W obliczu szeroko komentowanych problemów z oglądalnością produktu, jakim są mecze NBA, w ostatnim czasie sporo mówi się o możliwości – czy wręcz konieczności – dokonania zmian. Rozszerzenie ligi o przynajmniej dwie nowe drużyny zdaje się być już tylko kwestią czasu, lecz Adam Silver wypowiadał się również na temat stworzenia dodatkowych rozgrywek w Europie oraz dokonania pewnych – na razie bliżej nieokreślonych – modyfikacji w temacie rzutów z dystansu. Wydaje się jednak, że to dopiero wierzchołek góry lodowej, bowiem komisarz zdążył już zaproponować kolejną sugestię.
W środę Adam Silver był gościem najnowszego odcinka programu The Dan Patrick Show. W rozmowie z prowadzącym zasugerował, że NBA jest jedyną dużą ligą koszykówki, która rozgrywa mecze trwające po 48 minut, a skrócenie czasu gry może mieć swoje niezaprzeczalne zalety. Komisarz stwierdził więc, że jest otwarty na możliwość redukcji długości kwart z 12 do 10 minut, co jego zdaniem pozytywnie wpłynie na oglądalność najlepszej ligi świata.
– W miarę naszego coraz większego zaangażowania w globalną koszykówkę, nie da się nie zauważyć, że NBA jest jedyną ligą, której mecze trwają po 48 minut. Ja jestem zwolennikiem czterech dziesięciominutowych kwart. Nie jestem pewien, ile osób podziela tę opinię, ale abstrahując od kwestii rekordów i tym podobnych, uważam, że dwugodzinny format meczu lepiej odpowiada współczesnym nawykom telewizyjnym. Być może ludzie zgromadzeni na arenach nie proszą nas o skrócenie spotkań, ale jestem zdania, że dwie godziny do odpowiednia długość dla programu telewizyjnego – powiedział 62-latek.
W jednym trzeba mu przyznać rację – w rozgrywkach pod egidą FIBA i na igrzyskach olimpijskich rzeczywiście gra się cztery kwarty po 10 minut każda. Podobny format meczowy wprowadzono również w WNBA, o spotkaniach rozgrywanych w ramach ligi akademickiej już nawet nie wspominając. NBA jednak pod tym względem pozostawało w niezmienionej formie właściwie od początku istnienia, więc trudno powiedzieć jak taka zmiana zostałaby przyjęta przez kibiców czy nawet samych zawodników.
Zgoda, w ostatnich latach pojawiały się już dyskusje dotyczące długości meczów, jednak koncentrowały się one na poprawie tempa gry czy możliwym zmniejszaniu liczby przerw, a nie skracaniu kwart. Powyższa wypowiedź Silvera sugeruje jednak, że władze ligi mogą patrzeć na to pod zupełnie innym kątem, chcąc – być może nieco na siłę – dostosować spotkania do współczesnych nawyków telewizyjnych oraz światowych standardów koszykówki.
O ile jednak taka zmiana mogłaby realnie zwiększyć oglądalność, pytanie brzmi czy byłaby w jakikolwiek sposób pomocna w sprawie innych palących kwestii, na które skarżą się sympatycy basketu, jak choćby malejąca z roku na rok fizyczność czy też zbytnie skoncentrowanie na rzutach z dystansu. W to akurat można wątpić, tym bardziej że powyższa sugestia nie wydaje się spełnieniem rzeczywistych potrzeb zwykłego kibica, a jedynie kolejnym krokiem w kierunku dalszej poprawy – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – stosunków ze stacjami telewizyjnymi, od których, w ramach podpisanej w ubiegłym roku nowej umowy, płynie całkiem solidny strumień finansów.
Na chwilę obecną wypowiedź komisarza pozostaje jedynie w sferze pomysłów i sugestii, jednak nie byłoby zaskoczeniem, gdyby taka opcja została przynajmniej dogłębnie rozpatrzona. Tym bardziej, jeśli włodarze stacji telewizyjnych uznają, że krótszy czas gry przyciągnie więcej widzów.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!