Cały sezon katastrofalnej gry i kompletowania kompromitującej porażki za porażką sprowadza się do tej jednej nocy. Już dziś poznamy bowiem zwycięzcę loterii draftu, a co za tym idzie, nowy zespół Coopera Flagga, który w tym roku jest „nagrodą główną”. Bywają lepsze i gorsze nabory, ale ten wydaje się gwarantować, że kto wygra „jedynkę”, ten wygra też przyszłość. Sprawdźmy, kto ma największe szanse na czołowy pick.
Loteria draftu NBA zadecyduje o kolejności wyboru pierwszych czternastu ekip, które nie zdołały w tym sezonie awansować do play-offów. Im gorzej wypadłeś w rozgrywkach zasadniczych, tym większe są twoje szanse na wysoką pozycję. Każdy z zespołów, niezależnie od bilansu, może otrzymać jeden z pierwszych czterech picków.
Trzy najgorsze zespoły sezonu zasadniczego, czyli Utah Jazz, Washignton Wizards oraz Charlotte Hornets, mają największe szanse na wylądowanie z „jedynką”, bo aż po 14%. Najważniejsza różnica między nimi jest taka, że Jazzmani mogą spaść maksymalnie na piątą pozycję, podczas gdy Szerszeni mogą skończyć nawet z „siódemką”, na co mają 7%.
Nie tylko oni liczą się jednak w wyścigu o Coopera Flagga, który niemal na pewno zostanie wybrany z pierwszych numerem. Spore szanse mają również New Orleans Pelicans (12,5%), Philadelphia 76ers (10,5%) oraz Brooklyn Nets (9%).
Pomimo wysokiego prawdopodobieństwa miejsca w czołówce, Sixers mogą równie dobrze stracić całkowicie swój pick. Tak naprawdę jest on bowiem w posiadaniu Oklahoma City Thunder, ale włodarze Philly zastrzegli sobie prawo do zatrzymania wyboru, jeżeli znajdzie się on na miejscach 1-6. Problem w tym, że „Szóstki” największą szansę — 26,7% — mają właśnie na 7. pick.
Kto pomimo wylosowania pierwszego picku może okazać się największym pechowcem? Zdecydowanie są to Phoenix Suns i Atlanta Hawks, którzy swoje wybory pierwszej rundy oddali do odpowiednio Houston Rockets oraz San Antonio Spurs. Ekipa Jeremy’ego Sochana, Victora Wembanyamy i De’Aarona Foxa ma zatem 0,7% szansy, że za kilka tygodni dołączy do nich wspomniany Cooper Flagg.
Spurs mają też oczywiście własny pick, który gwarantuje im 6% szans na wybór z „jedynką”. Choć prawdopodobieństwo jest małe, to taki scenariusz na pewno nie jest niemożliwy. Wystarczy wrócić wspomnieniami do 2011 roku, kiedy to Cleveland Cavaliers (za sprawą picku Los Angeles Clippers) wybierali z pierwszym wyborem, choć mieli na to zaledwie 2,8% szans. Pokonali jednak w losowaniu Minnesota Timberwolves, którzy mieli wówczas aż 25% szans (przy starej formule loterii).
Ostatni raz loteria draftu wywołała takie emocje dwa lata temu, kiedy wiadome było, że z jedynką wybrany zostanie Victor Wembanyama. Wtedy wygrali San Antonio Spurs. Tegoroczny draft wznieca zainteresowanie nie tylko ze względu na Coopera Flagga, ale też innych zawodników, którzy są bardzo wysoko oceniani przez ekspertów. Uważa się, że to jeden z najbardziej „napakowanych” naborów ostatnich lat.
Dopiero jednak po latach widać tak naprawdę, jaki był dany draft. Zdarza się, że w jednym roku z pierwszej rundy w NBA zadomowiło się tylko kilku graczy. Są też takie drafty, gdy do najlepszej ligi świata trafiają zawodnicy, którzy potem przez długie lata dominują w lidze i stają się gwiazdami z prawdziwego zdarzenia.
Do kogo uśmiechnie się los? Początek loterii draftu zaplanowano na noc z poniedziałku na wtorek o godzinie 01:00 czasu polskiego. Zostanie ona zorganizowana w Chicago.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!