W październiku pisaliśmy, że ściągając do siebie tego niewybranego w drafcie zawodnika, Los Angeles Lakers wreszcie mogli trafić w dziesiątkę. Problem w tym, że w Mieście Aniołów chyba wciąż niczego się nie nauczyli. Dobra postawa w meczach przedsezonowych i wyróżnianie się w G League najwyraźniej nie wystarczyło do tego, by zdecydowano się dać szansę ulubieńcowi kibiców, jakim bez wątpienia stał się Quincy Olivari.



Postać 23-letniego debiutanta opisywaliśmy na naszych łamach na przykład w tym miejscu. Rozgrywający, mający za sobą występy na uczelniach Rice i Xavier, nie znalazł zatrudnienia w drafcie, jednak niedługo potem szczęście się do niego uśmiechnęło, gdy odezwali się do niego – jak sam przyznawał, jako jedyni – Los Angeles Lakers.

Wydawało się, że Quincy Olivari złapał Pana Boga za nogi, więc nie może dziwić, że już w spotkaniach przedsezonowych robił wszystko, by w Mieście Aniołów zdecydowano się na niego postawić. Popisem jego umiejętności był przede wszystkich mecz z Milwaukee Bucks, gdy 11 punktów zdobyte w ciągu dziewięciu minut (w tym trzy celne „trójki”) w połączeniu z jego znakomitą grą w defensywie sprawiły, że podopieczni JJ’a Redicka odrobili straty i zdołali zwyciężyć.

Już tydzień później Lakers zdecydowali się podpisać z Olivarim kontakt dwustronny (two-way), zwalniając w tym celu środkowego Colina Castletona. Quincy tymczasem wciąż starał się udowodnić, że zasługuje na szansę, przy okazji swoim zachowaniem poza parkietem również zyskując sobie wszechobecną sympatię. Przykładem – pamiętny wywiad po spotkaniu z Golden State Warriors, w którym młody koszykarz ze łzami w oczach mówił o spotkaniu ze swoim idolem, którym jest Stephen Curry.

Problem w tym, że Lakers najwidoczniej uznali, że z tej mąki chleba jednak nie będzie. Według informacji podanych przez Michaela Scotto z HoopsHype 23-latek został zwolniony przez organizację i będzie musiał poszukiwać sobie nowego pracodawcy, z czym akurat problemu być nie powinno.

Trudno jednak powiedzieć, że Olivari dostał jakąkolwiek szansę w NBA, bowiem w najlepszej lidze świata spędził zaledwie osiem minut w dwóch meczach, w międzyczasie zdobywając tylko trzy punkty. Z kolei swoje niebagatelne umiejętności pokazywał co wieczór w barwach South Bay Lakers. Na parkietach G League osiągał średnio 17,2 punktu, 4,4 asysty oraz 4,4 zbiórki co, nawet biorąc pod uwagę różnicę poziomów, nie jest złym wynikiem. Postawa młodego koszykarza zwróciła uwagę bardziej doświadczonych kolegów po fachu.

– Powiedziałem mu po prostu, żeby pozostał skromny. Szczerze mówiąc, z całym szacunkiem, wyglądało mi na to, że był zbyt dobry, żeby tam (w G League – przyp. aut.) grać. Wiem jednak, jak to czasem bywa – możesz mieć poczucie, że jesteś na szczycie, a jeden słabszy mecz sprawi, że spadasz na sam dół. Tak to już jest – mówił w październiku D’Angelo Russell w rozmowie z Ronem Guttermanem z Lakers Nation.

Tymczasem Rob Pelinka nie zwlekał ani chwili ze ściągnięciem „zastępstwa” dla zwolnionego zawodnika. Jake Fischer jako pierwszy poinformował, że zwolnione miejsce dla zawodnika na kontrakcie dwustronnym zajmie środkowy Trey Jemison i tak też się stało. 25-latek w ubiegłym sezonie reprezentował barwy Washington Wizards i Memphis Grizziies. W drugiej z tych drużyn zaliczył nawet 14 występów w pierwszej piątce (na 23 możliwe). Były to jednak czasy, gdy w Tennessee na szansę mógł liczyć każdy zdrowy zawodnik.

Obecne rozgrywki podkoszowy rozpoczął jako zawodnik New Orleans Pelicans. W trykocie ekipy z Luizjany wystąpił 16 razy, zapisując na swoje konto 2,4 punktu i 2,8 zbiórki. 9 stycznia został zwolniony, lecz nie musiał długo czekać na znalezienie zatrudnienia.

W pewnym sensie związanie się akurat z tym zawodnikiem można zrozumieć, chociaż można się zastanawiać czy jednak nie lepszą opcją byłoby jednak pozostawienie w składzie Olivariego. Lakers od dawna poszukują wsparcia dla Anthony’ego Davisa. Zawodnika, który byłby wzmocnieniem głębi składu w strefie podkoszowej. Najwidoczniej uznano, że Jemison może być kimś takim, choć to prawdopodobnie rozwiązanie na krótką metę. Głównym celem wciąż prawdopodobnie pozostaje ktoś z dwójki Jonas Valanciunas i Walker Kessler.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    3 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments