Tegoroczne playoffy pełne są niespodzianek, a na horyzoncie majaczą wręcz sensacje. Taką bez wątpienia będzie Indiana Pacers pokonujący Cleveland Cavaliers, jeśli wykorzystają wysoką przewagę 3-1. Podobną przewagę mają New York Knicks przeciwko faworyzowanym od początku sezonu na wschodzie Boston Celtics. Ten zaskakujący wynik to zasługa całego składu Knicks (oraz błędów Celtics, ale nie umniejszajmy), jednak na tle zespołu wyróżnia się jeden niepozorny jego element. Jest nim Mitchell Robinson.
Trener Tom Thibodeau nie jest znany z tego, że korzysta z szerokiej kadry i daje się wykazać rezerwowym. Wręcz przeciwnie – już od czasów pamiętnych Chicago Bulls z Jimmym Butlerem, Derrickiem Rose’em i Joakimem Noah, popularny Thibs „zajeżdżał” swoich kluczowych graczy, co potrafiło odbijać się niestety na ich zdrowiu. Podobne zarzuty padają pod jego adresem przy okazji prowadzenia obecnych New York Knicks. To tym bardziej ciekawe, że graczem absolutnie kluczowym w niesamowitej serii z Boston Celtics jest właśnie zawodnik wchodzący z ławki.
Liczby Mitchella Robinsona – bo o nim właśnie mowa – nie robią na pierwszy rzut oka kolosalnego wrażenia. Przez te cztery spotkania przeciwko Celtics, po których New York Knicks prowadzą już wynikiem 3-1, Robinson notuje średnio 4,8 punktu, 7,8 zbiórki i jedną asystę na mecz, grając po 22 minuty. Nie jest to dużo. Znacznie ciekawiej prezentują się jednak statystyki plus/minus. Okazuje się bowiem, że wśród zawodników grających znaczące minuty przeciwko Celtics, Mitch Robinson zdecydowanie wybija się ponad resztę:
gracz | minuty na mecz | plus/minus na mecz |
---|---|---|
Mitchel Robinson | 21,8 | +8,8 |
Miles McBride | 18,7 | +1,3 |
Jalen Brunson | 40,3 | -0,8 |
Mikal Bridges | 44 | -2,0 |
Karl-Anthony Towns | 34,7 | -3,5 |
Josh Hart | 37,9 | -4,3 |
OG Anunoby | 38,8 | -8,3 |
– To presja, którą on wywiera na obręczy, groźba ofensywnych zbiórek i wynikające z nich dodatkowe posiadania, to wartość jaką wnosi do zespołu. On i Jalen [Brunson – przyp. red.] sa bardzo dobrzy w akcjach dwójkowych zakończonych lobem. Myślę, że posiadanie tej jego presji jest dla nas bardzo ważne. Nie oddaje tego żadna konkretna liczba w statystykach, ale to co robi stwarza nam przewagę – chwalił występ Mitchella Robinsona na konferencji prasowej trener Tom Thibodeau.
Boston Celtics mają duży problem z kryciem podkoszowym. Kristaps Porzingis wygląda bardzo słabo i gra niewielkie minuty z ławki, więc nominalnym centrem zespołu przez większość serii jest 38-letni już Al Horford. Trener Mazzulla musi ratować się minutami Luke’a Korneta – gracza, który (z całym szacunkiem) nie powinien być w rotacji bijącego się o tytuł zespołu w playoffach.
Celtics regularnie odsyłają swoich podkoszowych do krycia Josha Harta, który nie grozi skutecznością zza łuku, dzięki czemu mogą korzystać z wysokich graczy w obronie z pomocy. Problem polega na tym, że kryjący wówczas Robinsona Jayson Tatum nie ma większych szans w walce o zbiórkę. Robinson minionej nocy zebrał osiem piłek, z czego aż pięć po atakowanej stronie:
Choć Mitchell Robinson ze swoimi warunkami fizycznymi jest bardzo groźny, trener Thibodeau musi bardzo rozważnie korzystać z jego minut. Skoro jest tak przydatny – ktoś zapyta – to dlaczego gra tylko po 22 minuty z ławki w tej serii? Odpowiedź pojawia się na linii rzutów wolnych. W trzech pierwszych meczach serii z Bostonem oddał 38 rzutów wolnych, z których trafił zaledwie 11. Daje to fatalną skuteczność rzędu 30%.
Celtics więc, kiedy już przekroczą limit fauli w kwarcie, chętnie faulują Robinsona i wysyłają go na linię – stąd jego aż 12 prób w jedynym jak do tej pory przegranym przez Knicks spotkaniu z Celtics. Minionej nocy jednak trenerowi Thibodeau udało się uniknąć taktyki „hack-a-Mitch” ze strony rywali, a Robinson nie oddał żadnego rzutu wolnego przez cały mecz:
– Nie trafiali na linię rzutów wolnych tak często w tym meczu jak w poprzednich. Wykonali dobrą robotę ściągając go z boiska za każdym razem, kiedy przekraczaliśmy limit fauli. Okazje [do faulowania Robinsona – przyp. red.] nie wydarzały się tak często, jak wcześniej w tej serii – tłumaczył na konferencji prasowej trener Joe Mazzulla
Tak, jak zaskoczeniem jest prowadzenie Knicks 3-1, tak jest nim kluczowa rola odgrywana przez Robinsona. Ma on za sobą ciężki sezon, którego większość upłynęła mu na powrocie do zdrowia po kontuzji kostki. kiedy wrócił – na początku marca – jego minuty nie były najwyższe, musiał walczyć o swoją pozycję jako zmiennika Karl-Anthony’ego Townsa. Dziś nie tylko zmienia Townsa na pozycji centra, ale sporymi fragmentami grywa u jego boku, wykorzystując problemy z personelem podkoszowym Celtics.
– On jest naprawdę specjalny. Kiedy grasz przeciwko niemu, to rozumiesz co daje zespołowi. Kiedy grasz jako jego partner, to widzisz ten wpływ nawet bardziej. Był świetny tej nocy, robił wszystko czego od niego potrzebujemy. Czy to krycie obwodowych po switchach, krycie wysokich, wyrywanie ważnych zbiórek, łapanie lobów. Był w stanie robić wszystko. Wielki szacunek za ten występ – chwalił swojego kolegę Karl-Anthony Towns.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!