Z meczu na mecz sytuacja New Orleans Pelicans robi się coraz gorsza i nic nie zapowiada choćby minimalnej zmiany na lepsze. Po porażce z Indiana Pacers podopieczni Williego Greena z niemal najgorszym w lidze bilansem 5-22 zajmują ostatnią lokatę na Zachodzie. Nie da się ukryć, że ta koszykarska stajnia Augiasza potrzebuje kogoś, kto ją posprząta, a dobrym początkiem może być zapowiadane wietrzenie szatni.
Być może miano najgorszej drużyny w NBA wciąż dzierżą Washington Wizards, to jednak nawet oni zaliczyli w trwającym sezonie „tylko” 21 przegranych spotkań. New Orleans Pelicans schodzili z parkietu na tarczy o jeden raz więcej i trudno przypuszczać, by zdołali jeszcze uratować ten sezon, awansując nawet choćby do turnieju play-in. Ekipa z Luizjany wciąż ma spore problemy z licznymi urazami podstawowych graczy. Abstrahując już od tego, czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z klątwą, jakieś ruchy trzeba było podjąć. Na początek władze organizacji opublikowały listę zawodników, którzy nie są dostępni do wymiany. Mamy na niej tylko trzy nazwiska.
– Chociaż naturalnie zamierzają odrzucać potencjalne oferty wymian dotyczących ich młodych talentów, czyli Herba Jonesa, Treya Murphy’ego III i debiutanta Yvesa Missiego, mówi się, że Pelicans są otwarci na propozycje dotyczące każdego innego zawodnika z rosteru, z wyjątkiem wyżej wymienionej trójki. Taka decyzja została podjęta na skutek bilansu 5-22 i jeszcze większych problemów z kontuzjami graczy niż nawet w Filadelfii – poinformował Marc Stein.
Dwaj pierwsi wydają się w tej chwili najbardziej rynkowo wartościowymi zawodnikami w składzie Pels. Nie będzie zaskoczeniem, że obaj mieli już w bieżącej kampanii problemy zdrowotne, jednak generalnie prezentują się co najmniej przyzwoicie. Herb Jones, specjalista od gry w stylu „3-and-D”, notuje średnio 11,2 punktu, cztery zbiórki i dwa przechwyty na mecz. 26-latek, w ubiegłym sezonie wybrany do pierwszej piątki najlepszych obrońców, według najnowszych doniesień miał wzbudzić zainteresowanie na przykład Dallas Mavericks. Dwa lata młodszy Trey Murphy III zapisuje na swoje konto 18,1 punktu, 4,6 zbiórki i 2,3 asysty. W dodatku on niedawno podpisał przedłużenie umowy, co też może tłumaczyć, dlaczego znalazł się w gronie „nietykalnych”. Pozbywanie się go na tym etapie byłoby zwyczajnie nierozsądne.
Trzecim z listy niedostępnych do wymiany jest Yves Missi. Urodzony w Belgii debiutant z Kamerunu miewa przebłyski dobrej gry, pokazujące, że już na ten moment jest całkiem solidną opcją na pozycji środkowego. 20-latek osiąga średnio 9,2 punktu, 8,5 zbiórki oraz 1,2 bloku na mecz. Wciąż jednak jest to gracz w fazie rozwoju, będący raczej melodią przyszłości, więc trudno przypuszczać, by generował jakiekolwiek zainteresowanie na rynku transferowym.
O tym, że w Nowym Orleanie chętnie by się pozbyli Brandona Ingrama czy CJ’a McColluma można było słyszeć już wcześniej, jednak w przypadku tego pierwszego na drodze potencjalnej wymianie tu i teraz mogą stanąć – cóż za niespodzianka – problemy zdrowotne, natomiast ten drugi, ze względu na dość już zaawansowany wiek i ogólną jednowymiarowość raczej nie przedstawia wielkiej wartości. Najpewniej nie uda się to także w przypadku Dejounte Murraya. Gracz pozyskany latem z Atlanta Hawks mógłby zostać wymieniony, lecz w zamian Pels prawdopodobnie oczekiwaliby podobnej oferty, jaką sami swego czasu przedstawili – dwóch picków pierwszorundowych i dwóch solidnych zawodników – co wydaje się na ten moment nierealne.
Na pierwszy rzut oka najbardziej jednak może zaskakiwać nieobecność na liście niedostępnych do wymiany największej gwiazdy drużyny, czyli Ziona Williamsona. Czyżby miało to oznaczać, że w organizacji mają już dość i postanowili wreszcie postawić na nim krzyżyk? Istnieje taka możliwość, natomiast trudno przypuszczać, by Pels mieli aktywnie poszukiwać chętnych na pozyskanie kontuzjogennego skrzydłowego. Zamiast tego przypuszczalnie będą czekać na ewentualne oferty, nawet jeśli jeszcze nie tak dawno twierdzili, że wciąż zamieszają budować na nim przyszłość drużyny.
Czy jednak tego typu gracz w ogóle by generował jakiekolwiek zainteresowanie? Trudno jednoznacznie stwierdzić. 24-latek obecnie jest kontuzjowany – jak właściwie co roku – i w tym sezonie zdołał zaliczyć zaledwie kilka występów. Na tę chwilę nie jest znany choćby przybliżony termin jego powrotu, a niektórzy twierdzą, że być może już nigdy nie wróci do pełni formy fizycznej. Niewykluczone jednak, że jeśli NOP rzeczywiście będą skłonni wysłuchiwać propozycji za swojego (chyba już niedoszłego) franchise playera, swojej szansy mogą spróbować drużyny pokroju Miami Heat czy Charlotte Hornets. Nikogo nie powinno jednak dziwić, jeśli Zion zwyczajnie zostanie w Nowym Orleanie, z którym pożegnają się Ingram czy McCollum. Czas pokaże, cytując klasyka.
Na pewno warto będzie śledzić ruchy na rynku transferowym, by się przekonać którzy zawodnicy Pelicans wzbudzą wystarczające zainteresowanie, by pozwolić organizacji odzyskać choćby część aktywów potrzebnych do przebudowy i rychłego powrotu do fazy play-off. Pytanie tylko czy idą we właściwym kierunku. Decydując się na „ochronę” swoich najwięcej wartych zawodników generalny menedżer Bryson Graham i jego świta w pewien sposób ograniczają sobie pulę, którą mogą potencjalnie otrzymać, a jakiej nie dostaną w przypadku wymian graczy z większymi kontraktami i mniejszym zainteresowaniem transferowym. Tak czy inaczej, zmiany zaczynają widnieć na horyzoncie, ale czy na lepsze…?
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!