Pewność siebie nie jest niczym złym, o ile nie przychodzi w nadmiarze. Powinien o tym pamiętać szczególnie Paul Pierce, który, jako legenda Boston Celtics, może sobie pozwolić na to, by nie ukrywać stronniczości przy typowaniu wyników meczów swojej byłej drużyny, ale chyba jednak powinien ograniczyć swoje deklaracje jedynie do przewidywania samych rezultatów. Inaczej może mieć z tego tytułu spory problem.
W środę 47-latek wystąpił w programie „Speak” na kanale FS1 i – jak to w jego przypadku zazwyczaj bywa – nie gryzł się w język, wygłaszając swoje nierzadko kontrowersyjne teorie. Tym razem Paul Pierce wprost zagwarantował, że Boston Celtics pokonają New York Knicks w drugim meczu półfinałowym Konferencji Wschodniej. Były gwiazdor ekipy z Massachussets był tak pewny swego, że przy okazji swojej wypowiedzi złożył odważną deklarację.
– Jeśli Celtics przegrają drugi mecz u siebie, przysięgam wam, że jutro przyjdę tu na piechotę. Przyjdę tu. Na piechotę pokonam te piętnaście mil (lekko ponad 24 kilometry – przyp. aut.). W szlafroku, bez butów, na bosaka. Jeśli Celtics przegrają dziś wieczorem, przyjdę do studia na piechotę. Mówię wam to już teraz – obiecał popularny „The Truth”, przy okazji sugerując, że „nie ma mowy”, by jego drużyna przegrała.
Pierce miał 50% szans na to, że jego przewidywania się sprawdzą, ale chyba nawet on nie spodziewał się, że jego słowa tak szybko i brzydko się zestarzeją. Chociaż przez sporą część meczu nic tego nie zapowiadało, a Celtics długo utrzymywali bezpieczną – wydawać by się mogło – przewagę, w czwartej kwarcie podopieczni Joego Mazzulli jakby opadli z sił. Mylili się w decyzjach po obu stronach parkietu, a w dodatku pojawiły się poważne problemy ze skutecznością.
I chociaż gospodarze mieli jeszcze szansę, by rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść, Mikal Bridges miał inne plany. Zawodnik nie bez kozery obdarzony przydomkiem „Strażnik” („The Warden”) już w drugim meczu z rzędu popisał się fenomenalnym przechwytem, odbierając Jaysonowi Tatumowi piłkę równo z końcową syreną. Mecz zakończył się wynikiem 91:90 dla Knicks, którzy tym samym podwyższyli prowadzenie w serii na 2-0.
Rzecz jasna, niemal natychmiast przedmeczowa wypowiedź Pierce’a stała się viralem, a kibice nie przestali zalewać emerytowanego koszykarza falą memów. Co na to sam zainteresowany? Już po zakończeniu spotkania opublikował na portalu X zrzut ekranu przedstawiający trasę, jaką potencjalnie ma do przejścia. Co ciekawe, pomylił się we wcześniejszym szacowaniu dystansu – odległość między jego domem a studiem to nie 15, a 20,2 mili (około 32,5 kilometra), co oznacza, że taka przechadzka powinna zająć jakieś… osiem godzin i dwie minuty.
Na tę chwilę nie wiadomo jeszcze, czy Paul dotrzyma słowa, natomiast i tak w gorszej sytuacji wydają się być Celtics, którzy muszą mierzyć się nie tylko z rywalem, ale i z historią. Jak podała stacja TNT, drużyny, które po meczach wyjazdowych objęły prowadzenie 2-0 w serii do czterech zwycięstw, w aż 30 z 35 przypadków przechodziły dalej. Nie mówiąc już o tym, że pięciu ostatnich mistrzów NBA miało problem, by w następnym sezonie wyjść poza drugą rundę play-offów.
– Przegrywanie 0-2 jest do bani, ale mamy świetną drużynę i gdybym musiał wybrać jakichkolwiek zawodników, którzy są w stanie odrobić straty, byliby to ci, którzy są w naszej szatni. Musimy po prostu wyjść na parkiet z większym opanowaniem, wziąć głęboki oddech i zacząć wykorzystywać nasze okazje. Myliliśmy się w prostych sytuacjach. W dwóch meczach prowadziliśmy już nawet różnicą 20 punktów, a mimo to nie udało się ich wygrać. To niewybaczalne, ale wyciągniemy lekcję i odpowiednio zareagujemy – zapowiedział już Jaylen Brown.
– W pewnym sensie to może zdjąć z nas przynajmniej część presji. Jeśli spojrzysz na kursy, teraz to raczej Knicks są faworytami do wygranej, tak jak wcześniej my. Teraz, gdy znajdujemy się w czarnej dziurze, a nasze plecy są przyparte do ściany, nie mamy już nic do stracenia. Musimy wyjść na parkiet i dać z siebie wszystko. I znowu, myślę, że mamy jeszcze sporo gry w koszykówkę przed sobą i zobaczymy, dokąd nas to doprowadzi – wtórował mu Kristaps Porzingis
Przed koszykarzami z Bostonu ogromne wyzwanie, ale z pewnością tanio skóry nie sprzedadzą. Teraz muszą się przegrupować i udać do Nowego Jorku, by udowodnić, że poprzednie spotkania były tylko wypadkiem przy pracy. Brown, Tatum i spółka pokazali już w sezonie regularnym, że potrafią wygrywać na wyjeździe, rozstrzygając na swoją korzyść aż 33 mecze rozegrane poza swoją areną. Pierwszą okazję na odwrócenie losów serii będą mieli już w sobotę o 21:30 polskiego czasu.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!