Główną atrakcją tego wieczoru był pojedynek Oklahoma City Thunder z Boston Celtics. Na wysokości zadania stanął Shai Gilgeous-Alexander, który razem z Chetem Holmgrenem poprowadził swój zespół do zwycięstwa. Emocji nie brakowało też w Denver, gdzie faworyzowani Nuggets musieli uznać wyższość Minnesota Timberwolves. Gorąco zrobiło się w Houston, ale nie z uwagi na wydarzenia na parkiecie, a przez bójkę Masona Plumlee’ego ze Stevenem Adamsem. Nieco dalej na zachód San Antonio Spurs ograli Dallas Mavericks, a dobrym występem z 18 punktami popisał się Jeremy Sochan. Na zakończenie nocy New York Knicks pokonali Blazers po dogrywce i fantastycznym rzucie Mikala Bridgesa.



Atlanta Hawks – Charlotte Hornets 123:110

Statystyki

  • Atlanta Hawks stracili już nieco dystansu do czołowej szóstki Konferencji Wschodniej, ale minionej nocy wygrali już piąty z sześciu ostatnich spotkań i wygląda na to, że kontynuują swój ambitny pościg za peletonem. Zaczęło się od solidnej skuteczności gospodarzy, którzy trafiali ponad 52% swoich prób z gry, ale nie byli w stanie odskoczyć z wynikiem (30:29).
  • W drugiej odsłonie obie strony miały problemy z finalizacją akcji, co poskutkowało rezultatem 22:20. Dopiero po powrocie na parkiet po przerwie podopieczni Quina Snydera byli w stanie wypracować sobie dwucyfrową przewagę, która przesądziła o losach pojedynku. Na wysokości zadania stanął wówczas Trae Young, który w pojedynkę zdobył 17 punktów w trzeciej kwarcie. 
  • Rozgrywający Atlanty zaliczył popisowe double-double w postaci 35 punktów i 12 asyst. Wspierali go przede wszystkim zmiennicy. Caris LeVert dorzucił 15 “oczek”, z kolei Georges Niang 12. — Pod względem defensywy w drugiej kwarcie byliśmy zdecydowanie lepsi niż w pierwszej. […] Nie byliśmy w stanie wystarczająco często przeszkadzać im przy rzutach. Zaliczyliśmy kilka błędów przy zasłonach. Wiedzieliśmy, że pod tym względem będzie to trudny mecz — mówił na konferencji prasowej trener Snyder.
  • Po stronie Charlotte Hornets świetne zawody rozegrał Miles Bridges, który również zaliczyć podwójną zdobycz (31 punktów, 11 zbiórek, 5 asyst). Solidną linijkę na poziomie 25 “oczek” i dziewięciu asyst dorzucił LaMelo Ball, ale trafił on jedynie 6 z 21 rzutów z gry (3/11 za trzy). Na wyróżnienie zapracowali również DaQuan Jeffries (20 punktów) oraz Mark Williams (14 punktów, 14 zbiórek). 

Boston Celtics – Oklahoma City Thunder 112:118

Statystyki

  • Było to bez wątpienia najciekawiej zapowiadające się spotkanie tej nocy. Z wysokiego “C” w mecz weszli Shai Gilgeous-Alexander i Luguentz Dort, którzy regularnie odpowiadali na trafienia wyróżniających się Derricka White’a i Ala Horforda (30:33). Dopiero w drugiej “ćwiartce” po serii trafień m.in. Cheta Holmgrena oraz Isaiah Hartensteina przyjezdni zdołali nieznacznie odskoczyć (39:48). 
  • Boston Celtics potrzebowali zaledwie krótkiej chwili słabości rywala, by momentalnie zniwelować straty. Raz jeszcze w tym sezonie kluczową rolę odegrały trafienia zza łuku (15/36 w pierwszej połowie), dzięki którym podopieczni Joe Mazzulli wyszarpali prowadzenie, choć ostatecznie po błysku Shaia to Oklahoma City Thunder schodzili na przerwę z drobną zaliczką (60:63). 
  • Po powrocie na parkiet goście mieli spory problem z odnalezieniem strzeleckiego rytmu. Nie radzili sobie m.in. wspominani już Dort (1/6) czy Hartenstein (0/2), ale też Aaron Wiggins (0/4). To jednak OKC mieli po swojej stronie duet Shai – Holmgren, który raz jeszcze stanął na wysokości zadania i serią 11:0 dał Thunder dwucyfrową przewagę (68:80). 
  • Na odpowiedź Celtics znów nie musieliśmy długo czekać. Dobrze spisywał się Jayson Tatum, który ze wsparciem partnerów był w stanie doprowadzić do kolejnego remisu (88:88). Wszystko rozstrzygnęło się zatem w czwartej odsłonie. Kluczowy okazał się dwuminutowy fragment gry, w którego trakcie gracze Bostonu nie byli w stanie trafić ani razu. W międzyczasie OKC zdobyli siedem punktów i odskoczyli z wynikiem na 1:46 przed końcową syreną (102:113). 
  • W drugiej połowie Celtics trafili jedynie 18,5% swoich rzutów zza łuku (5/27). — Zaufaliśmy po prostu planu, jaki mieliśmy przygotowany na ten mecz. W pierwszej połowie oddawali wiele rzutów za trzy. Musieliśmy po prostu zaufać temu, co przedstawili nam trenerzy. Jeżeli uda się nam to wyegzekwować, to zdołamy odnieść zwycięstwo i tak się właśnie stało — mówił kilka chwil po ostatniej syrenie Chet Holmgren, autor 23 punktów i 15 zbiórek. 
  • Kolejne świetne zawody dopisuje do swojego dorobku Shai Gilgeous-Alexander, autor 34 “oczek”, siedmiu asyst i pięciu zbiórek. Cason Wallace błysnął skutecznością (5/6) i dorzucił 14 punktów. Po stronie Celtics wyróżnili się przede wszystkim Jayson Tatum (33 punkty, 8 zbiórek, 8 asyst), Derrick White (22 punkty, 8 zbiórek, 5 asyst) oraz Al Horford (18 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst). Rozczarował Jaylen Brown (10 punktów, 5/15 z gry). 

Toronto Raptors – Philadelphia 76ers 118:105

Statystyki

  • Kolejna porażka Philadelphia 76ers, dla których sezon w dużej mierze jest już zakończony. Kibice ekipy z Miasta Braterskiej Miłości mają jednak powód, by cały czas przyglądać się zmaganiom swoich ulubieńców. Fantastyczną formę prezentuje Quentin Grimes, który tym razem zdobył 29 punktów, cztery zbiórki, trzy asysty, trzy przechwyty i trzy bloki. 
  • W siedmiu ostatnich występach 24-latek notował średnio 26,1 punktu, 5,0 zbiórek oraz 4,4 asysty na mecz, zdobywając po drodze 44 “oczka” przeciwko Golden State Warriors czy 35 punktów w starciu z Atlanta Hawks. Po zakończeniu rozgrywek stanie się on zastrzeżonym wolnym agentem, więc istnieje spore prawdopodobieństwo, że zostanie w Philly na kolejne lata. 
  • Wróćmy jednak do meczu. Kluczem do zwycięstwa Toronto Raptors była m.in. postawa w rzutach zza łuku, których gospodarze trafili 16, z kolei Sixers tylko 7. Kanadyjczycy zdominowali również walkę na tablicach (59-40) i lepiej dzielili się piłką (33-19 w asystach), choć popełnili zdecydowanie więcej strat (9-20). 
  • Warto zaznaczyć, że Raptors grali tej nocy bez m.in. Brandona Ingrama, RJ Barretta, Immanuela Quickley’ego, Scottie’ego Barnesa oraz Gradeya Dicka, czym dostosowali się do dręczonych kontuzjami 76ers. Najlepiej w ich zespole wypadli tej nocy A.J. Lawson (28 punktów), Orlando Robinson (25 punktów, 12 zbiórek) oraz Jared Rhoden (25 punktów, 12 zbiórek, 4 przechwyty). 
  • Po stronie Sixers oprócz Grimesa wyróżnił się Jeff Dowtin Jr. (20 punktów, 3 asysty). Philly przegrało 14 z 16 ostatnich meczów i znajdują się obecnie na 13. miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej. 

Houston Rockets – Phoenix Suns 111:104

Statystyki

  • Przez chwilę było gorąco, gdy Steven Adams i Mason Plumlee rzucili się sobie do gardeł. Panowie nie dokończyli meczu i bardziej ucierpiała na tym etapie z Arizony. Houston Rockets odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu. Dwa rzuty wolne Bradleya Beala zmniejszyły stratę Phoenix Suns do ośmiu punktów na około 9,5 minuty przed końcem, ale Houston odpowiedziało serią 9:2, zwiększając przewagę do 99:84 na siedem minut przed końcem.
  • Jock Landale rozpoczął kluczowy run swojej drużyny akcją „3+1”, a Dillon Brooks zakończył go layupem po stracie Devina Bookera. Po tym Suns się już nie podnieśli. W poniedziałkową noc Suns trafili 20 trójek, co było ich najlepszym wynikiem w sezonie. Nie potrafili utrzymać tego rytmu i poprzedniej nocy do kosza wpadło tylko 10 prób za trzy. Adams i Plumlee zostali wyrzuceni z parkietu przed przerwą. Adams powalił Plumlee’ego na parkiet, choć szczęśliwie żadne ciosy nie zostały wyprowadzone.
  • Fred VanVleet zdobył 10 punktów w 28 minut po powrocie na parkiet po 16 meczach przerwy spowodowanej skręceniem prawej kostki. 29 punktów (8/16 z gry, 3/6 za trzy), siedem zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty Jalena Greena oraz 20 punktów, cztery zbiórki i siedem asyst Alperena Senguna. Dla Suns 25 punktów i trzy asysty Bookera oraz 19 punktów, siedem zbiórek i blok Kevina Duranta.

Autor: Michał Kajzerek

Memphis Grizzlies – Utah Jazz 122:115

Statystyki

  • Zwycięstwo zgodnie z planem, w którym wiodącymi postaciami bylo Ja Morant oraz Luke Kennard. To czwarta wygrana z rzędu podopiecznych Taylora Jenkinsa, którzy walczą o przewagę parkietu w pierwszej rundzie play-off. Z kolei Utah Jazz poniosło siódmą z rzędu porażkę i wciąż pozostaje bez zwycięstwa w marcu. Kennard trafił siedem z dziewięciu rzutów za trzy punkty, a Morant cztery z siedmiu.
  • Kennard trafił trójkę z prawego rogu na 2:50 przed końcem i został faulowany przez Collinsa Sextona. Dołożył rzut wolny, dając Grizzlies prowadzenie 114:111. Sexton chciał się zrehabilitować i trafieniem dał Jazz prowadzenie 115:114 na 1:16 przed końcem. Jednak Kennard odpowiedział trójką dla Grizzlies. Chwilę później Morant dorzucił kolejną trójkę, powiększając przewagę Memphis do 120:115 na 12 sekund przed końcem.
  • Sędzia Scott Twardoski nie wrócił na drugą połowę, przez co mecz dokończyła dwójka arbitrów – Ed Malloy i Brandon Schwab. Powód absencji Twardoskiego nie został podany. Dla Jazz 22 punkty, siedem zbiórek Johna Collinsa i 22 punkty, osiem zbiórek, siedem asyst Sextona. Kennard zanotował 30 punktów (7/9 za trzy), cztery zbiórki, a Morant zapewnił 28 punktów (8/17 z gry) i siedem asyst.

Autor: Michał Kajzerek

Miami Heat – Los Angeles Clippers 104:119

Statystyki

  • Los Angeles Clippers od początku byli stroną przeważającą i spora w tym zasługa Jamesa Hardena, który ma za sobą przyzwoitą noc. W drugiej odsłonie o interesy Miami Heat próbowali zadbać jednak Andrew Wiggins i Duncan Robinson, dzięki którym na przerwę gospodarze schodzili ze stratą zaledwie pięciu “oczek” (52:57).
  • Po powrocie na parkiet przyjezdni z Miasta Aniołów ponownie próbowali powiększyć swoje prowadzenie, ale nogi z gazu nie zdejmowali Wiggins oraz Tyler Herro, którzy razem zdobyli 24 z 32 punktów gospodarzy. Clippers zdołali przejąć inicjatywę dopiero w czwartej kwarcie, kiedy to gospodarze zaczęli mieć problemy z odnalezieniem drogi do kosza (38,1%), podczas gdy sami byli piekielnie skuteczni (62,5%). 
  • Świetne zawody rozegrał wspomniany na początku Harden, autor double-double w postaci 24 punktów i 11 asyst (do tego 8 zbiórek, 2 przechwyty, choć tylko 6/20 z gry). Podwójnymi zdobyczami popisali się również Bogdan Bogdanovic (30 punktów, 10 zbiórek) oraz Ivica Zubac (26 punktów, 14 zbiórek). Nie zagrał Kawhi Leonard.
  • Po drugiej stronie błysnął Tyler Herro, zdobywca 31 punktów, siedmiu asyst i sześciu zbiórek. Andrew Wiggins dorzucił 22 “oczka”, pięć asyst i trzy bloki. Heat przegrywają już piąty mecz z rzędu i są obecnie na 9. miejscu w tabeli Wschodu. Ich miejsce w turnieju play-in jest na ten moment bezpieczne, bo przewaga nad 11. siłą to aż sześć wygranych. 

San Antonio Spurs – Dallas Mavericks 126:116

Statystyki

  • Jeremy Sochan wrócił do gry po tym, jak zabrakło go w poprzednim starciu z Dallas Mavericks z uwagi na drobny uraz łydki. Reprezentant Polski spędził na parkiecie 24 minuty i w tym czasie zdobył 18 punktów, siedem zbiórek (aż cztery ofensywne) i dwie asysty. Dobrze wypadł również pod względem skuteczności, trafiając osiem z 13 rzutów z gry (61,5%). To pierwszy występ Sochana z dwucyfrowym dorobkiem punktowym po trzech kolejnych spotkaniach, w których notował kolejno dwa, dziewięć i pięć “oczek”. 
  • Nieco lepiej w mecz weszli zawodnicy Mavs. Skutecznie w ofensywie radzili sobie m.in. Naji Marshall czy Dwight Powell, ale główną bolączką San Antonio Spurs były straty, których podopieczni Mitcha Johnsona po zaledwie kilku minutach gry mieli na koncie aż osiem (20:28). 
  • Gospodarze wzięli się za odrabianie strat w drugiej części gry. Świetny impuls dał Jeremy Sochan, który najpierw wykorzystał podanie De’Aarona Foxa i trafił za trzy z czystej pozycji, bo krycie zignorował Klay Thompson, a w kolejnej akcji Ostróg – również po podaniu ich obecnego lidera – zakończył atak wsadem. 
  • Mavs przez dłuższy czas utrzymywali się jeszcze na prowadzeniu. Fox, Harrison Barnes i Chris Paul nie zwalniali jednak tempa i ostatecznie Spurs zdobyli aż 44 punkty w drugiej kwarcie, a na przerwę schodzili z zaliczką dwóch oczek (64:62). 
  • Po powrocie na parkiet gospodarze stopniowo powiększali swoje prowadzenie. Do trafiającego raz za razem Foxa dołączyli m.in. Devin Vassell czy Bismack Biyombo. Swoją cegiełkę dorzucił też Sochan, który chwilę po asyście sam wykorzystał podanie Keldona Johnsona i wyprowadził Spurs na dwucyfrowe prowadzenie (95:85). 
  • W czwartej kwarcie gospodarze mieli spore problemy z odnalezieniem strzeleckiego rytmu zza łuku (1/8). Przyjezdni z Teksasu radzili sobie pod tym względem zdecydowanie lepiej (6/12), ale nie byli w stanie wykorzystać tego aspektu. Przewaga Spurs nieustannie oscylowała w granicach 10 punktów. Na nieco ponad dwie minuty przed ostatnią syreną, kiedy Mavs mogli liczyć jeszcze na powrót do rywalizacji, dwa z rzędu trafienia zaliczył Jeremy Sochan, co w dużej mierze przesądziło o losach pojedynku (124:111). 
  • – Głównym punktem była dla nas defensywa, szczególnie w drugiej połowie. Komunikacja i agresywna gra – tego się trzymaliśmy. W takich momentach naprawdę musimy trzymać się razem, szczególnie bez Victora [Wembanyamy]. Czasami ratuje nas swoim wzrostem. Musimy być razem, głośno się komunikować – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Sochan. 
  • Świetny występ zaliczył De’Aaron Fox, który otarł się o triple-double z dorobkiem 32 punktów, 11 asyst i dziewięciu zbiórek. Oprócz Sochana 18 “oczek” zaaplikował rywalom również Keldon Johnson. Podwójną zdobyczą błysnął z kolei Devin Vassell (16 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst). 
  • – Już teraz można powiedzieć, że Fox będzie dla tego zespołu wyjątkowy. Sposób, w jaki gra – jego szybkość, a jednocześnie spokój przy tej szybkości, co rzadko się zdarza – myślę, że bardzo nam pomoże. Widzi mnie na parkiecie, kilka razy udało nam się dobrze połączyć. To świetne wzmocnienie dla zespołu i myślę, że odegra w nim dużą rolę – komentował występ swojego partnera Jeremy. 
  • Aż ośmiu zawodników Mavs zakończyło ten mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, ale żaden nie przekroczył bariery 20 “oczek”. Najwięcej odnotował rezerwowy Brandon Williams (19 punktów, 6 asyst). Dante Exum dorzucił 17, z kolei po 15 punktów zapisali na swoich kontach Naji Marshall i Kessler Edwards

Denver Nuggets – Minnesota Timberwolves 95:115

Statystyki

  • Minnesota Timberwolves byli tej nocy wyraźnie lepiej dysponowani. Swoją przewagę udokumentowali już w pierwszej odsłonie, w której to solidnie w ofensywie spisywali się przede wszystkim Julius Randle i Donte DiVincenzo (26:34). Denver Nuggets szukali odpowiedzi w drugiej kwarcie, ale początkowo ich strata wzrosła jedynie do 14 “oczek”. 
  • Za odrabianie strat wziął się Russell Westbrook, do którego dołączył po chwili Nikola Jokić. Gospodarze nie byli w stanie złapać kontaktu, ale nie pozwolili przynajmniej rywalowi przejąć całkowitej kontroli nad spotkaniem (48:57). 
  • To, co nie udało się w pierwszej połowie, Timberwolves osiągnęli po przerwie. Rzut za rzutem trafiał Anthony Edwards, którego głównie zza łuku wspierał Jeden McDaniels. Jednocześnie Nuggets zupełnie nie mogli wstrzelić się zza łuku (2/7), co przełożyło się też na ich dyspozycję. Przyjezdni znów odskoczyli na 14 punktów, a w czwartej odsłonie dokończyli dzieła zniszczenia. 
  • Wspomniany Edwards poprowadził ekipę z Minneapolis do zwycięstwa, zdobywając 29 punktów i sześć asyst. Świetnie wypadł też Julius Randle, który błysnął skutecznością (9/12 z gry) i skompletował ostatecznie 25 “oczek”. Skromnym double-double w postaci 11 punktów i 10 zbiórek popisał się Rudy Gobert
  • Po drugiej stronie dwoił się i troił Nikola Jokić, autor 34 punktów, ośmiu zbiórek i czterech asyst. Russell Westbrook dorzucił 19 oczek i trzy przechwyty. Rozczarowali Jamal Murray (12 punktów; 4/15 z gry) oraz Michael Porter Jr. (10 punktów; 3/10 z gry). Porażka sprawia, że Nuggets zrównali się bilansem z Memphis Grizzlies (42-24), ale to ekipa Ja Moranta plasuje się na 2. miejscu, a Denver na 3. pozycji.

Portland Trail Blazers – New York Knicks 113:114 (po dogrywce)

Statystyki

  • Wielce interesujące zawody, których losy rozstrzygnęły się dopiero w końcówce. Choć na niespełna minutę przed końcową syreną New York Knicks prowadzili różnicą pięciu punktów, to fantastyczna końcówka Scoota Hendersona i skuteczne rzuty wolne na 3,1 sekundy przed ostatnią syreną doprowadziły do dogrywki (106:106). 
  • Obie strony miały sporo problemów ze skutecznością, ale w kluczowym momencie — ponownie przy trzech sekundach na zegarze — akcją 2+1 popisał się Deni Avdija, dzięki czemu Portland Trail Blazers objęli dwupunktowe prowadzenie. Po przerwie na żądanie piłka trafiła jednak w ręce Mikała Bridgesa, który zachował zimną krew i trafieniem za trzy na równi z końcową syreną przesądził o zwycięstwie nowojorczyków. 
  • Autor game-winnera zdobył w końcowym rozrachunku 33 punkty, cztery zbiórki i cztery asysty (13/21 z gry). OG Anunoby dorzucił 23 “oczka”, z kolei Karl-Anthony Towns zapisał na swoim koncie 21 punktów, siedem zbiórek i cztery asysty. W dalszym ciągu Knicks muszą radzić sobie bez Jalena Brunsona, ale pod jego nieobecność wygrali dwa z trzech spotkań. 
  • Scoot Henderson popisał się fantastycznym występem z ławki rezerwowych, który zwieńczył 30 punktami (10/16 z gry). Efektownym double-double błysnął z kolei Deni Avdija, autor 27 “oczek” i 15 zbiórek. Dobrze wypadł też Shadeon Sharpe, który zakończył mecz z dorobkiem 21 punktów i dziewięciu zbiórek. 

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna

  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    21 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments