Anthony Edwards zagrał dziś prawdopodobnie swój najlepszy mecz w fazie postseason. Gwiazdor Minnesoty Timberwolves całkowicie poskromił Los Angeles Lakers, którzy stoją nad przepaścią i tylko jeden mecz dzieli ich od zakończenia przygody w postseason.



Edwards, moim zdaniem, zaprezentował dziś najlepszą koszykówkę w soim wydaniu, w wygranym 116:113 meczu przeciwko Los Angeles Lakers. Jego oficjalny rekord kariery to 44 punkty w czwartym meczu półfinałów konferencji zachodniej w zeszłym roku przeciwko Denver Nuggets, jednak wszyscy wiemy, że suche statystyki nie oddają całej prawdy i śmiem postawić tezę, że obecnej wersji Anta jeszcze nigdy wcześniej nie widzieliśmy.

Dzisiejszej nocy Ant sprezentował Jeziorowcom 43 punkty, dorzucając 9 zbiórek i 6 asyst. Statystyki nie oddają jednak w pełni wartości tego występu. Zawsze wiedzieliśmy, że Edwards niezależnie od przeciwnika potrafi wypełnić rubrykę „punkty” w raporcie pomeczowym. Największy gwiazdy sportu jednak zawsze wiedziały, kiedy zwolnić tempo, jak radzić sobie z podwojeniami i kiedy podać piłkę do kolegów na otwartej pozycji. Dziś Ant chyba też to rozumie.

Szalony sezon Timberwolves

Przenieśmy się w czasie do początku bieżącego roku. Minnesota Timberwolves z bilansem 17 zwycięstw i 16 porażek zajmują dziewiąte miejsce w Konferencji Zachodniej. Wygląda na to, że motywowana aspektami finansowymi wymiana Karla Anthony’ego-Townsa za Juliusa Randle’a i Donte DiVincenzo nie przynosi zespołowi korzyści na boisku. drugiego stycznia Wilki przegrywają z Boston Celtics 118 do 115, a młody lider zespołu nie może zaliczyć tego występu do udanych, po trafieniu pieciu z 16 rzutów z gry.

Edwards nie gryzł się w język w czasie wywiadów pomeczowych (powtarzający się motyw w jego barwnej karierze). Gwiazdor dał upust swojej frustracji ciągłymi podwojeniami i w następujący sposób skomentował konieczność oddania piłki w takich sytuacjach:

– To jest dobra koszykówka, ale oczywiście nie jest to sposób, w jaki chciałbym grać. Mam dopiero 23 lata, nie chcę przez cały mecz tylko podawać piłki… Ale patrząc na to, jak mnie kryją, myślę, że muszę.

Słowa te zostały odebrane w różny sposób. Lwia część komentatorów zarzucała Edwardsowi niedojrzałość i dziecinne nastawienie względem pozycji lidera. Wszak każda supergwiazda ligi mierzy się we współczesnej NBA z podwojeniami – trzeba zacisnąć zęby i zrozumieć, że jest to okazja dla twojej drużyny do stworzenia przewag.

Inni w słowach zawdonika dostrzegali pewne wołanie o pomoc w stronę zarządu. Antman miał prawo być niezadowolony ze składu, który zbudowali włodarze Timberwolves i faktu, że często pozostawał jedynym realnym zagrożeniem w ofensywie swojego zespołu.

Od tamtych słów jednak wiele się zmieniło – Julius Randle odnalazł się w ofensywie Minnesoty jako specjalista od bully-ball i częstego atakowania mniejszych obrońców, rzuty Donte DiVincenzo znów zaczęły trafiać do kosza a Rudy Gobert wrócił na właściwe tory po słabym początku sezonu. Timberwolves po niesławnej wypowiedzi Edwardsa zanotowali bilans 32-17 i z marszu weszli w play-offy z szóstego miejsca na Zachodzie.

