Oklahoma City Thunder rozpoczęli finały Konferencji Zachodniej w najlepszy możliwy sposób. Podopieczni Marka Daigneaulta pokonali Timberwolves różnicą aż 26 punktów, do czego poprowadził ich przede wszystkim Shai Gilgeous-Alexander. Były trener Denver Nuggets przyznaje, że ten właśnie sposób rozgrywający udowodnił, że to jemu należy się tytuł MVP.
Oklahoma City Thunder pokonali Minnesota Timberwolves 114:88 w pierwszym meczu finałów Konferencji Zachodniej. Seria dopiero się rozpoczęła, ale już teraz nie brakuje kontrowersji. Wywołał je m.in. występ Shaia Gilgeousa-Alexandra, a oliwy do ognia dolały słowa byłego trenera Denver Nuggets — Michaela Malone’a.
Szkoleniowiec stracił pracę w zaskakujących okolicznościach zaledwie trzy mecze przed zakończeniem rozgrywek zasadniczych. Wygląda na to, że pomiędzy 53-latkiem a klubem z Kolorado cały czas pozostało sporo napięcia. Obecnie Malone pracuje jako ekspert telewizyjny, a jeden z jego pierwszych komentarzy wywołał sporo kontrowersji.
Po zakończeniu pierwszego starcia Malone z pełnym przekonaniem zasugerował, że swoim występem SGA bezdyskusyjnie udowodnił, iż to mu należy się tytuł MVP. — Shai Gilgeous-Alexander pokazał, dlaczego jest MVP — powiedział wprost 53-latek.
Shai zakończył zawody z dorobkiem 31 punktów, dziewięciu asyst, pięciu zbiórek oraz trzech przechwytów i trzeba przyznać, że liczby te rzeczywiście robią wrażenie. Internauci odebrali jednak słowa Malone’a jako krytykę w kierunku Nikoli Jokicia, który miał mieć rzekomo pośredni wpływ na to, że 53-latek pożegnał się ze stanowiskiem szkoleniowca.
— Nie ma innego sposobu, na odebranie tego, niż szpilka w Jokicia — mówi o całej sytuacji dziennikarz Kevin O’Connor. — Rozstania są dziwne — zasugerował żartobliwie Vic Lombardi, dziennikarz z Denver.
Internauci nie pozostawili na 53-latku suchej nitki i przytoczyli jego wypowiedź sprzed zaledwie dwóch miesięcy. Malone stawał wówczas w obronie Jokicia i sugerował, że choć Shai jest fantastycznym zawodnikiem, to przyznanie statuetki MVP Serbowi powinno być bezdyskusyjne.
Występ Shaia — choć chwalony przez Malone’a — został jednak skrytykowany przez sympatyków przyjezdnych. Rozgrywający miał nieco problemów ze skutecznością (10/27), ale dorzucił aż 11 punktów z linii rzutów wolnych. Co ciekawe, a jednocześnie dosyć zaskakujące, nawet Dorris Burke wspomniała w trakcie transmisji, że internauci nazywają SGA „free throw merchant”, co ma oznaczać „wymuszacz fauli”.
Ten typu sugestie ze strony rywala jeszcze przed pierwszym meczem zapowiadał trener Mark Daigneault. Szkoleniowiec przypominał, że w podobny sposób presję na sędziach próbowali wywrzeć zarówno Denver Nuggets (po raz kolejny spoglądamy tutaj na Michaela Malone’a), jak i Timberwolves w trakcie rozgrywek zasadniczych.
Prawda jest jednak taka, że Thunder zdecydowanie częściej atakują kosz, niż decydują się na wykończenie akcji z dystansu, co potwierdzają liczby. Minionej nocy Timberwolves oddali aż 51 rzutów za trzy, podczas gdy OKC mieli takich prób zaledwie 21. Pomimo dominacji pod względem liczby ataków na kosz, na linii rzutów wolnych gospodarze stawali tylko kilka razy więcej (26-21).
Gwizdki sędziowskie są w stanie wpłynąć na przebieg meczu, co wielokrotnie miało miejsce już w trakcie sezonu zasadniczego. Obie strony oczekują sprawiedliwych decyzji, ale przychylność arbitrów w kluczowym momencie meczu może mieć decydujący wpływ na losy całej serii. Czekam więc na Game 2, które odbędzie się w nocy z czwartku na piątek.