Tyrese Haliburton to postać, która nie jest oceniana jednoznacznie. Z jednej strony w przeprowadzonym przed The Athletic wśród zawodników anonimowym głosowaniu został okrzyknięty „najbardziej przereklamowanym” graczem NBA, co potwierdził swego czasu choćby Cooper Flagg. Z drugiej jednak gwiazdor Indiana Pacers – mimo kilku słabszych występów – miał niebagatelny udział w tym, że jego drużyna dotarła do finałów konferencji. zresztą po raz drugi z rzędu. W dodatku ostatnie wydarzenia ukazują, że dwukrotny All-Star również poza parkietem potrafi się pozytywnie wyróżnić.



Gdy 25-letni obecnie rozgrywający w 2022 roku zamieniał Sacramento Kings na Indiana Pacers, początkowo był w sporym szoku. Jak sam twierdził, myślał, że zostanie w Kalifornii na długo, tymczasem o transferze dowiedział się w trakcie sezonu 2021-22. Po latach wydaje się jednak, że nie żałuje przeprowadzki.

W nowym zespole Tyrese Haliburton jest wyraźnym liderem i główną postacią ofensywy, a preferowany przez trenera Ricka Carlisle’a styl gry oparty na szybkim tempie jeszcze bardziej podkreśla jego atuty. To właśnie wokół niego został zbudowany trzon ekipy, składającej się między innymi z Pascala Siakama, Mylesa Turnera czy Bennedicta Mathurina, która już drugi sezon z rzędu zameldowała się w finale konferencji. Może i rynek koszykówki w Indianapolis jest mniejszy niż w wielu innych miejscowościach na mapie NBA, jednak kibice Pacers należą do najbardziej oddanych, co doceniają również sami gracze.

W związku z powyższym nie powinno dziwić, że Tyrese poczuł się zobligowany do działania po tym, jak obejrzał nagranie z kibicem jego drużyny, który w miniony weekend znalazł się „za linią wroga” w Nowym Jorku. Wideo, które błyskawicznie obiegło internet, pokazało jak mężczyzna ubrany w trykot z numerem 0 jest ostentacyjnie obrzucany rozmaitymi przedmiotami, a następnie ścigany przez sporą grupę kibiców Knicks, z którymi Pacers zmierzą się w finałach Wschodu.

W poniedziałek Haliburton był gościem w kolejnym odcinku programu Pata McAfee. Podczas swojego występu rozgrywający Indiany zdradził, że zamierza jakoś zrekompensować swojemu fanowi nieprzyjemne wydarzenia. Chyba jednak nawet on się nie spodziewał, że kibic, zidentyfikowany jako Hans Perez, również pojawi się w ESPN za pośrednictwem rozmowy wideo. Dzięki temu jednak 25-latek mógł bezpośrednio poinformować, że zapewni strażakowi z zawodu – wraz z osobą towarzyszącą – przelot na czwarty mecz serii przeciwko Knicks rozgrywany w Gainbridge Fieldhouse w Indianapolis.

Przelot zorganizuję na mój koszt, zapewnimy wam nocleg i miejsca na trybunach. Cała nasza organizacja chce się upewnić, że niczego wam nie zabraknie. Wszyscy widzieliśmy to nagranie i długo o tym rozmawialiśmy. Dlatego chcemy was tu gościć – i jestem tym podekscytowany –zapewniał koszykarz.

Niektórzy mogliby powiedzieć, że zakładając koszulkę Haliburtona na ulicy Wielkiego Jabłka tuż po tym, jak Knicks pokonali Boston Celtics w serii play-off wygląda jak proszenie się o kłopoty, jednak trudno przypuszczać, by Perezowi akurat na tym zależało. Chciał raczej pokazać oddanie swojej ukochanej drużynie, nawet w niezbyt przyjaznym środowisku, co wypada docenić. Stąd zapewne gest Haliburtona, który umacnia jego reputację jako jednego z najbardziej lubianych zawodników tegorocznego postseasonu.

Nie chodzi tutaj nawet o jego postawę na parkiecie, której – z niewielkimi wyjątkami, jak przegrany mecz z 10 maja – trudno coś zarzucić. W 10 meczach fazy play-off Haliburton notuje średnio 17,5 punktu i 9,3 asysty, trafiając przy tym 47,4% wszystkich rzutów z gry, z czego 33,8% z dystansu. 25-latek jest ponadto doskonałym wzorem do naśladowania. Pokazuje to choćby pełna szacunku wypowiedź, jaka padła z jego ust po jednym z meczów pierwszej rundy z Milwaukee Bucks, gdy oddał hołd poważnie kontuzjowanemu rywalowi, Damianowi Lillardowi.

– Zanim zaczniecie zadawać pytania, chcę przesłać moje myśli i modlitwy dla Dame’a. To, co widzicie między nami, to rywalizacja. Trudno jest oglądać coś takiego, zwłaszcza w przypadku kogoś, kto przeszedł już tak wiele. On daje z siebie wszystko, żeby wyjść na boisko i grać po tym przerażającym problemie zdrowotnym… Miłość, jaką darzę tego gościa, sprawia, że trudno patrzeć, jak coś takiego spotyka kogokolwiek – powiedział wtedy dziennikarzom.

Wprawdzie między oboma graczami doszło do kilku spięć podczas pierwszych trzech meczów serii, jednak najwyraźniej działo się to w duchu fair play. Haliburton wraz z kolegami odprawili z kwitkiem najpierw Bucks, potem Cleveland Cavaliers, a teraz czeka ich starcie z nieobliczalnymi Knicks. Jednego można się spodziewać – Tyrese będzie chciał pokazać wszystkim niedowiarkom, co sądzi o byciu uznawanym za „najbardziej przeklamowanego”. Póki co radzi sobie z tym świetnie i to nie tylko na parkiecie.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments