Odkąd ostatni raz John Wall widziany był na parkietach NBA minęły już niemal dwa lata. Chociaż 34-latek z pewnością nie porzucił jeszcze marzeń o powrocie do gry, nawet on zdaje sobie sprawę, że zegar tyka i nie pozostało mu wiele czasu na potencjalne wznowienie sportowej kariery. Świadomy, że emerytura czai się tuż za rogiem, weteran postanowił spróbować swoich sił w nieco innej roli.
Już w zeszłym roku „jedynka” draftu z 2010 roku była obecna podczas G League Winter Showcase, próbując załapać się do którejś z drużyn i dostać szansę gry. W tym roku John Wall również pojawił się na organizowanym w Orlando – niedaleko Miami, gdzie mieszka – wydarzeniu, jednak w odmiennej roli niż ta, do której przyzwyczajał przez lata. Konkretnie – został zatrudniony przez ligę do wspólnego komentowania w roli analityka dwóch z 31 spotkań transmitowanych w ESPN+. Wygląda na to, że nowa rola przypadła mu do gustu.
– Zawsze będę krytyczny wobec siebie. Mogę być o wiele lepszy. Co prawda wciąż się tego uczę, ale dla mnie to jak zwyczajna rozmowa o koszykówce – czymś, co kocham robić. To coś, co często robię w domu, oglądając mecze z przyjaciółmi i moimi dziećmi – stwierdził były zawodnik przede wszystkim Washington Wizards.
Póki co Wall został zatrudniony tylko na jeden dzień i w sobotę skomentował dwa mecze z rzędu, zasadniczo spędzając pięć godzin na antenie z zaledwie 20-minutową przerwą między spotkaniami. Według medialnych doniesień radził sobie bardzo dobrze. Opowiadał o boiskowych wydarzeniach tak, jak robiłby to elitarny zawodnik – analizował obronę w czasie rzeczywistym, wyjaśniał nastawienie graczy, a nawet przemycił kilka anegdot. Kiedy zawodnik Iowa został trafiony w twarz podczas meczu przeciwko Sioux Falls, pięciokrotny All-Star poświęcił minutę na opowiedzenie historii o tym, jak po podobnym uderzeniu musiał od razu po końcowym gwizdku udać się do dentysty.
– W zeszłym roku też tutaj byłem i pracowałem z kilkoma drużynami. Byłem wtedy na innym boisku, trenując przed meczami. To było fajne, ale teraz też czuję satysfakcję – powiedział 34-latek, wyraźnie mając nadzieję na to, że jego antenowy debiut przyniesie ze sobą wachlarz zupełnie nowych możliwości. A skąd w ogóle wziął się pomysł, by John zajął się komentowaniem? W dość prosty sposób. Najwyraźniej, gdy w Miami ogląda mecze z rodziną lub przyjaciółmi, wszyscy mają dla niego jedną, dość konkretną sugestię.
– Mówią mi tylko: „Zamknij się i daj nam oglądać!” – żartobliwie podsumował Wall, który teraz ewidentnie będzie miał nad czym myśleć. Wprawdzie wciąż trenuje na obiektach Uniwersytetu Miami, a jego celem numer jeden pozostaje powrót do NBA, to nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość, więc zawsze warto rozważyć inne możliwości.
– To by dla mnie wiele znaczyło. Każdy chciałby zakończyć karierę na swoich własnych warunkach, ja również. Jeśli dane mi będzie jeszcze chociaż raz wyjść na boisko, chcę je opuścić po swojemu – zakończył swoją wypowiedź.
Były gracz Kentucky nie postawił stopy na parkiecie w oficjalnym meczu najlepszej ligi świata od 13 stycznia 2023 roku, gdy zaliczył ostatni występ w barwach Los Angeles Clippers. W kolejnych dniach został wymieniony do Houston Rockets – gdzie grał wcześniej w w sezonie 2020-21 – jednak wkrótce potem został zwolniony i od tamtej pory pozostaje bez zatrudnienia. Prawdopodobnie głównym powodem takiego stanu rzeczy są liczne problemy z kontuzjami, które nękały Walla przez niemal całą karierę.
Jego pobyt w Waszyngtonie został ewidentnie skrócony przez doznaną w 2018 roku kontuzję łydki. Rehabilitację Johna wydłużył dodatkowo dziwny wypadek, który miał miejsce w jego własnym domu, którego skutkiem było zerwanie ścięgna Achillesa. Z tego powodu musiał pauzować przez 12 miesięcy, więc cały sezon 2019-20 miał z głowy. Po odejściu z Wizards zdołał rozegrać już tylko 74 mecze i chociaż na przykład w barwach Rockets dawał radę zdobywać ponad 20 punktów na mecz, zatracił gdzieś swoje główne atuty, czyli szybkość i atletyczność.
W związku z powyższym trudno się spodziewać, by któraś z drużyn dała szanse zawodnikowi po przejściach, który młodszy już nie będzie i prochu już nie wymyśli. Niezależnie jednak od tego, czy po zawieszeniu butów na kołku Wall zdecyduje się pozostać w zawodzie komentatora, z pewnością nie zniknie ze świata koszykówki. Pomóc mu w tym może posiadany dyplom z zarządzania biznesem, który uzyskał na swojej alma mater w 2018 roku, prawie dekadę po opuszczeniu uczelni na rzecz NBA, uczestnicząc w zajęciach online. Można być pewnym, że jeszcze o tym panu usłyszymy.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!