Na każdego przychodzi pora. Także koszykarze NBA wcześniej czy później stają przed trudną decyzją dotyczącą kontynuowania kariery lub zawieszenia butów na kołku. Jeżeli wybierają tę drugą opcję, zazwyczaj publikują w swoich mediach społecznościowych odpowiednie ogłoszenie, niejednokrotnie wzbogacone o zdjęcia lub nagrania z czasów spędzonych na parkiecie. No i jest jeszcze Meyers Leonard.
Zaledwie 33-letni środkowy raczej nie jest nazwiskiem, które można było spotkać na pierwszych stronach gazet, ale też za piękne oczy nie spędza się w NBA dziesięciu sezonów. Meyers Leonard, który ostatnio na parkietach najlepszej ligi świata był widziany w sezonie 2022-23, gdy zaliczył dziewięć spotkań w barwach Milwaukee Bucks, nie jest jeszcze w zaawansowanym jak na sportowca wieku, ale podjął decyzję o zakończeniu kariery.
Mierzący 213 centymetrów były już środkowy najwidoczniej uznał, że nie jest w stanie dać już z siebie wszystkiego, w czym spory udział miały też wcześniejsze problemy zdrowotne, więc nie ma sensu rozmieniać się na drobne. W niedzielę zawodnik wybrany z jedenastym numerem draftu w 2012 roku ogłosił więc swoje postanowienie, lecz uczynił to w dość niekonwencjonalny sposób. Zamiast galerii zdjęć i emocjonalnego opisu wyraził swoje odczucia komponując, wykonując i publikując piosenkę country, by w pełni upamiętnić ten moment.
– Nauka śpiewu i pisania piosenek dała mi szansę na refleksję nad wszystkim, co dała mi koszykówka – i nad tym, jak każde pożegnanie prowadziło do czegoś dobrego… Ta piosenka to podziękowanie – dla koszykówki, fanów, moich kolegów z boiska, rodziny, organizacji oraz wszystkich, którzy wierzyli w tego młodego chłopaka z Robinson w stanie Illinois – napisał. Utwór, zatytułowany „Good In Goodbye” opowiada o trudnej drodze, jaką musiał przejść, by stać się zawodowym koszykarzem, który swego czasu grał nawet w Finałach NBA.
Jego dzieciństwo nie było usłane różami, choć to i tak spore niedopowiedzenie. Gdy Meyers miał sześć lat, jego ojciec James, zawodowy golfista, zginął w nieszczęśliwym wypadku rowerowym. Sportsmenką była również jego matka, Tracie, jednak śmierć męża – w połączeniu z dawnym urazem odniesionym podczas jazdy konnej i późniejsza, wiążąca się z pozostałością w postaci wyniszczającego bólu, operacja kręgosłupa sprawiły, że w dużej mierze była uwiązana w domu.
Gdy Leonard był w drugiej klasie, znalazł rodzinę zastępczą. Niejaki Brian Siler, agent ubezpieczeniowy z Robinson, który znał jego trudną sytuację rodzinną, z czasem stał się dla niego drugim ojcem. Sam miał syna w tym samym wieku, więc obaj chłopcy mogli się razem bawić i spędzać razem rodzinne wakacje.
Gdy po dwóch latach spędzonych na uczelni Illinois Meyers został wybrany do NBA, dołączył do Portland Trail Blazers, gdzie spędził większość (siedem sezonów) swojej kariery. W 2019 roku przeniósł się do Miami Heat, gdzie pełnił rolę podstawowego centra, a później wartościowego zmiennika dla Bama Adebayo. To właśnie na Florydzie już rok później zanotował swój największy sukces, awansując wraz z kolegami do Finałów NBA.
Niestety, to były tylko miłe złego początki. Kariera Leonarda wykoleiła się już w 2021 roku z powodów niezwiązanych z koszykówką. Otóż dochodzący do siebie po poważnym urazie barku wysoki Heat skupił się na swojej innej pasji – grach komputerowych, gdzie radził sobie na tyle dobrze, że związał się nawet z e-sportową organizacją FaZe Clan.
9 marca 2021 roku koszykarz spotkał się z olbrzymią falą krytyki, gdy podczas jednej z sesji gry w Call of Duty: Warzone, którą transmitował na Twitchu, użył antysemickiej obelgi kike (wysoce obraźliwego określenia etnicznego używanego w celu znieważaenia i poniżenia osób wyznania lub pochodzenia żydowskiego, powszechnie uznawanego za mowę nienawiści – przyp. aut.). Później tłumaczył się, że nie znał jej znaczenia, jednak na komentarzach niezadowolonych fanów się nie skończyło. Meyers wyleciał z FaZe Clan, został zawieszony przez NBA na tydzień (i ukarany grzywną w wysokości 50 tys. dolarów), zaś władze Heat postanowiły odsunąć go od zespołu na czas nieokreślony.
Jak się okazało, to był jego koniec w Miami. Szybko został oddany do Oklahoma City Thunder, którzy jednak niemal natychmiast po sfinalizowaniu transferu rozwiązali z nim kontrakt. Niestety, wkrótce znów dały o sobie znać problemy zdrowotne. W kwietniu tego samego roku koszykarz musiał przejść operację kostki, a niedługo potem stwierdzono u niego uszkodzenie nerwów w dolnej części prawej nogi.
Dopiero 13 stycznia 2023 roku Leonard miał szansę powrotu do ligi po urazach i kontrowersjach związanych z jego antysemicką wypowiedzią. Został wówczas zaproszony na trening przez Los Angeles Lakers, ale na tym się skończyło. Miesiąc później, ku zgrozie lokalnych kibiców, podpisał dziesięciodniową umowę z potrzebującymi głębi pod koszem Bucks, później jeszcze jedną, by wreszcie w marcu związać się z drużyną z Wisconsin do końca sezonu. Ten zakończył się jednak w jego przypadku na zaledwie dziewięciu występach. Więcej szans nie było aż wreszcie 33-latek podjął decyzję, by zawiesić buty na kołku.
Jego kariera zakończyła się na 456 meczach, w których średnio osiągał 5,6 punktu i 3,9 zbiórki przy co najmniej przyzwoitych skutecznościach – 48,2% z gry, w tym 39% z dystansu. Niewykluczone, że byłoby tego więcej, lecz Leonard to kolejny przykład zawodnika, którego kariera została skrócona nie tylko przez kontuzje, ale przez kontrowersyjne zachowanie. Być może liczył, że w okolicach trade deadline dostanie tę ostatnią szansę, ale ta nie nadeszła. Podjął więc chyba jedyną słuszną decyzję.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!