Wyścig po usługi Jimmy’ego Butlera trwa w najlepsze i pomimo zaawansowanego jak dla koszykarza wieku zapowiada się niezwykle interesująco. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że najbliżej pozyskania 35-latka — przed trade deadline czy dopiero w lipcu — są Golden State Warriors. Teraz Shams Charania donosi jednak, że może ostatecznie paść na Phoenix Suns.
Wszystkie znaki a niebie i ziemi wskazują, że przygoda Jimmy’ego Butlera w Miami Heat nieubłaganie dobiega końca. Zaczęło się od drobnych sprzeczek z udziałem Pata Riley’ego, któremu nie spodobały się słowa zawodnika, a finałem całego zamieszania może być transfer 35-latka lub brak oferty przedłużenia umowy.
Od kilku tygodni amerykańskie media donoszą o zespołach, które mogą wkrótce “pociągnąć za spust” i ściągnąć do siebie Butlera. Choć agent zawodnika w stanowczy sposób obalił część plotek i nazwał dodatkowo Shamsa Charanię kłamcą, to ten w dalszym ciągu broni swoich informacji i dostarcza nam coraz to nowszych wiadomości.
Ostatnia z nich sugeruje, że dotychczasowy faworyci do pozyskania Jimmy’ego “Bucketsa” — Golden State Warriors — zmienili nieco swoje nastawienie i zanim zdecydują się na jakiekolwiek roszady kadrowe, chcą dokładnie przeanalizować swoje szanse i możliwości z uwzględnieniem obecnej kadry. Chodzi przede wszystkim o Jonathana Kumingę, który spodziewa się niedługo lukratywnego przedłużenia umowy, a także o Brandina Podziemskiego.
Jeszcze na początku rozgrywek zawodnik z polskimi korzeniami miał status nietykalnego i wierzono, że będzie fundamentalnym elementem zespołu po tym, jak karierę zakończy już Stephen Curry. Obecnie prezentuje on jednak kiepską dyspozycję. Jego liczby względem debiutanckiego sezonu wypadają gorzej, a i decyzje podejmowane przez 21-latka wielokrotnie pozostawiają wiele do życzenia.
Kierownictwo Wojowników chce zatem poczekać na rozwój sytuacji i wszelkie decyzje podejmie prawdopodobnie dopiero chwilę przed trade deadline. Skłonni na zmiany tu i teraz są natomiast Phoenix Suns. Gwiazdorska ekipa z Arizony radzi sobie fantastycznie, kiedy zdrowy jest Kevin Durant (13-2). Kiedy jednak skrzydłowy boryka się z urazami, Słońca nie są nawet względnie solidną ekipą (1-9).
Devin Booker nie radzi sobie w pojedynkę z ciężarem odpowiedzialności za zespół, a Bradley Beal nie jest już zawodnikiem, którym był jeszcze kilka lat temu w Washington Wizards. Z tego względu Suns, których właściciel stawia przede wszystkim na głośne nazwiska, wyrażają zainteresowanie Butlerem.
Jest jednak jedna poważna przeszkoda. Bradley Beal ma w swoim kontrakcie klauzulę, która umożliwia mu zablokowanie każdego transferu ze swoim udziałem. Klub musiałby zatem przekonać go do zmiany otoczenia i “przyjęcia” swojej ogromnej pensji —57,1 miliona dolarów za sezon 2026/27 z opcją zawodnika — gdzie indziej. Problemów nie będzie stwarzał natomiast Butler, który z chęcią założyłby trykot Suns.
– Mówi się, że Suns i Jimmy Butler wyrażają obopólne zainteresowanie. Warriors znajdują się w sytuacji typu “zobaczymy”. Jonathan Kuminga jest obecnie w ich wyjściowej piątce. Chcą zobaczyć, jak będzie wyglądać ten zespół z Dennisem Schroderem – sugeruje Shams.
Charania podkreślił również, że Brooklyn Nets — czyli zespół, który ma wystarczająco pieniędzy, by zapłacić Butlerowi ogromną kwotę w nadchodzące lato — nie są rozważani jako potencjalny kierunek Jimmy’ego, jeżeli ten pozostanie w Heat i stanie się wolnym agentem.
W 19 spotkaniach bieżących rozgrywek Jimmy Butler notuje średnio 19,4 punktu, 6,1 zbiórki, 5,0 asyst oraz 1,3 przechwytu na mecz. Prezentuje on jednocześnie swoją najlepszą skuteczność od czasu przenosin na Florydę (55,2% z gry). Zza łuku (35,7%) radzi sobie zdecydowanie gorzej niż w poprzednich rozgrywkach (41,4%), ale to wciąż wynik lepszy niż średnia jego kariery (33%).
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!