobywał Kravish i Lewis, dzięki czemu Czarni objęli prowadzenie. Za wygraną u gospodarzy nie dawał Tweety Carter, który zdobył pięć punktów z rzędu, czym wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie (76:75). W samej końcówce kluczowe punkty dla gospodarzy zdobył zdecydowanie najlepszy zawodnik meczu – Kirk Archibeque, który dobył niecelny rzut Denisa Ikovleva (blok Justina Jacksona). Na około 4 sekundy przed końcem rzut na zwycięstwo miał jeszcze Blassingame, jednak jego „trójka” nie znalazła drogi do kosza. Mecz zakończył się zwycięstwem PGE Turowa Zgorzelec 83:81.
PGE Turów Zgorzelec – Energa Czarni Słupsk 83:81 (25:18, 14:20, 18:17, 24:25)
PGE Turów: Kirk Archibeque 19, Michał Michalak 16, Tweety Carter 15, Denis Ikowlew 11, Bartosz Bochno 10, Mateusz Kostrzewski 7, Kacper Borowski 5, Denzell Erves 0, Michael Gospodarek 0.
Energa Czarni: David Kravish 19, Justin Jackson 16, Chavaughn Lewis 15, Marcus Ginyard 11, Mantas Cesnauskis 8, Łukasz Seweryn 5, Grzegorz Surmacz 5, Jerel Blassingame 2, Piotr Dąbrowski 0.