New York Knicks udała się ta sama sztuka, co Minnesocie Timberwolves. Choć nie byli w swoim trzecim meczu tak dominujący, jak zespół z Minneapolis, to efekt niczym się nie różni. Obie serie finałowe toczą się podobnym scenariuszem i już wiemy, że do rozstrzygnięcia finalistów potrzebne będą dodatkowe mecze. Knicks uratowała dobra seria punktowa w czwartej kwarcie spotkania i 20 punktów Karla-Anthony’ego Townsa.
INDIANA PACERS – NEW YORK KNICKS 100:106 (2-1)
- Karl-Anthony Towns kazał na siebie długo czekać, ale w czwartej kwarcie spotkania zdobył 20 punktów i znacząco przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu. To pierwsza wygrana New York Knicks w serii z Indianą Pacers. Podopieczni Toma Thibodeau uratowali się przed stryczkiem, bowiem przy stanie 0-3 w rywalizacji, musieliby dokonać cudu, by awansować do wielkiego finału. Teraz sytuacja jest łatwiejsza.
- Knicks przegrywali różnicą 10 punktów rozpoczynając czwartą kwartę spotkania. Jednak połączenie dobrej formy KAT-a i najlepszego defensywnego występu NYK w tych play-offach, okazało się dla Pacers zabójcze. Ich intensywna obrona i umiejętność płynnego switchowania krycia z Tyrese’a Haliburtona, by jednocześnie utrzymać się przed nim i pokryć rzucających po zasłonach, spowodowały, że Pacers zaczęło brakować w ataku opcji.
- Trener Tom Thibodeau dokonał konkretnej zmiany przed meczem, wystawiając Mitchella Robinsona obok Karla-Anthony’ego Townsa w pierwszej piątce i przesuwając Josha Harta na ławkę rezerwowych. Indiana rozpoczęła mecz od 2/8 z gry i miała tylko jedną asystę na początku, co pozwoliło Knicks objąć prowadzenie 15:10. Gdy Josh Hart wszedł na parkiet za Townsa, Pacers trafili dwie trójki z rzędu i Indiana zdominowała większość pozostałej części pierwszej połowy.
- Knicks cały swój atak organizowali wokół Jalena Brunsona, bo w gruncie rzeczy nie mają innego kreatora. Ten tracił energię zarówo w obronie, jak i w ataku, bowiem Pacers atakowali go w swoich akcjach pick-and-roll, co obserwujemy od początku tej serii. Poprzedniej nocy ich plan sprawdzał się dobrze, bowiem w drugiej kwarcie podopieczni Ricka Carlisle’a powiększyli przewagę do 20 punktów. Knicks odpowiedzieli w trzeciej i zredukowali ją do 10. W tej kwarcie Pacers z powodu kontuzji kostki stracili jedną z kluczowych postaci składu – Aarona Nesmitha. Zawodnik wrócił w czwartej kwarcie, ale jego status przed kolejnym meczem stoi pod znakiem zapytania.
- Seria 16:4 na początku czwartej kwarty została zorganizowana przez Townsa i grupę rezerwowych — Milesa McBride’a oraz wcześniej niewidzianych w tej serii Delona Wrighta i Landry’ego Shameta. Zapewnili swojej drużynie energię po obu stronach parkietu, jakiej wcześniej Knicks brakowało. Na osiem sekund przed końcem Brunson powiększył przewagę swojego zespołu do czterech punktów i zamknął spotkanie numer trzy.
- Towns zakończył mecz z dorobkiem 24 punktów i 15 zbiórek. Brunson zdobył 23 punkty i mimo słabszego meczu pokazał klasę w decydujących momentach. Indiana trafiła zaledwie 20% rzutów za trzy (5/25), a Tyrese Haliburton zdobył 20 punktów, a Myles Turner dołożył 19. Pacers mieli ogromne problemy z kreowaniem dobrych pozycji rzutowych w kluczowych momentach przeciwko niezwykle zdeterminowanej drużynie Knicks.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
Wspieraj PROBASKET
