To musiało się tak skończyć! Kolejny „suerpzespół” rozpada się na naszych oczach? Tym razem chodzi o Phoenix Suns, którzy ostatecznie nie ściągnęli do siebie Jimmy’ego Butlera. Rozmowy transferowe trwające jednak ostatnich kilka tygodni spowodowały, że atmosfera w zespole jest ponoć „toksyczna”. Coraz więcej wskazuje na to, że odejście Kevina Duranta jest kwestią czasu.
Nie było chyba innej drużyny, która tak często pojawiałaby się w ostatnich tygodniach w plotkach transferowych. Phoenix Suns najpierw starali się wytransferować Bradleya Beala. Ale gdy to im się nie udało, to zaczęli rozmawiać o wymianie Kevina Duranta. To już dwie z trzech wielkich gwiazd w zespole, które wiedzą, iż władze klubu próbowały się z nimi pożegnać. Nic więc dziwnego, że atmosfera wokół drużyny nie jest ciekawa. Niektórzy mówią nawet wprost, że jest „toksyczna”.
– Słowo, którego bym użyła na określenie atmosfery, to toksyczna – stwierdziła Ramona Shelburne. – Rozgrzewka przed środowym meczem w Oklahomie była bardzo dziwna. Każdy siedział jak na szpilkach, zastanawiając się, co zrobią władze klubu. A teraz trzeba wcisnąć przycisk reset i zastanowić się nad tym, jak wrócić do funkcjonowania jako zespół – dodała dziennikarka ESPN.
Suns ostatecznie wykonali jeden transfer przed zamknięciem okienka. Oddali Jusufa Nurkicia do Charlotte Hornets. Nie była to jednak wymiana, na którą w Phoenix liczyli. Chodziło bardziej o oszczędności. W klubie zostali natomiast Bradley Beal oraz Kevin Durant, choć obaj znaleźli się w centrum plotek transferowych. Beala – z klauzulą no-trade i dużym kontraktem – nikt nie chciał przejąć. Gdy Suns to zrozumieli, to spróbowali wymienić swoją drugą gwiazdę, czyli Duranta.
I blisko było powrotu KD do Golden State Warriors. Ostatecznie jednak skrzydłowy powiedział „nie”, choć początkowo w ogóle nie był poinformowany, że Suns rozważają jego transfer. Nie może więc dziwić, że Durant z takiego obrotu spraw nie jest zadowolony. Brian Windhorst wieści nawet, że to początek końca 36-letniego zawodnika w Arizonie.
– Nie był szczęśliwy, że znalazł się w rozmowach transferowych – wytłumaczył dziennikarz ESPN. – W tej chwili rozsądne jest założyć, że Durant rozstanie się z Suns tego lata. Teraz to się nie stało, ale jego przyszłość w klubie nie wygląda dobrze, bo jest naprawdę sfrustrowany – dodał Windhorst.
Warto dodać, że Suns jeszcze przed całym tym zamieszaniem oddali swój wybór w drafcie w 2031 roku, nie nakładając na niego żadnej ochrony. Zrobili to, by mieć większe pole manewru do wzmocnienia składu przed zamknięciem okienka. Teraz ta decyzja wygląda jeszcze gorzej. Słońca jakoś muszą jednak odnaleźć się w tej rzeczywistości. W tej chwili z bilansem 25-25 zajmują dopiero 9. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej z minimalną przewagą nad Kings (25-26) i Warriors (25-25).
W drugiej części rozgrywek muszą się więc mocno postarać o poprawę wyników, bo w przeciwnym razie grozi im trudna walka o turniej play-in, a w najgorszym razie brak awansu do fazy play-off. A wtedy już na pewno nie uda im się zatrzeć złego wrażenia z poprzedniego roku, kiedy to w pierwszej rundzie zostali zmieceni z planszy przez Minnesota Timberwolves. Tamtą serię przegrali do zera.