Trwające lato jest, jak dotąd, ciekawe dla New York Knicks. Organizacja z Wielkiego Jabłka robi wszystko, żeby wzmocnić skład i w nadchodzącym sezonie powalczyć o coś więcej niż „tylko” finały konferencji. Wprawdzie nie wiadomo jeszcze kto poprowadzi drużynę w nowym sezonie, ale wygląda na to, że przynajmniej jeden z członków sztabu ma status nietykalnego.
Mimo wszystko trudno nazwać sezon 2024-25 w wykonaniu New York Knicks nieudanym. Podopieczni Toma Thibodeau po raz pierwszy od 25 lat awansowali do finałów Konferencji Wschodniej, gdzie jednak lepsi okazali się Indiana Pacers. Wydaje się, że dzięki trzonowi zespołu w postaci Jalena Brunsona, Karla-Anthony’ego Townsa, OG Anunoby’ego czy Mikala Bridgesa, do których dołączają również Jordan Clarkson i Guerschon Yabusele, Nowojorczycy mają solidną porcję argumentów, by włączyć się do walki o mistrzostwo.
Problem w tym, że nie wiadomo jeszcze kto zostanie następcą zwolnionego – czy słusznie, czy nie, to inna sprawa – zwolnionego szkoleniowca. Według najnowszych doniesień, krąg potencjalnych kandydatów został już zawężony. Faworytem do posady ma być były trener Sacramento Kings, Mike Brown, choć media nie odbierają szans także Taylorowi Jenkinsowi (ex-Memphis Grizzlies) czy nawet Dawn Staley.
Podczas gdy poszukiwania mają się ponoć ku końcowi, we wtorek pojawiła się istotna informacja dotycząca sztabu trenerskiego Knicks na przyszły sezon. Zgodnie z wypowiedzią Marca Steina, pewny swojej posady może być jeden z asystentów, Rick Brunson, w cywilu – ojciec Jalena, jednej z największych gwiazd zespołu.
– Jak dowiedziało się The Stein Line, Rick Brunson, ojciec gwiazdy Knicks, Jalena Brunsona, ma pozostać częścią sztabu trenerskiego Knicks…. Podobnie oczekuje się, że kilku innych kluczowych członków sztabu Thibodeau również zachowa swoje stanowiska – napisał dziennikarz na portalu Substack.
Tymczasem niespełna miesiąc temu Sam Amico z Hoops Wire przedstawił niepochlebny raport dotyczący Brunsona seniora. Jego zdaniem kilku zawodników ze składu Knicks miało być niezadowolonych z obecności 52-latka w klubie i to właśnie on, a nie trener Thibs, powinien pożegnać się z klubem.
– Według źródeł, kilku zawodników Knicks jest niezadowolonych z obecności w klubie asystenta trenera, Ricka Brunsona, ojca gwiazdy zespołu – Jalena Brunsona. Na czym dokładnie polega problem, nie zostało jeszcze ustalone, chociaż źródła sugerują, że Rick ma zbyt duży wpływ na niektóre kwestie – napisał wówczas Amico.
W swoim raporcie dziennikarz zasugerował również, że to właśnie starszy z Brunsonów ma być „osobą z największą władzą w całej organizacji”. Czyżby coś miało być na rzeczy? Nie można tego wykluczyć, nawet jeśli oficjalnie zarówno Rick, jak i jego syn, mieli być zwolennikami Thibsa, który dość zaskakująco został zwolniony z drużyny, mimo że poprowadził ją do pierwszego od 2000 roku awansu do finałów Konferencji Wschodniej.
Rick, który w latach 1999-00 był zawodnikiem Knicks, dołączył do sztabu trenerskiego drużyny w czerwcu 2022 roku. Rzecz jasna, nie obyło się bez sugestii, że jego powrót do Nowego Jorku po latach był spowodowany chęcią ułatwienia negocjacji z jego synem. Niezależnie od tego, czy coś rzeczywiście było na rzeczy, już w lipcu Jalen, jako wolny zawodnik rzeczywiście podpisał kontrakt z organizacją.
Co więcej, w ubiegłym roku starszy z Brunsonów był przedmiotem śledztwa prowadzonego przez władze NBA. Powód? Otóż gdy Johnnie Bryant, główny asystent w sztabie Thibodeau, opuścił drużynę by dołączyć do Cleveland Cavaliers, to właśnie Rick dostał awans i zajął jego miejsce. Na pierwszy rzut oka nic w tym złego, lecz zbiegło się to czasowo z faktem, że Jalen podpisał nową umowę z Knicks, rezygnując z potencjalnie większych pieniędzy. Oficjalnie chciał pomóc organizacji w zachowaniu elastyczności finansowej. Nawet jeśli jednak liga miała jakieś wątpliwości, sprawa rozeszła się po kościach.
Najciekawsze jest jednak to, że sam Jalen dość dziwnie zareagował na informację dotyczącą swojego ojca. W odpowiedzi na doniesienia Steina, na platformie X napisał tylko „CO?!”. Wiadomo jednak, że z jego strony był to przejaw sarkazmu, jakby wypowiedź dziennikarza była czymś oczywistym, w co nikt nie powinien wątpić. Jedno można więc przyjąć za pewnik – Rick Brunson zostanie w drużynie niezależnie od tego, kto obejmie posadę szkoleniowca Knicks, czy to się komuś podoba, czy nie.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!