Przyczyna, dla której New York Knicks tak naprawdę zdecydowali się rozstać z Tomem Thibodeau nie jest tak do końca znana. Nie wykonał zadania? Trudno to przyznać, skoro jego podopieczni po raz pierwszy od 25 lat awansowali do finałów ionferencji. A może przyczyną zwolnienia był brak chemii w drużynie, którego przejawy można było widzieć w trakcie sezonu. Niezależnie od wszystkiego, konsekwencje tej decyzji zaczynają budzić spore zainteresowanie i spekulacje.
Największe wątpliwości może budzić kwestia, czy to rzeczywiście Tom Thibodeau był najsłabszym ogniwem w łańcuchu i jego zwolnienie okaże się panaceum na wszystkie problemy, z jakimi borykają się New York Knicks. Może wylecieć z zespołu powinien ktoś zupełnie inny? W środę pojawił się niepochlebny raport dotyczący jednego z asystentów, Ricka Brunsona, w cywilu ojca jednej z gwiazd drużyny z Wielkiego Jabłka, Jalena Brunsona. Według doniesień Sama Amico z Hoops Wire, kilku zawodników ma być niezadowolonych z obecności 52-latka w klubie.
– Według źródeł, kiku zawodników Knicks jest niezadowolonych z obecności w klubie asystenta trenera, Ricka Brunsona, ojca gwiazdy zespołu – Jalena Brunsona. Na czym dokładnie polega problem, nie zostało jeszcze ustalone, chociaż źródła sugerują, że Rick ma zbyt duży wpływ na niektóre kwestie – napisał Amico.
W swoim raporcie dziennikarz zasugerował również, że to właśnie starszy z Brunsonów ma być „osobą z największą władzą w całej organizacji”. Czyżby coś miało być na rzeczy? Na przykład walka o posadę? Nie można tego wykluczyć, nawet jeśli oficjalnie zarówno Rick, jak i jego syn, Jalen, mieli być zwolennikami Thibsa, który dość zaskakująco został zwolniony z drużyny, mimo że poprowadził ją do pierwszego od 2000 roku awansu do finałów Konferencji Wschodniej.
Rick, który w latach 1999-00 był zawodnikiem Knicks, dołączył do sztabu trenerskiego drużyny w czerwcu 2022 roku. Rzecz jasna, nie obyło się bez sugestii, że jego powrót do Nowego Jorku po latach był spowodowany chęcią ułatwienia negocjacji kontraktowych z jego synem. Niezależnie od tego, czy coś rzeczywiście było na rzeczy, już w lipcu Jalen, jako wolny zawodnik rzeczywiście podpisał kontrakt z organizacją.
Posiadanie w sztabie trenera, który jest jednocześnie ojcem jednego z zawodników zawsze będzie prowadziło do – rzeczywistego lub wyimaginowanego – postrzegania faworyzowania potomka przez swojego rodziciela. Przykład? Jakąś dekadę temu w Los Angeles Clippers Doc Rivers nawet nie ukrywał, że ułatwia życie znajdującemu się w rosterze synowi, Austinowi. To z kolei stało się jedną z przyczyn odejścia z drużyny Chrisa Paula, któremu sytuacja się ewidentnie nie podobała. Inna sprawa, że oba przypadki są diametralnie różne – młodszy z Riversów nigdy pewnego poziomu nie przeskoczył, zaś Jalen to najlepszy zawodnik Knicks i wielokrotny uczestnik Meczów Gwiazd.
Co więcej, w ubiegłym roku Rick był przedmiotem śledztwa prowadzonego przez władze NBA. Powód? Otóż gdy Johnnie Bryant, główny asystent w sztabie Thibodeau, opuścił drużynę by dołączyć do Cleveland Cavaliers, Brunson senior dostał awans i zajął jego miejsce. Na pierwszy rzut oka nic w tym złego, lecz zbiegło się to czasowo z faktem, że Jalen podpisał nową umowę z Knicks, rezygnując z potencjalnie większych pieniędzy. Oficjalnie chciał pomóc organizacji w zachowaniu elastyczności finansowej. Nawet jeśli jednak liga miała jakieś wątpliwości, sprawa rozeszła się po kościach.
Czy jednak rzeczywiście starszy z Brunsonów ma do powiedzenia więcej niż statystyczny asystent trenera? Coś o tym mógłby wiedzieć na przykład Donte DiVincenzo. W październiku, w jednym z przedsezonowych spotkań, między Rickiem a obrońcą doszło do tak ekspresyjnej wymiany zdań, że aż musieli zostać rozdzieleni. Powód? Być może zawodnik miał pretensje o to, że niedługo wcześniej, wraz z Juliusem Randle’em został oddany do Minnesota Timberwolves w zamian za usługi Karla-Anthony’ego Townsa. A może chodziło o coś więcej?
Wprawdzie trudno się spodziewać, by Rick wkrótce miał podzielić los swojego byłego już pryncypała nie da się ukryć, że jego obecność w Nowym Jorku stanowi iście drażliwy temat dla kilku zawodników, którzy wciąż są w składzie. Z niezadowolonego zawodnika nie ma -pracownika, być może więc już wkrótce Knicks czeka (przymusowe) wietrzenie szatni? Na pewno nie można tego wykluczyć.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!