Seria z Lakers

Rywalami Wilków okazali się być Los Angeles Lakers, którzy zakończyli sezon zasadniczy na trzecim miejscu. Ekipa z Miasta Aniołów od lat cieszy się niesłabnącą uwagą mediów, a w obecnym sezonie, po ściągnięciu Luki Doncicia, była praktycznie jedynym tematem w programach ESPN czy TNT. Przed serią media społecznościowe zalały klipy Shannona Sharpe’a i jego słynnego „Lakers in Five!”. Oczy fanów koszykówki były zwrócone w stronę niezwykłego duetu – LeBrona Jamesa i Magika ze Słowenii.

Antman miał jednak inne plany wobec nadchodzącej serii. Postanowił z wdziękiem przyjąć rolę super-złoczyńcy. Podkreślał się, że cieszy się, że większość komentatorów wybiera Lakers jako faworytów do zwycięstwa. Właśnie ten głód, chęć udowodnienia wszystkim swojej wartości, zdaje się go teraz napędzać.

Do wczorajszego spotkania Timberwolves podchodzili prowadząc w serii 2-1. Zawodnicy wiedzieli, że ewentualne zwycięstwo postawiłoby ich w świetnej sytuacji. Nóż na gardle poczuli z kolei Los Angeles Lakers i tym samym dostaliśmy zaciętą pierwszą połowę meczu – koszykówkę najwyższych lotów składającą się z ciągłej wymiany ciosów i popisów dwóch duetów gwiazdorskich (Luka i LeBron vs Edwards i Randle) , które zanotowały łącznie 83 ze wszystkich 119 punktów zdobytych przez obydwa zespoły.

W trzeciej kwarcie gwiazdy Los Angeles dostały wsparcie i dobra postawa Austina Reavesa i Rui Hachimury  pozwoliła im zbudować 10-cio punktową przewagę. Wszystko miało się rozstrzygnąć w finałowym fragmencie meczu. Wilki rozpoczęły pogoń, napędzaną brawurową grą Edwardsa i Naza Reida, a kiedy Mike Conley zanotował swój pierwszy w tej serii blok i to na wyższym o ponad 20 centymetrów LeBronie hala Target Center eksplodowała!

W ostatnich pięciu minutach wszystko zależało od Antmana. Wydawało się, że jest jedyną gwiazdą na boisku a inni zawodnicy obu ekip po prostu krążą wokół niego. Edwards znów mierzył się z podwojeniami , jednak teraz nie miało to znaczenia. Potrafił dostać się do trumny kiedy tylko naszła go taka ochota, wiedział dokładnie kiedy spalić trochę czasu z meczowego zegara, a kiedy podać piłkę do kolegów z drużyny. Rzucał coraz to bardziej szalone trójki i przede wszystkim trafił kluczowe rzuty wolne na zwycięstwo po faulu LeBrona Jamesa, o którym pisaliśmy również tutaj. Austin Reaves chybił rzut, który mógł dać Lakers zwycięstwo, a Timberwolves wygrali całe spotkanie.

Edwards liderem zespołu

Po meczu Anthony przypisał zasługi za końcowe zwycięstwo kolegom: DiVincenzo, Jadenowi McDanielsowi i Nazowi Reidowi, którego nazwał najbardziej „clutch” graczem w całej drużynie. Ant wyrósł nam na prawdziwego lidera, który wspiera swoich towarzyszy broni i jest gotów pójść za nich w ogień. Tak, jest bezczelny i zuchwały, ale właśnie na tym zbudowana jest dziś tożsamość ekipy z Minnesoty.

Ant nie pozwoli już się pospieszać. Gra w swoim tempie i póki co wygląda jak najlepszy zawodnik serii. Notuje blisko 30 punktów na mecz i trafia rekordowe w play-offach cztery trójki. Na przestrzeni czterech spotkań młody gracz zapisał łącznie 119 punktów, 23 asysty i jedynie 6 strat. Widać gołym okiem, że wszedł on na zupełnie nowy poziom. Pozostaje pytanie- czy Timberwolves będą w stanie dokończyć dzieła i jak daleko mogą zajść w drabince turnieju play-offs?


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    12 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments