Phoenix Suns w dalszym ciągu szukają sposobu na rozwiązanie sprawy Bradleaya Beala. Liczba potencjalnych rozwiązań w ostatnim czasie nieco się zwiększyła, ale ich realizacja wciąż wydaje się mało prawdopodobna. Kolejna z możliwości, którą kierownictwo klubu mogłoby bowiem  rozważyć, okazuje się niemal niemożliwa.



W ostatnich tygodniach amerykański dziennikarze sugerowali różne rozwiązania na problem, jaki Phoenix Suns mają z Bradleyem Bealem. Najczęściej omawiany scenariusz zakłada wymianę, ale na przeszkodzie staje warty prawie 110 milionów dolarów kontrakt zawodnika, który skutecznie ogranicza potencjalne zainteresowanie usługami 32-latka.

Część doniesień zaczęła sugerować, że włodarze klubu będą próbowali zwolnić Beala, a następnie „rozciągnąć” pozostałość jego umowy na pięć kolejnych lat, by co roku wypłacać mu 22 miliony dolarów. To odciążyłoby nieco listę płac Phoenix, zapewniło większą swobodę finansową i pozwoliło na dokonanie pewnych zmian kadrowych.

Fred Katz z The Athletic informuje jednak, że takie rozwiązanie problemu również wydaje się mało prawdopodobne. Przepisy CBA (Collective Bargaining Agreement) mówią, że „rozciągnięte” kontrakty mogą stanowić maksymalnie 15% limitu płac na dany sezon. W przypadku rozgrywek 2025/26 salary cap wynosi 154,6 miliona dolarów, więc rozciągnięta umowa Beala sama zajęłaby 14,3%.

Problem w tym, że Suns sami zablokowali sobie taką możliwość, bo wcześniej zwolnili i rozciągnęli pozostałości kontraktów Nassira Little’a oraz E.J. Liddella. Wiąże się to z kosztami rzędu 3,8 miliona dolarów na kolejny sezon, co — jak się okazuje — jest wystarczającą kwotą, by dodatkowo utrudnić podobny manewr w przypadku kontraktu Beala.

Gdyby bowiem obecnie połączyć 22 miliony z kontraktu Beala i wspomniane wyżej pieniądze ze dwóch zwolnionych zawodników, to łączna kwota przekroczy dozwolony limit o 2,7 miliona dolarów. W ten właśnie sposób 32-letni obrońca — podobnie jak w przypadku potencjalnego transferu z uwagi na „no-trade clause” — znów ma kontrolę nad swoją przyszłością.

Beal musiałby zatem zgodzić się na zrezygnowanie z 13,8 miliona dolarów w swoim dwuletnim kontrakcie, by strony mogły skutecznie zrealizować taki manewr. To oznaczałoby jednak rezygnację z gwarantowanej kwoty, by następnie rozpocząć poszukiwania nowego klubu, co wcale nie musi zakończyć się pomyślnie, szczególnie przy obecnych obawach finansowych klubów.

Wygląda więc na to, że jeżeli Suns nie znajdą chętnego na „przeczekanie” dwóch lat z Bradleyem Bealem, to 32-latek dwa kolejne sezony spędzi w Phoenix, skutecznie ograniczając kadrową i finansową elastyczność klubu. Nie należy jednak winić zawodnika, bo to włodarze zdecydowali się na takich ruch i nie mogą teraz oczekiwać, że gracz dobrowolnie zrezygnuje z wypracowanego wcześniej kontraktu.

Dopiero gdy sztab szkoleniowy całkowicie odsunąłby go od gry, a następnie przedstawił jasną i klarowną możliwość transferu, a ten mimo wszystko skorzystałby z opcji zablokowania wymiany (która mu przysługuje), można byłoby mówić wprost, że Beal sam utrudnia sobie kontynuowanie kariery na normalnych warunkach.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    11 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments