Mimo wielu plotek i różnego rodzaju scenariuszy Kevin Durant pozostał ostatecznie graczem Phoenix Suns. W ligowych kuluarach mówi się jednak, że do ostatnich chwil transferowego okienka o skrzydłowego starali się zabiegać Golden State Warriors. Sam gracz był podobno chętny na wymianę do Miami Heat, a czarnym koniem próbowali być Memphis Grizzlies i Minnesota Timberwolves.
W końcowych godzinach tegorocznego trade-deadline jednym z najgorętszych nazwisk na rynku pozostawał Kevin Durant. 36-latek broniący barw Phoenix Suns był łączony chociażby z Golden State Warriors. Włodarze klubu dokonali ostatecznie wymiany, w ramach której ich szeregi zasilił Jimmy Butler.
Decydenci zespołu z San Francisco próbowali jednak przekonać Suns na dokonanie kolejnego transferu, dzięki któremu Butler trafiłby do Arizony, a ich szeregi zasiliłby KD. Do powrotu na stare śmieci zachęcał go, chociażby Stephen Curry, ale dwukrotny mistrz ligi miał pozostawać nieugięty, twierdząc, że nie chce wracać do GSW i cały temat ostatecznie upadł.
Przed wytransferowaniem Butlera do San Francisco kierownictwo Miami Heat badało z kolei możliwość potencjalnej wymiany swojego zawodnika właśnie za Duranta. Rozmowy miały być już w dość zaawansowanej fazie, a sam zainteresowany wyrażał chęć dołączenia do zespołu z Florydy. Podobnie jak w przypadku Warriors cały temat jednak ucichł, ponieważ Heat nie chcieli zgodzić się na ich zdaniem zbyt wygórowane oczekiwania ze strony Phoenix. Argumentowali to zbyt dużym ryzykiem, ponieważ dwukrotny mistrz NBA mimo świetnej formy jest już wiekowym zawodnikiem a Suns oprócz Butlera, żądali innych ważnych zawodników ze składu Erika Spolestry wraz z wyborami w przyszłych draftach.
W końcowych minutach okienka transferowego w internecie huczało od plotek łączących dwukrotnego mistrza ligi z Memphis Grizzlies. Oliwy do ognia dolewały transfery zespołu ze stanu Tennessee, którzy wymienili Marcusa Smarta do Washington Wizards, wysłali także Jake’a LaRavie do Sacramento Kings. Wyglądało to, jak robienie miejsca pod spektakularny ruch, tym bardziej że władze zespołu miały już wcześniej pytać o możliwość pozyskania 36-letniego gwiazdora Suns. Kilka minut po zamknięciu trade-deadline Shams Charania z ESPN podał jednak, że Durant nie zmieni klubu i pozostanie do końca sezonu w Arizonie.
Gdyby tego było mało dzień po okresie transferowym okazało się, że o gracza pytali również Minnesota Timberwolves, a zwolennikiem tego pomysłu był sam Anthony Edwards. Mówiło się, że w drugą stronę mieli powędrować m.in. Julius Randle i Donte DiVincenzo. Mimo początkowego entuzjazmu sprawa nie nabrała większego rozpędu i podobnie jak we wcześniejszych przypadkach skończyło się jedynie na spekulacjach i czysto teoretycznych pogłoskach, z których nic więcej nie wynikało.
Mimo ogromnego zamieszania wokół jego osoby Durant dokończy rozgrywki w sezonie 2024/2025 w barwach Phoenix Suns. Wszystko wskazuje jednak na to, że latem o skrzydłowego ponownie będzie pytało wiele klubów, a jego przyszłość w dużym stopniu może być uzależniona od tego, jaki wynik na koniec sezonu osiągnie jego obecna drużyna.
Z bilansem 26-25 Suns zajmują obecnie 9. miejsce w Konferencji Zachodniej. Podopieczni Mike’a Budenhlozera nie wyglądają obecnie na drużynę mogącą rzucić wyzwanie czołowym zespołom ligi i powalczyć o mistrzowski tytuł, a to właśnie to było przed startem rozgrywek stawiane jako główny cel organizacji.
Durant w bieżących rozgrywkach rozegrał 39 meczów i notował w nich średnio 26,9 punktu, 6,1 zbiórki, 4,2 asysty i 1,3 przechwytu trafiając średnio 52% rzutów z gry i 40% zza łuku. 36-latek wciąż imponuje dobrą, równą formą i dalej pozostaje w czołówce najlepszych graczy w całej lidze. Skrzydłowy po raz 15 w karierze otrzymał nominację do Meczu Gwiazd i rozpocznie tegoroczne spotkanie jako starter Konferencji Zachodniej.
Przed Weekendem Gwiazd Suns zagrają jeszcze trzy mecze. Przed nimi ciężkie zadania bowiem zmierzą się z zespołami będącymi w czołówce Zachodu. Rywalami Duranta i spółki będą Denver Nuggets, Memphis Grizzlies i Houston Rockets.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!