Washington Wizards Marcina Gortata pozostają bez zwycięstwa. Zespół z DC poprzedniej nocy zmierzył się z Memphis Grizzlies na wyjeździe i mimo prowadzenia pod koniec czwartej kwarty, nie zdołał się obronić. Podopieczni Davida Fizdale’a rozgrywali drugi mecz w back-to-back.
WASHINGTON WIZARDS – MEMPHIS GRIZZLIES 103:112 OT
Kto by się spodziewał… Marc Gasol był znany ze swoich rzutów z półdystansu, ale teraz postanowił przesunąć nogi nieco dalej, za linię trzech punktów i stamtąd próbować swojego szczęścia. To oznaczało dodatkowe problemy w obronie dla Marcina Gortata, który mógł się tego po swoim rywalu zwyczajnie nie spodziewać. Ostatecznie trzy trafienia za trzy środkowego Memphis Grizzlies poprowadziły drużynę z Tennessee do zwycięstwa nad goszczącymi Washington Wizards.
– Nie widzę w tym nic dziwnego – mówił Gasol na temat swoich trójek. On może nie, ale każdy skrupulatny obserwator szerzej otworzył oczy, gdy Gasol nie oddawała prób za trzy pod przymusem upływającego czasu, a po prostu odpalał z dużą pewnością siebie. Grizzlies w ostatnich minutach przegrywali z Wiz 8 punktami. Rzut za trzy hiszpańskiego centra wyrównał stan rywalizacji (100:100) na niespełna 16 sekund przed końcem. Wizards po pudle Johna Walla musieli pogodzić się z koniecznością rozegrania dogrywki.
W dodatkowym czasie Wizards po prostu zostali ograni. Gasol zdobył podczas tych pięciu minut 8 ze swoich 20 punktów (6/14 FG, 4/6 3PT). Dołożył 10 zbiórek, asystę, blok i przechwyt. Z double-double 24 punkty (8/19 FG, 3/5 3PT), 11 asyst skończył Mike Conley. Natomiast z ławki dużo dobrej gry dostarczyli gospodarzom weterani. Zach Randolph dorzucił 22 oczka (10/16 FG) i 7 zbiórek, z kolei Vince Carter skończył ze skutecznością 5/6 z dystansu, co dało mu 18 punktów.
– Pozwoliliśmy odebrać sobie zwycięstwo – mówił po meczu wyraźnie sfrustrowany Bradley Beal. Było 96:88 dla Wizards na 3 minuty przed końcem finałowej kwarty. Wall uderzył Cartera w głowę przy jego próbie wjazdu i sędziowie stwierdzili, że swoim zachowaniem lider drużyny z DC zasłużył na faul niesportowy pierwszego stopnia. W tym momencie Grizzlies rozpoczęli powrót, który zakończyła trójka Gasola.
Wall skończył z 22 punktami (8/19 FG) i 13 asystami. Z kolei Bradley Beal trafił tylko 14 punktów pomimo aż 17 oddanych rzutów. Zadania Marcina Gortata ograniczyły się głównie do obrony. Tak będzie – zwłaszcza teraz pod nieobecność Iana Mahinmiego. Mimo to łodzianin był w stanie zanotować linijkę, na którą złożyło się 14 punktów (2/3 FG, 10/10 FT), 12 zbiórek i asysta. W oczy szczególnie rzuca się 10 trafień i ZERO pudeł z linii rzutów wolnych.
[ot-video][/ot-video]
fot. Mark Runyon | http://basketballschedule.net/
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET