Uhonorowanie klubowej legendy poprzez zastrzeżenie numeru i zawieszenie koszulki pod kopułą hali to jeden z najsympatyczniejszych zwyczajów praktykowanych w sporcie. Rzecz jasna, nie dało się go uniknąć także w NBA, gdzie właściwie wszystkie drużyny – z wyjątkiem Los Angeles Clippers – docenili w ten sposób przynajmniej jednego z byłych zawodników (nawet jeśli w niektórych przypadkach zasługi trzeba przypisać… relokacji). Z najnowszych informacji wynika, że kolejne nazwisko do swojej własnej Galerii Sław zamierzają dodać Cleveland Cavaliers.



Chodzi o Kevina Love’a, który w nocy ze środy na czwartek zaliczył swój pierwszy występ w Cleveland od lutego 2023 roku. Grający obecnie w Miami Heat weteran ponownie pojawił się w miejscu, gdzie spędził lwią część swojej kariery. Nie jest niespodzianką, że w Rocket Arena został przywitany jak bohater. Nie zabrakło filmu z podziękowaniami, który upamiętniał jego czas spędzony w Cleveland Cavaliers oraz rolę, jaką odegrał w mistrzowskiej drużynie z 2016 roku.

Publiczność nagrodziła swojego ulubieńca owacją na stojąco. Sam zainteresowany po wejściu na parkiet wskazał na palec, na którym zazwyczaj nosi mistrzowski pierścień, przypominając o sukcesie sprzed blisko dekady. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu Love i jego były kolega z drużyny, Tristan Thompson, serdecznie uściskali się z pracującym obecnie jako komentator ESPN Richardem Jeffersonem, kolejnym członkiem zwycięskiej ekipy.

– Patrzę w lustro i zastanawiam się, gdzie podział się ten czas? Osiem i pół wspaniałych lat w Cleveland. Dowiedziałem się, że mój numer wkrótce zostanie umieszczony tam w górze, obok Nicka Gilberta (zmarłego w 2023 roku syna właściciela drużyny, Dana Gilberta – przyp. aut.) – powiedział 36-latek po meczu, który jego Heat przegrali 112:107, a on sam w trochę ponad kwadrans zanotował 10 punktów, sześć zbiórek i asystę.

Ogółem Love spędził w stanie Ohio blisko dziewięć sezonów, dołączając do drużyny w 2014 roku z Minnesota Timberwolves. Trudno nazwać go największym wzmocnieniem składu Cavs tamtego lata – na to miano zasługuje raczej powracający LeBron James – jednak doświadczony podkoszowy również odegrał istotną rolę, nawet jeśli musiał zrezygnować ze zdobytego w Minneapolis statusu gracza kalibru All-NBA na rzecz stania się dopiero trzecim z filarów zespołu -obok LBJa i Kyriego Irvinga.

Nie była to łatwa i pozbawiona wyzwań zmiana, jednak poświęcenie nowego gracza Cleveland okazało się nieocenione zwłaszcza w 2016 roku, gdy organizacja sięgnęła po pierwsze mistrzostwo w swojej historii. Wprawdzie Love miewał swoje wzloty i upadki, ale w trykocie Cavs osiągał średnio 16,3 punktu i 9,4 zbiórki na mecz. Dodał też do swojego dorobku dwa występy w Meczach Gwiazd.

Kevin potrafił doskonale się wpasować do zespołu, a jego umiejętność zbierania piłek i rozciągania gry czyniły go znakomitym uzupełnieniem dla Jamesa i Irvinga. Nowoczesnym typem wysokiego gracza, którego znakiem firmowym stały się dalekie podania do pędzącego pod kosz rywali LeBrona. Niestety, pozostała dwójka w końcu odeszła, ale to nie znaczy, że kontakt się zerwał.

My [drużyna Cavs z 2016 roku] mamy grupowy czat, na którym rozmawiamy codziennie. Mówisz o „braterstwie”? Ono się tworzy, gdy wygrywacie razem, zwłaszcza w sposób, w jaki my to zrobiliśmy. Pokonaliśmy drużynę, która była prawdziwą dynastią, choć przegrywaliśmy już 1-3. Nasze mistrzostwo miało olbrzymie znaczenie dla miasta, które nie przeżyło podobnego sukcesu w żadnej z czołowych lig sportowych od 52 lat. Trudno opisać słowami, co to dla nas wszystkich znaczy, chociaż minęło już prawie 10 lat. To szalone, gdy się nad tym zastanowić, ale też coś niezwykle ważnego, o czym myślę każdego dnia – wyznał Love w jednym z wywiadów.

Trudno nie przyznać, że zapracował sobie na status lokalnej legendy. Po odejściu Jamesa i Irvinga, to on musiał wziąć na swoje barki obowiązek bycia doświadczonym mentorem dla młodszych kolegów, jak Darius Garland, Evan Mobley czy Jarrett Allen. Często widać było, że jest nieco sfrustrowany dłużącym się procesem przebudowy drużyny, która w końcu znalazła swoje miejsce w czołówce najlepszych w stawce, ale już bez niego.

W lutym 2023 roku Kevin, który w związku z problemami zdrowotnymi i coraz mniejszą efektywnością pełnił w drużynie coraz mniejszą rolę, doszedł do porozumienia z Cavs w sprawie wykupienia kontraktu, a niedługo potem trafił do Miami, gdzie gra do dziś. Co ciekawe, w swoim ostatnim pełnym sezonie w Ohio (2021-22) był w trójce finalistów do nagrody dla najlepszego rezerwowego ligi, która ostatecznie trafiła w ręce Tylera Herro z Heat. Inna sprawa, że na Florydzie też raczej nie jest zawodnikiem pierwszej piątki. W trwającym sezonie zaliczył 21 występów, w których notował średnio 5,5 punktu oraz 4,4 zbiórki, trafiając 35,1% rzutów z gry, w tym 34,4% z dystansu. Jego kariera raczej ma się już ku końcowi.

Na chwilę obecną nie jest jeszcze wiadomo nawet w przybliżeniu kiedy miałoby dojść do uhonorowania byłego gwiazdora Cavs. Wydaje się jednak, że chociaż ostatnich chwil jego pobytu w Cleveland nie można nazwać hollywoodzkim happy endem, zasłużył na docenienie jako członek mistrzowskiej drużyny, a i później jeden z jej najważniejszych zawodników, który postawił fundamenty pod obecne sukcesy drużyny trenowanej przez Kenny’ego Atkinsona.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna

  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    1 Komentarz
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments