Kevin Durant i Russell Westbrook mają za sobą pierwsze spotkanie po „rozstaniu” i pomimo wielkich oczekiwań zarówno fanów jak i mediów co do tego wydarzenia, obyło się bez większych niespodzianek i emocji. KD nie pozostawił złudzeń swojej byłej ekipie rzucając im aż 39 punktów w bardzo jednostronnym spotkaniu wygranym przez Warriors 122-96. W pozostałych kolejkach NBA czwartkowej nocy, Cavs jako jedyny zespół nie odnieśli jeszcze porażki w nowym sezonie pokonując na własnym parkiecie Boston Celtics. Młodzi Wolves typowani na playoffy w tym sezonie kontynuują nienajlepszy start, tym razem lepsi okazali się Denver Nuggets. Podobne problemy mają Indiana Pacers, którzy na wyjeździe ulegli Milwaukee Bucks 125-107. Oprócz tego czwartą porażkę odnieśli koszykarze Sacramento Kings w starciu z Orlando Magic.
GOLDEN STATE WARRIORS 122 – 96 OKLAHOMA CITY THUNDER
Wielkie były oczekiwania odnośnie pierwszego spotkania KD i Westbrooka po odejściu tego pierwszego do rywali Golden State Warriors. Darymond Green powiedział nawet przed spotkaniem, że Warriors chcą „roznieść” koszykarzy OKC specjalnie dla Duranta, wiedząc ile emocji będzie go kosztowało to spotkanie. Akurat z tym skrzydłowy GSW miał racje, Golden State Warriors nie pozostawili złudzeń koszykarzom Oklahoma City Thunder, zapisując na ich koncie pierwszą porażkę w sezonie 2016/17 po dotkliwej porażce 122-96. Starcia pomiędzy dawnymi kolegami nie było, przynajmniej nie w stylu którego oczekiwano. Panowie przed meczem nie rozmawiali, nie podali sobie rąk, ba nawet do siebie nie podeszli. Obeszło się bez negatywnych emocji i zachowań.
Spotkanie rozgrywane w Oracle Arena (Oakland) świetnie rozpoczęli podopieczni Billy’ego Donovana. Szczelna obrona, a także skuteczne atakowanie obręczy dało im 10-punktową przewagę i nadzieję na jakże upragnione zwycięstwo przeciwko jeszcze bardziej znienawidzonym rywalom. Jednak talent i łatwość w trafianiu z dystansu pozwoliły gospodarzom odrobić straty jeszcze w pierwszych 12 minutach, po których OKC prowadzili jedynie 32-31. Druga kwarta to tak naprawdę moment kulminacyjny, w którym gracze Steve’a Kerra wzięli sprawy w swoje ręce. Za sprawą wyścigu 22-2 Warriors zbudowali ponad 20-punktową przewagę, a losy spotkania w jednej sekundzie przechyliły się na korzyść Wojowników. Podczas gdy Kevin Durant był bezlitosny (29 punktów w pierwszej połowie), Russell Westbrook, jak i jego pozostali koledzy mieli spore problemy ze zdobywaniem punktów, których ostatecznie uzbierali w tej części spotkania jedynie 11 w stosunku do 37 ze strony GSW. Reszta spotkania to już tak zwany czas „śmieciowy”. Po początkowych próbach odbicia meczu, po kilku minutach i Donovan i jego sztab szkoleniowy zdał sobie sprawę, że tej nocy nie ma szans na nawiązanie walki z niesamowitymi Warriors, których przewaga sięgała nawet 30 punktów. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 122-96 i w nawiązaniu do zapowiedzi i oczekiwań można go spokojnie nazwać zawodem na każdej płaszczyźnie.
Przez cały wieczór niesamowitą dyspozycją popisywał się Kevin Durant, który przygotował się na spotkanie przeciwko byłemu pracodawcy. KD wyrównał rekord kariery trafiając aż 7 razy zza łuku (7/11 za trzy) i ostatecznie na swoim koncie zapisał imponujące 39 punktów i 7 zbiórek na imponującej skuteczności. Z drugiej strony pomimo double-double (20/10), nie był to najlepszy mecz Russella Westbrooka, po którym widać było efekty ciężkiego boju z LA Clippers noc wcześniej. Gwiazda OKC trafił zaledwie 4 z 15 rzutów dodając do tego aż 6 strat. Duranta dzielnie wspierali Steph Curry (21 punktów) i Klay Thompson (18 punktów). Dobra od początku sezonu defensywa Thunder nie miała nic do powiedzenia w starciu z talentem Warriors, którzy trafili ponad 51% swoich oddanych rzutów, w tym 14 „trójek”. Thunder o dziwo przegrali także starcie na tablicach 41-47.
[ot-video][/ot-video]
CLEVELAND CAVALIERS 128 – 122 BOSTON CELTICS
Cleveland Cavaliers zostali jedyną niepokonaną drużyną w całej lidze. W dzisiejszym spotkaniu pewnie pokonali swoich głównych rywali na Wschodzie Boston Celtics 128-122. LeBron James jak zawsze grał pierwsze skrzypce, notując 30 punktów, 7 zbiórek, 12 asyst czym zbliżył się na dwa punkty do zajmującego 10. miejsce na liście najlepszych strzelców w historii NBA, Hakeema Olajuowna. Cavaliers zaczęli sezon bez porażki (5-0) od sezonu 1976/77, kiedy to bez porażki udało im się wygrać pierwszych osiem spotkań.
Gospodarze za sprawą drugiej najlepszej ofensywy w lidze objęli prowadzenie od samego początku, a do przerwy prowadzili już różnicą 17 oczek. 26 punktów do wyniku dodał grający świetne zawody Kevin Love, który widoczny był głównie na linii rzutów wolnych, gdzie trafił 12 z 13 rzutów. Nie zawiódł także Kyrie Irving, który w oczach LeBrona Jamesa jest najlepszym rozgrywającym ligi i czołowym kandydatem na MVP w tym sezonie. Rozgrywający dorzucił 23 punkty i 6 asyst na 50% skuteczności, a Cavs jako zespół popisali się 48% celnością. Znaczącą różnicą w spotkaniu były rzuty wolne, gospodarze wypracowali sobie w tym aspekcie 13 punktów separacji, 32 trafienia ze strony Cavs, 19 Celtics.
W szeregach Celtów miejsce kontuzjowanego Jae Crowdera (kostka) zajął utalentowany pierwszoroczniak Jaylen Brown i pokazał się on z dobrej strony – 19 punktów 5 zbiórek. 26 oczek i 10 zbiórek nazbierał Avery Bradley, podczas gdy lider Bostonu, Isaiah Thomas miał 30 punktów i 6 asyst. Imponujące statystyki pokazują, że głównym problemem gości okazała się obrona. Główny koordynator defensywy Celtics – Al Horford nie znalazł się w składzie z powodu podejrzenia wstrząśnienia mózgu.
[ot-video][/ot-video]
MINNESOTA TIMBERWOLVES 99 – 102 DENVER NUGGETS
[ot-video][/ot-video]
MILWAUKEE BUCKS 125 – 107 INDIANA PACERS
[ot-video][/ot-video]
ORLANDO MAGIC 102 – 94 SACRAMENTO KINGS
[ot-video][/ot-video]