Pierwszy oficjalny mecz na ligowych parkietach Ace Bailey ma rozegrać dopiero za kilka miesięcy, ale już zdążył wywołać wokół swojej osoby ogromne kontrowersje. Łączony przez długi czas z Philadelphia 76ers skrzydłowy miał minionej nocy okazję zagrać przeciwko swojej niedoszłej drużynie i pomimo zwycięstwa (93:89) został on przyćmiony przez gracza, na którego „Szóstki” ostatecznie się zdecydowały.
Ace Bailey znalazł się w świetle reflektorów na długo przed tegorocznym draftem. Wychowanek uczelni Rutgers, gdzie występował razem z „dwójką” — Dylanem Harperem, nowym nabytkiem San Antonio Spurs, był typowany do miejsca w czołowej trójce, ale celowo odmawiał sesji treningowych z zespołami, żeby obniżyć tym samym swoje notowania.
Skrzydłowy oczekiwał bowiem, że jego nowy zespół przedstawi klarowny plan, który pozwoli zrobić z niego absolutną gwiazdę NBA. Philadelphia 76ers nie mogli udzielić takiej gwarancji z uwagi na obecność m.in. Joela Embiida, Paula George’a, Tyrese’a Maxeya czy Jareda McCaina i to właśnie z tego względu 18-latek za cel wybrał sobie grę w trykocie Washington Wizards, New Orleans Pelicans lub Brooklyn Nets.
Utah Jazz nic sobie z tego jednak nie zrobili, decydując się ostatecznie na wybór Ace’a z „piątką”. Kilkanaście minut wcześniej Sixers postawili z kolei na V.J. Edgecombe’a. Minionej nocy duet ten stanął naprzeciwko siebie w jednym z pierwszych meczów Salt Lake City Summer League.
Po pierwszym występie Edgecombe’a nastroje w Filadelfii są najprawdopodobniej bardzo pozytywne. W niespełna 30 minut zdobył on 28 punktów, 10 zbiórek, cztery asysty, dwa bloki oraz jeden przechwyt i choć musi jeszcze popracować nad skutecznością za trzy (13/27 z gry, 1/7 zza łuku), to z pewnością jest to fantastyczna podstawa do dalszej pracy.
Po drugiej stronie występ do zapomnienia zaliczył Ace Bailey. Na parkiecie przebywał on nieco krócej, bo niespełna 25 minut, ale w tym czasie był 3/13 z gry, kończąc mecz z linijką na poziomie ośmiu oczek, siedmiu zbiórek, jednej asysyt, jednego bloku i jedengo przechwytu.
To dopiero pierwszy mecz i nie należy skreślać Baileya, bo pomimo dotychczasowych zawirowań jest on z pewnością bardzo utalentowanym zawodnikiem, który może jeszcze zrobić różnicę. Pewność siebie to jedno, ale warto zachować rozsądek i z pokorą podchodzić do szansy gry w najlepszej lidze świata.
Zarówno Jazz, jak i Sixers swoje kolejne spotkania rozegrają w nocy z niedzieli na poniedziałek. Philly zmierzy się o godzinie 01:00 czasu polskiego z Oklahoma City Thunder, z kolei dwie godziny później Utah rozpocznie rywalizację z Memphis Grizzlies.