W ostatnim czasie coraz mocniej przybiera na siłach dyskusja na temat przyczyn regularnie malejącej oglądalności, jaką cieszy się liga NBA. Wśród potencjalnych powodów można wymienić większe nastawienie drużyn na „load management”, słabą postawę sędziów, typowy „tumiwisizm”, jakim nierzadko charakteryzują się największe gwiazdy basketu czy wreszcie zbytnie podporządkowanie gry temu, by jak najwięcej rzucać z dystansu. Żeby nie było, przed tym ostatnim ostrzegał swego czasu sam Michael Jordan.



Rzut za trzy punkty to jeden z najbardziej polaryzujących tematów dotyczących współczesnej koszykówki. Krytycy twierdzą, że ten element gry, który do perfekcji opanował przede wszystkim Stephen Curry. ma szczególnie negatywny wpływ na atrakcyjność obecnego produktu, jakim jest NBA. Ich zdaniem duże uzależnienie ligi od trafień zza łuku sprawia, że gra stała się mniej wciągająca i dynamiczna, co przyczyniło się także do spadku oglądalności.

W samym tylko obecnym sezonie każda z drużyn oddaje średnio co najmniej 30 „trójek” na mecz, co stanowi wyraźny kontrast w stosunku do poprzednich epok, gdy kładziono nacisk na inne elementy koszykarskiego rzemiosła. Jasne, w końcu wprowadzono do gry rzuty z daleka, jednak wówczas były wykorzystywane bardziej jako część strategii niektórych drużyn, a nie jako główny element gry ofensywnej właściwie każdej z nich.

Co ciekawe, debata na temat potencjalnego zgubnego wpływu „trójek” na NBA nie jest aż tak całkiem nowa. Już w 1992 możliwe pułapki związane z nadużywaniem rzutów z dystansu zdawał się przewidywać sam Michael Jordan, powszechnie uważany za jednego z najwybitniejszych graczy w całej historii najlepszej ligi świata.

Już podczas pierwszego meczu Finałów NBA, w których jego Chicago Bulls mierzyli się z Portland Trail Blazers, Air zaprezentował niezapomniany występ. Już w pierwszej połowie spotkania aż sześciokrotnie trafił zza łuku, ostatecznie zapisując na swoje konto co najmniej przyzwoite 39 punktów. Dodatkowo, jak gdyby nigdy nic, swój wyczyn strzelecki skwitował pamiętnym wzruszeniem ramion.

– Rzuty za trzy punkty nie są elementem, w którym chcę się specjalizować, ponieważ mogą na tym ucierpieć inne aspekty mojej gry. Mój styl polega na udawanio wjazdu pod kosz, penetracji, podaniach, wsadach i tym podobnych. Jak się przekonałem w pierwszym meczu, kiedy masz nastawienie by rzucać za trzy, niezbyt często myślisz, by wchodzić pod kosz. Zamiast tego krążysz w okolicach linii i czekasz, aż ktoś cię zauważy. To nie moja para kaloszy. Nie chcę tego rozwijać, żeby nie utraciły na tym inne elementy mojej gry – mówił wówczas legendarny koszykarz.

Powyższa wypowiedź ukazuje ewidentnie negatywne nastawienie Jordana do rzutów z dystansu. „Jego Powietrzność” bagatelizował ich znaczenie, uważając je za zgubne dla pozostałych, ważniejszych dla niego elementów koszykarskiego rzemiosła. Nic dziwnego – w końcu on sam od zawsze wolał kłaść nacisk na wszechstronność, rzuty z półdystansu i umiejętność dostosowywania się do różnych wyzwań defensywnych. Dla Mike’a trafianie zza łuku było jednym z narzędzi, a nie główną bronią w arsenale.

Widać jednak nawet on nie zdołał przekonać reszty do swojej opinii, bowiem dzisiejsza NBA przekształciła się w ligę dość jednowymiarową pod tym względem. Nie da się ukryć, że stało się tak głównie ze względu na analizę statystyczną, która wykazała, że – nie odkryję tu na nowo Ameryki – rzut za trzy jest wart więcej niż za dwa. Dziś właściwie wszystkie drużyny opierają swój plan gry na spacingu, rzutach z obwodu i szybkim zdobywaniu punktów, co ma też wpływ na sposób budowy składów i tworzenie strategii.

Tego typu ujednolicenie gry sprawiło, że zgodnie z przewidywaniami Jordana, w konsekwencji zmniejszyło się znaczenie gry podkoszowej, rzutów z półdystansu i fizycznej rywalizacji w „pomalowanym” – elementów, które kiedyś definiowały ten sport. Dla niektórych fanów taki brak różnorodności taktycznej sprawia, że gra staje się mniej atrakcyjna i bardziej przewidywalna, co z kolei sprawia, że coraz mniej osób chce taki produkt oglądać. I tu dochodzimy do meritum – nawet jeśli rzuty zza łuku nie są jedyną przyczyną regresu oglądalności, to na pewno jedną z głównych.

Prawda – jak to zwykle bywa – zazwyczaj leży gdzieś pośrodku. Podczas gdy zwolennicy nowoczesnego stylu gry wskazują na emocje związane z szybkim tempem i wysoką liczbą punktów, trwająca debata podkreśla szersze pytanie o równowagę między innowacją a tradycją w sporcie. W miarę jak liga nadal się rozwija, dyskusja wokół rzutu za trzy punkty przypomina o napięciu między akceptowaniem nowych trendów a zachowaniem istoty gry. Chyba warto, by przedstawiciele dzisiejszych drużyn zapoznali się z opinią legendy NBA sprzed przeszło 30 lat. Być może nie jest jeszcze za późno, by przywrócić równowagę i tym samym zmienić sytuację na lepsze.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    17 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments