Boston Celtics to jedna z organizacji o największej historii i tradycji w NBA. Nierzadko zawodnicy bostońskiej ekipy odnosili się do wielkości klubowych legend i ich wpływu na następne pokolenia Celtów. Sprawiło to, że drużyna z Bostonu stała się czymś więcej niż zwykłym klubem. Na zawodnikach spoczywa bowiem pewien rodzaj zobowiązania wobec fanów i organizacji, który polega m.in. na przejęciu pałeczki lidera nowej generacji legendarnego zespołu.
Właśnie na taką postać kreowany jest Jaylen Brown, który wraz z Jaysonem Tatumem stanowi trzon obecnej drużyny Boston Celtics. Gwiazdorzy wiele już przeszli na ligowych parkietach. Kilka lat temu wydawało się, że jeden z nich będzie musiał opuścić Boston, jednak obydwaj odłożyli ego na dalszy plan i skupili się na walce o mistrzowski tytuł. Marzenia ziściły się w poprzednim sezonie, a teraz Celtics liczą na powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu.
W niedawnym meczu przeciwko Phoenix Suns można było zobaczyć, dlaczego zespół z Massachusetts jest postrzegany jako faworyt do tytułu. Celtics w spektakularny sposób pokonali rywali, pobijając przy okazji rekord NBA pod względem największej liczby trafionych trójek w sezonie. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
W przytoczonym spotkaniu główną postacią po stronie zeszłorocznych mistrzów był Jaylen Brown, który zakończył spotkanie z dorobkiem 31 punktów, trafiając przy tym 10 z 16 rzutów. Po meczu wypowiedział się nie tylko w kwestii swojego występu, ale wskazał także legendarnego zawodnika, na którym poniekąd się wzoruje.
– Przed meczem oglądałem nagrania Paula Pierce’a. Po prostu kreowanie sobie pozycji rzutowych i stwarzanie dogodnych sytuacji: gra w określonym tempie. Dzisiaj czułem, że nie mam swojego normalnego zrywu, ale mimo tego byłem w stanie być skuteczny – powiedział 28-latek.
Paul Pierce był główną postacią Celtów przez pierwsze kilkanaście lat XXI wieku. Ekipa z Bostonu wraz z nim, Kevinem Garnettem, Rayem Allenem i Rajonem Rondo sięgnęła po pamiętny tytuł mistrzowski w 2008 roku. Przez lata, popularny The Truth dał się poznać jako wyśmienity strzelec, którego głównym atutem była właśnie umiejętność oddania wypracowanego sobie rzutu. Obecnie, z dorobkiem ponad 24 tys. punktów, plasuje się na drugim miejscu w klasyfikacji strzelców Celtics.
Nie dziwi zatem, że Brown wzoruje się na klubowej legendzie. Wydawać by się mogło, że MVP finałów z zeszłego roku nie do końca wpasowuje się w filozofię trenera Joe Mazzuli, ze względu na przeciętną skuteczność rzutów trzypunktowych. W rzeczywistości jednak jego umiejętność zdobywania punktów z półdystansu czy po atakach na kosz otwiera kolegom z zespołu wolne pozycje na obwodzie, które owocują kolejnymi celnymi trójkami.
W obecnym sezonie gwiazdor Celtics notuje średnio 22,6 punktu, 5,9 zbiórki oraz najlepsze w karierze 4,6 asysty na mecz. Na ten moment Brown rozegrał 61. spotkań, a zatem aby kwalifikować się do nagród za bieżące rozgrywki musi zagrać w czterech z pięciu ostatnich meczów. Najbliższa okazja ku temu nadarzy się dzisiejszej nocy, kiedy drużyna z Bostonu zmierzy się z Washington Wizards. Celtics sezon zakończą spotkaniami z: New York Knicks, Orlando Magic oraz dwoma meczami z Charlotte Hornets.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!