To, co się dzieje w ostatnim czasie w Orlando Magic można – zachowując wszelakie proporcje – porównać pod względem pecha z wydarzeniami z New Orleans Pelicans. Mimo jednak przedłużającej się nieobecności Paolo Banchero, nieobecności Franza Wagnera i pechu jego brata Moritza, który z powodu zerwania ACL’a zakończył już sezon, podopieczni Jamahla Mosleya zdołali minionej nocy pokonać obrońców tytułu – Boston Celtics.
Największa w tym zasługa Trevelina Queena i debiutanta Tristana da Silvy, z których każdy zapisał na swoje konto dwucyfrową liczbę punktów. Szczególnie dobrze spisał się drugi z wymienionych, którzy w samej końcówce trafił decydującą o powodzeniu Orlando Magic „trójkę”. Nie można jednak nie zauważyć, że ten i tak już zacięty mecz w czwartej kwarcie nabrał szczególnie fizycznego charakteru, co poskutkowało wykluczeniem z gry środkowego gospodarzy, Gogi Bitadze.
Cóż takiego przeskrobał sympatyczny skądinąd Gruzin? Sytuacja miała miejsce, gdy boiskowy zegar pokazywał 3:36 do końca meczu, a Magic prowadzili 103:93. Rozgrywający chyba najlepszy sezon w karierze środkowy pojawił się na parkiecie mniej więcej minutę wcześniej wraz z Jalenem Suggsem. Gospodarze zakwestionowali decyzję sędziów, by odgwizdać przewinienie Kentaviousa Caldwell-Pope’a, który miał faulować Derricka White’a przy próbie rzutu zza łuku i się zaczęło….
Niemal od razu doszło do spięcia pomiędzy Suggsem a znacznie od niego wyższym Kristapsem Porzingisem. Koszykarz z Orlando próbował odepchnąć rywala, który nie pozostał mu dłużny. Koledze w sukurs ruszył Bitadze, który postanowił złapać reprezentanta Łotwy za gardło. Nic dziwnego, że arbitrzy zdecydowali się przerwać ten incydent i dokładniej mu się przyjrzeć.
To jednak był dopiero początek. Trudno stwierdzić, co Goga miał na myśli. Można by stwierdzić, że myślami był już przy bożonarodzeniowym stole, gdyby nie to, że to święto w Gruzji obchodzone jest dopiero 7 stycznia. W każdym razie 25-latek wykonał gest przypominający machanie Porzingisowi na pożegnanie. Ewidentnie był zdania, że to rywal zostanie wykluczony z dalszej gry. Wkrótce jednak zrzedła mu mina, gdy okazało się, że to on musi przedwcześnie opuścić parkiet. Kristaps i Sugs zostali „tylko” ukarani przewinieniami technicznymi.
Usunięcie z gry Bitadze, którego w składzie zastąpił Wendell Carter Jr, nie wpłynęło na losy meczu, ostatecznie wygranego przez podopiecznych Jamahla Mosleya 108:104. Na pewno jednak niewiele brakowało, by absencja Gruzina miała gorszy skutek. W momencie wykluczenia miał on na swoim koncie 8 punktów, 9 zbiórek, 2 bloki i dwa przechwyty.
Co ciekawe, nie jest to pierwszy przejaw dziwacznego zachowania byłego gracza Indiana Pacers. Warto tu przywołać sytuację z 2022 roku, gdy był jeszcze zawodnikiem tej drużyny. W spotkaniu z Golden State Warriors na tyle nie mógł się pogodzić z byciem wziętym na plakat przez znacznie niższego Gary’ego Paytona II, że… w sumie do teraz nie wiadomo co tak naprawdę chciał zrobić. Zmierzył wówczas rezerwowego rywali groźnym spojrzeniem, podszedł do niego i wykonał gest będący czymś pomiędzy uderzeniem głową a próbą ugryzienia, za co również został wykluczony z gry.
Mało? Jak pisaliśmy w lipcu, kolejny przejaw dziwacznego zachowania podkoszowego Magic nastąpił w meczu reprezentacji Gruzji z Filipinami rozgrywanego w ramach kwalifikacji do igrzysk olimpijskich. Gdy jeden z rywali spudłował rzut wolny, Goga zebrał piłkę i… spróbował wykonać wsad do własnego kosza, lecz nie trafił. Jak się później okazało, chciał zapewnić swojej drużynie dogrywkę i szansę na przedłużenie nadziei na wyjazd do Paryża, chociaż chyba zapomniał, że w przypadku trafienia punkty i tak nie mogłyby zostać uznane z tytułu naruszenia przepisów. Ten i powyższe przykłady pokazują, że Bitadze czasem powinien pomyśleć zanim coś zrobi, chociaż w jego przypadku wszystkiego można się spodziewać
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!