Memphis Grizzlies dość niespodziewanie zdecydowali się oddać swoją trzecią opcję w zespole w postaci Desmonda Bane’a do Orlando za masę pierwszorundowych picków i dwóch tańszych, ale dalej mogących robić różnicę na parkiecie graczy. Bane ma jeszcze cztery lata kontraktu do zrealizowania, więc organizacji nie groziła jego strata w najbliższej przyszłości. Z tym ruchem mogli się wstrzymać jeszcze minimum rok i pewnie by tak zrobili, gdyby oferta nie do odrzucenia od Orlando, którzy potrzebowało strzelca zza łuku na teraz.
Przypomina mi to sytuację z Detroit, kiedy Monty Williams chciał odpocząć od ławki trenerskiej NBA po przygodzie w Arizonie i odrzucał oferty zainteresowanych jego usługami klubów. „Tłoki” były jednak na tyle zdesperowane, że zaproponowały mu w ramach współpracy kolosalne pieniądze, które tylko głupiec mógłby odrzucić.
Orlando Magic oddali wiele, podobnie jak rok temu New York Knicks za Mikala Bridgesa, ale może im się to opłacić. Będą kuć żelazo, póki gorące, patrząc na słabą dyspozycję Konferencji Wschodniej. Warto mieć na uwadze, że rola strzelca była ich priorytetem na tegoroczny offseason, a udało im się dostać gracza, który rzuca w całej karierze 41% za 3P w sezonie regularnym, a blisko 40% w play-offach. Więcej o samej wymianie napisaliśmy już na naszym portalu, więc po szczegóły tej transakcji odsyłam właśnie tam.
Co dalej z Morantem i Jarenem Jacksonem? Czy Grizzlies planują kolejne wymiany?
Brian Windhorst wypowiedział się w studiu ESPN nt. tej wymiany oraz potencjalnej przyszłości w Memphis. Zaznaczył, że dzisiaj w stanie Tennessee mimo nasuwającego się pytania — czy Ja Morant i Jaren Jackson Jr. są do ruszenia? — skupiają się na „retoolingu” a nie przebudowie. Morant i „JJJ” nie powinni zostać w najbliższej przyszłości rozdzieleni. To dwóch najlepszych zawodników tej drużyny; w dodatku pozyskanych wzorcowo przez draft.
Ten pierwszy, mimo licznych afer z jego udziałem, to dalej niekwestionowany lider i franchise player, bez którego ta drużyna w obecnej postaci nie ma sensu. Jaren z kolei jest dla niego świetnym fitem, uzupełnieniem. Najlepszy obrońca ligi z sezonu 2022/23 dzięki właśnie temu wyróżnieniu będzie mógł liczyć na jeszcze większe pieniądze na nowej umowie, która przecież zbliża się wielkimi krokami.
Między innymi dlatego Memphis postanowiło zwiększyć swoją elastyczność finansową, oddając spory kontrakt Bane’a w wymianie. Jackson jest w świetnej pozycji negocjacyjnej, podczas której będzie mógł podpisać kontrakt przekraczający 200 mln dol. Popularny „Windy” na pytanie o potencjalne wytransferowanie Jarena mówi na łamach ESPN głośnym tonem: „Nie ma szans. Nie ma nawet co o tym dyskutować”.
Sytuacja kadrowa w Memphis Grizzlies jest naprawdę ciekawa
Memphis mają kilka opcji. Mogą dalej powolnym krokiem budować wokół tej dwójki, uzupełniając brakujące luki poprzez draftowy kapitał, tak jak zrobili to w przypadku centra z Zachiem Edeyem czy Jaylena Wellsa na pozycji skrzydłowego. Pamiętając przy tym, że w salary dalej mają kilka potencjalnych umów z zawodnikami do wymiany; Brandon Clarke, John Konchar, Vince Williams Jr. czy Jay Huff. Jeśli chodzi o wygasające kontrakty, przedłużenie po tym sezonie powinien dostać Santi Aldama. Natomiast podziękowanie za współpracę usłyszy najprawdopodobniej Marvin Bagley III.
Sztab szkoleniowy dalej powinien rozwijać GG Jacksona II oraz przyglądać się uważnie dalszemu rozwojowi Scotty’ego Pippena Jr., który udowodnił w dwóch sezonach w Memphis, że jest graczem mogącym robić przewagę w tej lidze. Moim zdaniem, które powiela również Tim Bontemps, Grizzlies powinni teraz skupić się na poszukiwaniach koszykarzy na pozycji strzelca (widoczna luka po stracie Bane’a) oraz skrzydłowych (w szczególności niskiego skrzydłowego tj. SF). Łakomym kąskiem był i będzie również na rynku w tym lecie Cameron Johnson z Brooklyn Nets, którzy będą oczekiwali minimum jednego wyboru w pierwszej rundzie draftu (2025 lub 2026) i czegoś „extra” za 29-latka.
Trzeba powiedzieć sobie wprost, że pierwszym celem w hierarchii klubu jest powrót wynikiem do sezonu 2022/23, kiedy udało im się zająć 2. miejsce w sezonie regularnym. Następnie będą pracować nad przełożeniem dobrej dyspozycji w fazie play-off, by tym razem uniknąć eliminacji już w pierwszej rundzie. Na pewno w popularnych „The Bears” drzemie spory potencjał, ale trzeba mieć z tyłu głowy, że jest tam sporo młodych i jeszcze „surowych” zawodników. Nawet jakby bardzo chcieli, to nie zostaną contenderem z miejsca. Najwięcej i tak będzie zależeć od dyspozycyjności Ja Moranta w następnym sezonie.