Pierwszy mecz Finałów Zachodu nie dostarczył nam obiecanych emocji. Zebraliśmy jednak kilka przydatnych informacji, które warto brać pod uwagę oglądając kolejne spotkania. Anglosaskie media lubią formułę „overreacting to…”. My również postanowiliśmy wysnuć pięć pochopnych wniosków bo wczorajszym Game 1.



Minnesota gra za mało agresywnie

W mediach społecznościowych przeważają głosy o niesprawiedliwych decyzjach sędziowskich na korzyść Oklahoma City Thunder. Głównym ich beneficjentem ma być Shai Gigeous-Alexander, który stawał na linii aż 14 razy (żaden zawodnik Minnesoty nie oddał więcej niż siedem rzutów wolnych). Żeby zrozumieć tę dysproporcję wystarczy jednak przyjrzeć się nieco bliżej ofensywom obydwu zespołów.

OKC w sumie oddało 26 rzutów wolnych, o pięć więcej niż Minnesota Timberwolves. Nie jest to duża różnica, ponadto można ją wyjaśnić przez sposób gry obydwu zespołów. Thunder skupili się na atakowaniu obręczy: zdobyli aż 54 punkty w „pomalowanym”. Shai, który w sezonie zasadniczym był najczęściej penetrującym zawodnikiem, również w tym spotkaniu nie bał się kontaktu i w drugiej połowie co rusz wykorzystywał błędy Wilków.

Timberwolves z kolei zagrali niezwykle pasywnie. Aż 60% ich prób rzutowych było oddawanych zza łuku, a przez całe spotkanie udało im się zdobyć jedynie 20 punktów w „pomalowanym”. Jeśli dodamy do tego okrągłe zero punktów zdobytych po kontratakach, mamy przepis na dotkliwą porażkę. Wilki muszą w przyszłości grać bardziej asertywnie, wykorzystując fizyczne warunki Anthony’ego Edwarsa i Juliusa Randle’a.

To nie będzie seria klasycznych środkowych

Isaiah Hartenstein zagrał solidny mecz – w pierwszej połowie był drugim (po Shaiu) najlepszym strzelcem Thunder. Jego floatery i dobra gra po short rollu pozwoliły utrzymać się Oklahomie w grze bo nierównej pierwszej kwarcie.

Jednocześnie dopiero w drugiej połowie, bez Niemca na boisku, OKC zbudowali solidną przewagę. W czwartej kwarcie na pozycji centra grał Chet Holmgren i to jego wzrost i umiejętność rozciągania gry okazały się prawdziwą zmorą Wolves. Hartenstein w ostatniej odsłonie spotkania już nie wrócił na boisko.

Po drugiej stronie parkietu mieszany występ zaliczył Rudy Gobert. Środkowy nieźle spisywał się w obronie, jednak w ofensywie nie stanowił żadnego zagrożenia. Dużo do życzenia pozostawała jego aktywność na deskach. Całe spotkanie zakończył z dwoma punktami i trzema zbiórkami.

Ławka Minnesoty musi grać lepiej

Poza bezbarwnym występem Anthony’ego Edwardsa (18 punktów, 5/13 z gry), największym problemem Timberwolves była tragiczna gra rezerwowych. Naz Reid, Donte DiVincenzo i Nickel Alexander-Walker zazwyczaj dostarczają solidne minuty z ławki. Potrafią dać zastrzyk energii i oferują inny zestaw umiejętności niż podstawowi gracze Wolves.

Wczorajszej nocy jednak ich występ pozostawał wiele do życzenia. Naz Reid (4 punkty, 1/11 z gry) zdawał się całkowicie zagubiony naprzeciw elitarnej obrony Thunder, popełnił aż cztery straty i w niczym nie przypominał zdobywcy nagrody Sixth Man of the Year z zeszłego sezonu. Trzech wspomianych rezerwowych Minnesoty łącznie chybiło aż 29 z 36 rzutów. Muszą grać lepiej, żeby pokonać świetnie dysponowaną Oklahomę.

Thunder są niemal nie do zatrzymania, kiedy trafiają trójki

Głównym problemem OKC w tegorocznych play-offach była skuteczność zza łuku. W serii z Denver Nuggets trafiali tylko 32,3% prób z dystansu. Mark Daigneault po pierwszym meczu Finałów Zachodu może mieć powody do radości, gdyż jego podopieczni trafili 11 z 21 trójek, co daje skuteczność na poziomie 52,4%.

Taka skuteczność prób obwodowych pozwala gwiazdom Thunder lepiej penetrować „trumnę” przeciwnika. SGA co rusz znajdywał niekrytych kolegów, czym zmuszał obronę Minnesoty do ciągłego ruchu. Wyróżnić należy rezerwowych Thunder: Casona Wallace’a, Alexa Caruso, Isaiah Joe i UWAGA: Kenricha Williamsa, którzy łącznie trafili siedem spośród wszystkich jedenastu trójek drużyny.

Obrona strefowa wraca na salony

Denver Nuggets przekonali się, że najskuteczniejszą bronią przeciwko Oklahomie jest obrona strefowa. Uniemożliwiali w ten sposób Gilgeousowi-Alexandrowi wjazdy pod kosz i zmuszali Thunder do półotwartych prób z dystansu. Minnesota musi rozważyć częstsze krycie strefą, zwłaszcza w trakcie minut bez Goberta na boisku, który jest ich jedynym klasycznym obrońcą obręczy.

Thunder w pierwszym meczu wypełnili misję i nie muszą zmieniać swojej strategii, dopóki Timberwolves nie odpowiedzą zwycięstwem. Potencjalnie jednak obrona strefowa może być dobrą kontrą na atak Wilków, zwłaszcza, jeśli nie będą oni trafiać zza łuku.

Po napisaniu artykułu znalazłem tekst Shauna Powella z NBA.com o podobnym tytule. Zachęcam też do przeczytania jego wersji.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    3 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments