Do tegorocznego draftu został już tylko tydzień, ale na dzień dzisiejszy wciąż do pewników możemy zaliczyć tylko fakt, że Dallas Mavericks z numerem jeden wybiorą Coopera Flagga. Kto za nim? Do zajęcia dwóch kolejnych miejsc typowani byli przede wszystkim gracze Rutgers – Dylan Harper i Ace Bailey. O ile jednak ten pierwszy wciąż utrzymuje się w ścisłej czołówce potencjalnych kandydatów do NBA, jego kolega z uczelni zaczyna stopniowo spadać w notowaniach.



18-latka rodem z Chattanooga w stanie Tennesee w większości przewidywań wyprzedzają już na przykład VJ Edgecombe czy też siostrzeniec byłego reprezentanta Polski, Jeffa Nordgaarda, Kon Knueppel. Ace Bailey, który też pochodzi z rodziny o koszykarskich tradycjach – jego rodzice grali w basket na uczelni, a ciotka, Venus Lacy, dostała się do WNBA i była złotą medalistką olimpijską w Atlancie w 1996 roku – w swoim jedynym sezonie w barwach Rutgers Scarlet Knights prezentował się co najmniej dobrze. W 30 meczach notował średnio 17,6 punktu, 7,2 zbiórki, 1,3 asysty, 1 przechwyt i 1,3 bloku.

W teorii – przynajmniej pod względem czystych liczb – niewiele można mu zarzucić. Tyle, że jest jeszcze praktyka, a według niej chłopak w sumie sam jest winien tego, że jego notowania lecą w dół. Dlaczego? Otóż ten jeden z największych talentów w tej klasie draftu najwyraźniej zraża do siebie niektóre drużyny, wielokrotnie zwyczajnie odmawiając udziału w treningach przedselekcyjnych.

W swojej najnowszej symulacji Jonathan Givony z ESPN wyraźnie dał do zrozumienia, że strategia byłego już koszykarza Rutgers „zdezorientowała” niektórych obserwatorów. Bailey odrzucił zaproszenia na treningi od drużyn, które wybierają w czołówce i do tej pory nie odbył ani jednego treningu z żadnym zespołem, chociaż jeszcze w tym tygodniu ma zaplanowaną sesję z Philadelphia 76ers.

Obóz 18-latka przekazał potencjalnie zainteresowanym drużynom, że skrzydłowy powinien być postrzegany jako talent z czołowej trójki, ale też szuka „jasnej ścieżki do gwiazdorstwa”. Może to oznaczać, że Ace wolałby uniknąć możliwości trafienia do Dallas Mavericks (to raczej i tak nierealna opcja), San Antonio Spurs lub – o dziwo – 76ers. Te trzy drużyny wybierają jako pierwsze, jednak mają już w składzie ugruntowane gwiazdy, co mogłoby zmusić Baileya do zaakceptowania w swoim debiutanckim sezonie znikomej roli.

Według Givony’ego niektóre drużyny wierzą, że młodzian już otrzymał gwarancję od zespołu wybierającego poza pierwszą piątką, który może być dla niego atrakcyjniejszy pod względem lokalizacji lub może zaoferować mu od razu większą liczbę minut gry. Zainteresowanie młodym skrzydłowym wyrażały już ponoć Washington Wizards i New Orleans Pelicans.

Otwartym pytaniem pozostaje czy strategia, którą Ace postanowił obrać, nie zemści się na nim. Trudno przypuszczać, by któryś z zespołów skusił się na przysłowiowego „kota w worku”, niezależnie od tego, jak bardzo utalentowany jest rzeczony kot. Tym bardziej, że – jak donosi Keith Pompey – chłopak jest jeszcze niedojrzały.

– On nie jest niedojrzały w negatywnym sensie…Jest po prostu trochę niepoważny. Podczas ćwiczeń potrafi nagle zacząć tańczyć… Jest rozbrykany, co w jego wieku jest całkowicie normalne – miał usłyszeć powiązany z Sixers dziennikarz od jednego ze skautów.

Niewykluczone, że Bailey niejako pójdzie śladami Shedeura Sandersa. 23-letni futbolista, grający na pozycji rozgrywającego, przed tegorocznym draftem NFL był typowany nawet do czołowej piątki zawodników. Tymczasem na tyle zraził do siebie włodarzy wszystkich zespołów, że został wybrany dopiero… w piątej rundzie przez Cleveland Browns. Na szczęście Ace’owi aż taki spadek nie grozi.

– Według dyrektorów z NBA, w wewnątrzklubowych rozmowach Bailey budzi miesane uczucia z powodu wątpliwości co do jego wyczucia gry i braku ogłady, co tworzy szerszy zakres możliwego wyboru w drafcie, niż początkowo zakładano. Opinie po rozmowach z nim w czasie draft Combine w Chicago nie były zbyt pozytywne – niektóre zespoły wyraziły zaniepokojenie jego brakiem przygotowania i skupienia. – podsumował w poniedziałek Givony.

Opinię każdy może mieć swoją, ale nie zmienia to faktu, że 18-latek jest jednym z najbardziej wyjątkowych graczy w tegorocznym drafcie. Wprawdzie zdaniem skautów, by dać sobie radę na poziomie NBA, musi poprawić przede wszystkim panowanie nad piłką, to jednak nadzwyczaj płynna mechanika rzutu sprawia, że przy jego wzroście (203 centymetry) jest trudny do zablokowania. Jeśli więc trafi do drużyny z wysokiej klasy rozgrywającym – czego w Rutgers trochę brakowało – jego talent może rozkwitnąć. Oczywiście o ile krążące pogłoski, jego podejście i wątpliwej jakości strategia nie odstraszą potencjalnych chętnych.

– On budzi strach, bo ludzie nie chcą go wybrać w drafcie, a jednocześnie obawiają się, że jeśli go nie wybiorą, to stanie się gwiazdą i sprawi, że będą wyglądać na bardzo nierozsądnych – zakończył Givony.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments